Taranis - jedna z najbardziej otoczonych tajemnicą broni świata
Technologie wojskowe zawsze kojarzą się tajemnicami i ograniczoną liczbą informacji. Są jednak takie maszyny, o których nie mówi się wcale, bądź mówi się bardzo niewiele. Przykładem może być bezzałogowy Taranis, który nazywany jest najbardziej zaawansowanym samolotem wyprodukowanym kiedykolwiek przez Wielką Brytanię. Tamtejsze media opisują go nawet jako maszynę, której nie powstydziłby się James Bond.
23.08.2017 | aktual.: 23.08.2017 13:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nazwa Taranis wywodzi się od imienia celtyckiego boga, który kojarzony jest z piorunami i brutalnością. Taki też ma być ten płatowiec – szybki i zdolny do atakowania celów na ziemi, jak i w powietrzu. Jest to też jeden z najmłodszych projektów wojskowych, o których wiemy, a którego historia rozpoczęła się zaledwie w roku 2005.
Taranis to teoretycznie wojskowy dron, jednak jego możliwości daleko wykraczają poza to, co z nimi kojarzymy – nawet tymi, które wykorzystuje armia USA. Także rozmiar maszyny przypomina raczej mniejszy samolot treningowy, niż klasycznego drona. W roku 2005 brytyjskie ministerstwo obrony ogłosiło nową strategię dla przemysłu obronnego.
Jednym z jej elementów miała być możliwość wyprodukowania bezzałogowej maszyny uderzeniowej, zdolnej do samodzielnego namierzania i niszczenia celów. Projektem zajęło się konsorcjum BEA Systems, które ściśle współpracowało za takimi firmami jak Rolls-Royce, QinetiQ i Smiths Aviation (obecnie General Electric). Pierwszą, niewielką makietę – i tylko makietę – pokazano w roku 2008. Dwa lata później, na lotnisku Warton, wybranej publiczności zaprezentowano pierwszy prototyp, jednak maszynę można było podziwiać jedynie z daleka.
Minęły jeszcze trzy lata, zanim maszyna wzbiła się w swój pierwszy lot testowy, jednak informację o nim podano dopiero w roku 2014. Nie powiedziono wówczas niczego konkretnego poza tym, że lot trwał 15 minut, a maszynę pilotował zdalnie Bob Fraser. Kolejne informacje, które podano z opóźnieniem mówiły o tym, że Taranis był testowany na australijskim poligonie Woomera Test Range.
Co wiemy o tej maszynie? Niezbyt wiele, jednak dostępne dane robią ogromne wrażenie. Samolot waży 8 ton, mierzy około 13 metrów długości, 10 metrów szerokości i napędzany jest przez silnik Rolls-Royce Adour Mk.951 o ciągu niespełna 29 kN. Zaprojektowano go jako maszynę typu stealth, dzięki której jest on bardzo trudno wykrywalny. Konstrukcja opiera się o projekt latającego skrzydła, podobnie jak amerykański bombowiec B-2 Spirit. To, co robi jednak największe wrażenie, to prędkość z jaką może się poruszać ten samolot. Może on rozwinąć latać ponad 700 mil/h (około 1125 km/h) co zbliża go do prędkości dźwięku.
Według niektórych źródeł Teranis potrafi jednak przekroczyć barierę dźwięku, co czyniłoby go jeszcze trudniejszym do namierzenia i wyjątkowo trudnym do przechwycenia lub zestrzelenia. Dzięki łączom satelitarnym samolot może pozostawać w stałym kontakcie z operatorem, a ten może wydawać mu stosowne polecenia, jak również odbierać obraz i dane z jego czujników.
To, co budzi w tej maszynie największe kontrowersje, to nie sam fakt, że Taranis jest uzbrojony i zdolny do niszczenia zarówno celów naziemnych, jak i w powietrzu. To fakt, że maszyna dysponuje swoistego rodzaju sztuczną inteligencją i jest w stanie samodzielnie namierzać cele oraz je niszczyć. Oczywiście, BEA System zarzeka się, że najpierw maszyna wyśle stosowane dane operatorowi i to on podejmie ostateczną decyzję o tym, czy cel należy zniszczyć.
Nie mówi się tutaj o pełnej autonomii samolotu w przypadku konieczności otwarcia ognia lub zbombardowania celu. Musimy jednak pamiętać o ogromnym postępie w rozwoju sztucznej inteligencji (AI). Według oficjalnych doniesień samolot miałby wejść do służby w okolicy roku 2030. Dla rozwoju technologii, procesorów i sztucznej inteligencji to ogrom czasu i kto wie, czy wojsko w krytycznych sytuacjach nie zda się właśnie na nią.