Polscy polarnicy świętują na krańcach Ziemi. "Daje nam to namiastkę domu"
Niezależnie od tego, czy doświadczają nieustającej nocy polarnej, czy lata, kiedy słońce tylko na chwilę znika za horyzontem - na obu biegunach Polacy na stacjach polarnych Hornsund i Arctowski organizują wspólną Wigilię.
Obydwie placówki - Polska Stacja Polarna Hornsund im. Stanisława Siedleckiego oraz Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego - należą do Instytutu Geofizyki PAN i Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN. Hornsund mieści się na Spitsbergenie i jest oddalony o blisko trzy tysiące kilometrów od Warszawy, a Arctowski na Wyspie Króla Jerzego, znajdujący się prawie 15 tys. km od stolicy Polski.
Polacy na krańcach świata mają potrzebę przeżywania Bożego Narodzenia
- Niezwykłość miejsca, sam fakt, że jest się tak daleko od kraju, wpływa na to, że polarnicy - mimo swoich różnych przekonań religijnych, praktykowania tradycji lub nie - mają zwykle silną potrzebę celebracji świąt, bo to daje nam namiastkę domu - powiedziała PAP Dagmara Bożek z Instytutu Geofizyki PAN, popularyzująca polską polarystykę, uczestniczka 35. i 40. wyprawy polarnej na Spitsbergen i do stacji Arctowskiego.
- Wigilie na obu stacjach polarnych obchodziliśmy bardzo uroczyście; w pełnej, polskiej tradycji, ze wspólnym śpiewaniem kolęd, ubieraniem choinki, choć oczywiście sztucznej, z potrawami wigilijnymi. Osoby będące na wyprawie były z różnych części Polski, więc każdy przygotowywał coś regionalnego - wyjaśniła PAP polarniczka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie omija ich tradycyjne przedświąteczne sprzątanie
W Arktyce, gdzie podczas Bożego Narodzenia trwa zima i słońce przez długie 104 dni nie wschodzi, tworzy się kameralna atmosfera świąteczna. Na Horsundzie jest zwykle 10-osobowa załoga. Przed świętami polarnicy muszą zadbać o stację: posprzątać oraz przygotować miejsce na wysłane z kraju zapasy świątecznych produktów.
Polarnicy na Spitsbergenie ręcznie przygotowują prezenty, co wynika z braku dostępu do popularnych upominków i wyjątkowych okoliczności, z którymi się mierzą. Dagmara Bożek wspomina, jak własnoręcznie wykonane drobiazgi mają szczególne znaczenie, dodając, że wspólne, poza pracą tworzenie takich przedmiotów umacnia relacje w grupie.
"Na Spitsbergenie jest ta sama strefa czasowa co w Polsce. Różnica jest jednak taka, że jest to środek nocy polarnej, więc jest bardzo ciemno i raczej trudno zasiąść do stołu wigilijnego wraz z pierwszą gwiazdką, bo tych gwiazdek, jest dość dużo" - opisała Dagmara Bożek.
Na stacji Arctowskiego, choć Boże Narodzenie odbywa się w środku antarktycznego lata, obecni tam polarnicy również dbają o tradycje. Bożek zwraca uwagę na międzynarodowy charakter stacji, gdzie różne narodowości, takie jak Brazylijczycy czy Chilijczycy, poznają niecodzienne dla siebie elementy polskiego świętowania.
Święta nie zwalniają ich z obowiązków na stacjach polarnych
W obu miejscach, niezależnie od konkretnego otoczenia czy klimatu, uczestnicy starają się zachować religijny aspekt świąt. Na Spitsbergenie mają możliwość odwiedzenia Przylądka Wilczka z symbolicznie postawionym krzyżem, a na stacji Arctowskiego - w pobliżu latarni jest kapliczka.
Święta na Stacji Polarnej nie są jednak czasem wyłącznie odpoczynku. Każdy ma swoje obowiązki, które musi wykonywać w konkretnych terminach. Na przykład meteorolog podczas polarnego dyżuru musi wysłać depesze meteorologiczne z informacjami m.in. o temperaturze, ciśnieniu, widzialności itp. Tak jak każdego innego dnia pracuje też dyżurny, który przez 24 godziny pilnuje stacji, sprawdzając, czy nic niepokojącego się nie dzieje i czy wszystko działa