Skandal w polskim hotelu. Odkryto zakamuflowaną kamerę - miała nagrywać, co się dzieje na łóżku
Mężczyzna w polskim hotelu znalazł ładowarkę, która tak naprawdę była ukrytą kamerą. Została ustawiona tak, aby móc zarejestrować to, co dzieje się na łóżku. Właściciel o prawdziwym przeznaczeniu sprzętu ponoć nie wiedział. Sprawa trafiła na policję.
Tysiące gości meldujących się w hotelach Korei Południowej czekała przykra niespodzianka. Nie zdawali sobie sprawy z tego, że byli nagrywani. Wszystko co działo się w hotelu było transmitowane na żywo - pisaliśmy w czwartek. Podobna historia mogła wydarzyć się w Polsce.
Kilka dni temu na serwisie Wykop użytkownik machu1985 opublikował zdjęcie ładowarki z kamerą, którą znalazł w apartamencie wynajętym przez Booking.com - informuje Niebezpiecznik, który opisał przypadek ukrytej kamery w polskim hotelu.
Gość w apartamencie zauważył ładowarkę. Na początku pomyślał, że ktoś o niej zapomniał lub właściciel hotelu umożliwił ładowanie sprzętów. Użytkownik Wykopu postanowił dokładniej przyjrzeć się urządzeniu. Okazało się, że do ładowarki podłączony był kabel USB. Na dodatek urządzenie świeciło, jakby w środku znajdowała się dioda.
Machu1985 spotkał się z właścicielem pensjonatu:
- Twierdził, że rozpoznaje ładowarkę i kupił ją, żeby zasilała jakiś budzik. Ale twierdził też, że nie wie, czym ta ładowarka naprawdę jest (...) Nie chcę teraz podawać jego danych, bo nie jestem pewien, czy wiedział o nagrywaniu, a internet może kogoś zlinczować szybko - zrelacjonował sprawę w rozmowie z Niebezpiecznikiem.
Użytkownik Wykopu zabrał kamerę z hotelu i przekazał ją policji. Teraz służby będą prowadzić śledztwo w sprawie.
Jest za wcześnie na ferowanie wyroków, ale to dziwne i niepokojące, że ktoś celowo kupił zwykłą ładowarkę za tak duże pieniądze. Bo trzeba wiedzieć, że ładowarka z ukrytą kamerą kosztuje od 250 do 300 dolarów - zauważa Niebezpiecznik.
Tego typu kamerki nie rejestrują dźwięku, ale za to jakość obrazu może być wysoka - nawet Full HD. Co więcej, posiadają mają czujniki, więc aktywują się ruchem, dzięki temu rejestrują obraz wtedy, gdy ktoś rzeczywiście jest w pokoju.
Niewykluczone, że jeśli kamera została zamieszczona w pokoju, to nie w celu nagrywania osób w intymnych sytuacjach. Być może chodziło o nagrywanie ewentualnych aktów wandalizmu, by później mieć dowód w sprawie. Tak czy siak, podglądanie bez zgody to przestępstwo, o czym przypomina Niebezpiecznik.
Ciężko się ochronić przed ukrytymi kamerami. Nawet jeśli podglądacze ukryją je w kiepski sposób, możemy nigdy nie wpaść na to, że jesteśmy faktycznie podglądani. Dla własnego dobra zawsze pamiętajcie, że nawet w pokoju hotelowym lepiej się za bardzo nie rozbierać. Sprawdzajcie też, czy któreś z urządzeń lub kontaktów padających bezpośrednio na wasze łóżko czy łazienkę nie wyglądają podejrzanie.