Pyton tygrysi: egzotyczny i tani upominek. Gdy się znudzi, straszy na wolności
Jak to się dzieje, że pyton tygrysi nagle znajduje się na wolności? Powód bardzo często jest prozaiczny. Egzotyczny wąż coraz częściej traktowany jest jak niechciany piesek czy kotek. Kiedy nie ma co zrobić z pupilem, po prostu się go porzuca.
"Wylinka jest świeża, więc wąż jest wygłodniały i może być agresywny" - napisała na Facebooku w niedzielny wieczór fundacja Animal Rescue Polska, która poinformowała o poszukiwaniach pytona tygrysiego. "Zagrożone atakiem są głównie dzieci oraz zwierzęta domowe" - dodano w wiadomości, a niektórym zapewne od razu stanęły przed oczami obrazki, kiedy to wąż połyka dużo większe od siebie zwierzęta.
- Dla człowieka wąż nie jest zagrożeniem - uspokaja w rozmowie z WP Tech Bartek Gorzkowski, prezes Fundacji Epicrates i kierownik Egzotarium w lubelskim schronisku dla zwierząt. - Wąż atakuje tylko wtedy, gdy jest głodny i tylko takie zwierzęta, które jest w stanie połknąć. Pyton tygrysi od razu wie, z jakim zwierzakiem może sobie poradzić. Przy takim rozmiarze może być groźny dla królika o wadze do 3-4 kg, świnek morskich, szczurów, kotów czy małych psów - wyjaśnia Gorzkowski.
- Pytony nie są zwierzętami rodzimej fauny i ze 100 proc. pewnością można założyć, że miał już kontakt z człowiekiem. Pytanie, jakie ma "wspomnienia" - dodaje Adam Hryniewicz z warszawskiego ZOO.
Wygłodniały pyton tygrysi to tania sensacja
Pyton tygrysi wcale nie musi rozpaczliwie przemierzać okolicy w poszukiwaniu pokarmu. Tego typu hodowlane węże karmione są raz na dwa tygodnie, a czasami nawet raz na miesiąc. Wprawdzie po zrzuceniu wylinki apetyt im wzrasta, ale możemy założyć, że nie będzie stale szukał pokarmu. "Wygłodnienie" jest sporą przesadą.
Na dodatek pytony tygrysie nie lubią przebywać na otwartych przestrzeniach, ze względu na słaby wzrok. Jak mówi w rozmowie z WP Tech Bartek Gorzkowski, to zwierzęta, które szukają schronienia. Puste przestrzenie pod korzeniami drzew, nory zwierząt, a więc wszelkie miejsca, gdzie jest bezpiecznie, ciasno i przy tym nieco cieplej - to miejsca, w których najpewniej się schowa.
W naszym warunkach wąż na wolności powinien przeżyć do jesieni. Pytony tygrysie są wrażliwe na gwałtowne zmiany pogody, ale takie warunki mu u nas nie grożą. Mógłby przeżyć nawet zimę, musiałby jednak znaleźć ciepłe, ciemne schronienie, jak np. kotłownie czy piwnice.
- W takich warunkach wąż jest wówczas apatyczny, mniej aktywny. Ale przeżyć przeżyje - stwierdza Gorzkowski.
Rozmówcy WP Tech przyznają, że wąż zaatakuje tylko w ostateczności. To zwierzę, które kieruje się instynktem. Bartek Gorzkowski tłumaczy, że nawet potulny okaz, który zna człowieka i bez problemu z nim współpracuje, nagle może zaatakować. Wystarczy, że pracownik schroniska nie umyje rąk po kontakcie np. ze szczurami. Wąż poczuje ich zapach i ugryzie, myśląc, że to pożywienie. Wiele zależy więc od sytuacji, w jakiej pyton się znajduje. Im bardziej zestresowany, tym bardziej będzie czuł się zagrożony.
Na szczęście z nowymi warunkami wąż może się oswoić.
- Ważne też jest, jak długo wąż przebywa już w warunkach naturalnych – czy nadal jest przestraszony nowym miejscem i otaczającą go przestrzenią, czy może zdążył już się przyzwyczaić i dobrze orientuje się w otaczającym środowisku - tłumaczy Adam Hryniewicz.
Co oznacza, że wąż nie będzie szukał kontaktu z człowiekiem, tylko wręcz przeciwnie - będzie go unikał.
Pyton tygrysi: jak znalazł się na wolności?
- Ucieczki się zdarzają, ale głównie w przypadku mniejszych węży. Z doświadczenia skłaniałbym się ku temu, że poszukiwany pyton tygrysi został porzucony - mówi Gorzkowski.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, każdy właściciel zwierząt objętych Konwencją Waszyngtońską powinien zarejestrować fakt ich posiadania w Starostwie Powiatowym. A takimi objęty jest pyton tygrysi. Gdyby więc udało się odnaleźć węża, można byłoby na podstawie dokumentów zweryfikować, kto miał zwierzę, ale już go nie ma. Tyle na ten temat mówi teoria.
W praktyce jest jednak niestety tak, że właściciele nie rejestrują swoich okazów. Czasami wynika to z niewiedzy, a czasami unikają tego celowo.
- Wówczas można jedynie domniemywać, kto był właścicielem. Zwykle sąsiedzi i najbliższe otoczenie wie, kto trzyma taką "maskotkę" - mówi Hryniewicz.
"Maskotka" w przypadku węża, który może osiągnąć długość 5 metrów, wydaje się sporą przesadą, ale bardzo często właśnie tak traktuje się te zwierzęta. Jak psa czy kotka. I tak samo jak one, węże coraz częściej zaczynają się nudzić nowym właścicielom.
Bartek Gorzkowski zwraca uwagę na to, że mamy do czynienia z najgorszym okresem dla osób zajmujących się poszukiwaniem porzucanych zwierząt. Lato to pora urlopów, więc podczas wakacji nie ma co z pupilem zrobić. Na dodatek to czas po komuniach i Dniu Dziecka, a więc po miesiącu czy dwóch właściciele uświadamiają sobie, że węże to jednak nietrafiony prezent.
Wcześniej jednak wąż wydaje się idealnym upominkiem. Jest egzotyczny, a przy tym kosztuje niewiele. Od hodowców można kupić go już za 150 zł. Na początku pyton tygrysi może nie sprawiać problemów, bo młode mają mniej niż 1 metr. Z czasem jednak zaczynają się rozrastać. I wówczas okazuje się, że to droższe w utrzymaniu i trudniejsze w opiece zwierzę. W końcu 4,5-metrowy wąż może być niełatwy w kontakcie nawet dla jednego dorosłego.
- Utrzymanie takich wyrośniętych egzemplarzy staje się coraz bardziej kłopotliwe. Trzeba budować coraz to większe terraria, ogrzewanie w okresie zimowym jest coraz droższe. Koszty wyżywienia też są wysokie, a dodatkowo charakter pupila może ulec zmianie i strach "zagląda w oczy" - wyjaśnia Hryniewicz.
W Polsce najczęściej spotyka się samice pytona tygrysiego. Są większe od samców, ponieważ muszą być przystosowane do składania jaj. I dlatego dla wielu są bardziej efektownym okazem.
Moda na duże dusiciele już minęła
Choć według Hryniewicza "moda na duże dusiciele już minęła" i rezygnacji jest coraz mniej, to Bartek Gorzkowski przyznaje, że pracownicy Egzotarium na brak pracy nie narzekają. Rocznie w samym Lublinie jest od 50 do 60 zgłoszeń porzuceń zwierząt egzotycznych.
Co może grozić właścicielowi, gdyby mimo wszystko udało się udowodnić, że to on porzucił lub doprowadził do ucieczki węża? Najczęstszy stawiany zarzut przez służby to narażenie bezpieczeństwa postronnych. Wprawdzie w tym przypadku nie ma mowy o zagrożeniu życia, to nadal sprowokowany wąż może zaatakować człowieka. A nie jest to sympatyczny kontakt.
- Pyton tygrysi nie jest wężem jadowitym, ale ma ostre zęby. To ugryzienie jest bardzo nieprzyjemne, bo potrafi pociąć skórę jak żyletkami. Zęby służą do unieruchomienia zdobyczy, która często ma grubą sierść, więc muszą wbić się w ciało i nie dopuścić do wyrwania ofiary - tłumaczy Gorzkowski.