Projekt Elizjum - spotkanie ze zmarłymi w wirtualnej rzeczywistości
Australijscy programiści, tworzący w ramach konkursu na gry i programy na Oculus Rifta, postawili przed sobą niezwykle ambitne zadanie. Ambitne i niecodzienne. Chcą stworzyć wirtualny program, który pozwoli ludziom na ponowne spotkanie zmarłych, bliskich im osób.
24.04.2015 | aktual.: 24.04.2015 13:07
Wirtualna rzeczywistość, wraz z włączeniem się w jej rozwój Facebooka (przez kupno firmy Oculus Rift) i niedawną zapowiedzią nowego urządzenia od HTC i Valve, nabiera coraz większego rozpędu. Wśród branżowych specjalistów, firm i obserwatorów rośnie entuzjazm i wiara w to, że po porażce, jaką zakończyły się pierwsze eksperymenty z tą technologią w latach 90. (sprzętowi daleko było wtedy do dzisiejszego zaawansowania), uda się w końcu zrealizować wizję rodem z "Matrixa". Nigdzie nie widać tego tak bardzo, jak w projekcie studia Paranormal Games.
Program, tworzony pod nazwą Project Elisium, opisywany jest przez twórców jako "spersonalizowane doświadczenie życia po życiu w wirtualnej rzeczywistości, pozwalające jeszcze raz spotkać ukochane osoby, które odeszły". To jeden z najoryginalniejszych, najciekawszych i jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych projektów, związanych z technologią VR, o jakich słyszeliśmy.
Na razie nie jest do końca jasne, w jaki sposób programiści tworzyć będą wirtualny model zmarłego. Czy wystarczy im jedynie przesłanie zdjęć takiej osoby, czy uwzględnią w jej reprezentacji cechy osobowości? A może to użytkownik sam będzie musiał stworzyć taki model na podstawie własnych wspomnień, korzystając z dodatkowego edytora? W tym drugim przypadku brzmi to już dużo mniej obiecująco.
Na razie przed programistami Paranormal Games stoi zadanie zakwalifikowania się do konkursu Oculus VR Jam 2015. Aby było to możliwe, muszą do 27 kwietnia wysłać organizatorowi zrzuty ekranu, potwierdzające, że aplikacja istnieje i rzeczywiście działa. Tydzień później są zaś zobowiązani do pokazania wideo z programem. Na razie mamy jedynie jednego screenshota, na którym widać, jak zmarły przyjaciel jednego z pracowników studia jest przenoszony do wirtualnej rzeczywistości.
W planach twórców wrażenie robi przede wszystkim chęć wykorzystania nowej technologii do stworzenia czegoś, czego nie było. Od dawna mówi się o tym, że aby wirtualna rzeczywistość miała rację bytu, musi zaoferować potencjalnych użytkownikom i nabywcom drogiego sprzętu coś, czego nie mają na komputerach czy tabletach. Nie mogą być to jedynie te same gry i programy, znane z komputerów, konsol czy nawet telefonów, jedynie przystosowane do obsługi z pomocą gogli VR. Pytanie tylko, czy Australijczycy nie posuwają się jednak trochę zbyt daleko.
Bo nawet pomijając kwestie techniczne, taki program budzi szereg wątpliwości i zastrzeżeń natury etycznej. Wątpliwe, że Australijczycy w swojej pracy w ogóle biorą pod uwagę psychologiczny efekt, jaki może wywołać ich program na użytkowników (chociaż chcielibyśmy w to wierzyć). On z kolei w dużej mierze zależny będzie od tego, jak realistyczne i wiarygodne będą tworzone na potrzeby programu modele. Z jednej strony – chcielibyśmy, by jak najbardziej, w imię rozwoju niezwykle ciekawej technologii. Z drugiej – jest to jednak co najmniej niepokojące.
_ DG _