Napad na taksówkarza. Sprawcy ujęci dzięki kamerze, ale nie jest to standard
Opinię publiczną zbulwersowała informacja o napadzie na taksówkarza w Pruszkowie. Sprawa jest wyjątkowo oburzająca, ponieważ sprawcami napadu okazali się nastolatkowie – 17-letni Kacper K. i 16-letnia Ewelina C.
19.08.2019 | aktual.: 20.08.2019 11:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Napad w Pruszkowie zarejestrowała kamera, którą taksówkarz zainstalował w swoim samochodzie. Nagranie zostało ono udostępnione na Facebooku przez Związek Zawodowy "Warszawski Taksówkarz".
Napad w taxi. Sprawcy błyskawicznie złapani
Na filmie widać nastolatków, którzy zaatakowali taksówkarza nożem i ukradli pieniądze z pojazdu.
Kiedy kierowca pod koniec kursu podał wysokość opłaty za przejazd, młody mężczyzna zapytał czy taksówkarz "ma wydać ze stu złotych". Kierowca sięgnął po portfel, a wtedy napastnik przystawił mu nóż do gardła i krzyknął do współpasażerki, żeby ta "brała pieniądze". Po chwili nastolatkowie opuścili taksówkę. Nie cieszyli się długo wolnością - policja złapała ich już po 2 godzinach.
Kamery w taksówce
Tym razem kamera pomogła, ale nawet ta sytuacja budzi pytania o obecność urządzeń rejestrujących i ich zgodność z przepisami. Postanowiliśmy zadać je samym taksówkarzom.
- Kamery w taksówkach to raczej rzadkie zjawisko. Czasem je kierowcy zakładają, ale to nie jest tak powszechne, bo napady zdarzają się rzadko. To już nie lata 90-te. A nawet jak ktoś ma kamerę, to nie dlatego, że korporacja kazała. To indywidualna sprawa kierowcy - mówi pan Marek, który po stołecznych ulicach jeździ taksówką od końca lat 90-tych.
Zaznacza jednak, że taksówkarze mają swój system bezpieczeństwa. - Kiedy ktoś z nas zgłosi jakieś zagrożenie za pomocą specjalnego przycisku, to podjeżdża najbliższy wolny taksówkarz, żeby sprawdzić, co się dzieje. Ale używane to jest raczej przy zdarzeniach takich jak stłuczka, bo napady to rzadkość - mówi kierowca.
Andrzej, z którym także wybraliśmy się na kurs taksówką, by zapytać o kamery, uważa jednak, że ich popularność w autach rośnie. - Kamery, które nagrywają jezdnię i ruch, mają też możliwość nagrywania wnętrza auta. Dlatego myślę, że wielu taksówkarzy może to nagrywać. Ale obecność kamery to wyłącznie kwestia kierowcy. On jest przedsiębiorcą współpracującym z korporacją.
Te słowa potwierdza Krzysztof Urban, dyrektor zarządzający aplikacji taxi Free Now. - Jako pośrednik nie wpływamy na środki bezpieczeństwa stosowane przez kierowców podczas ich pracy, tym samym kwestią indywidualną jest monitoring w taksówce. Zalecamy jednak kierowcom, by informowali o tym fakcie pasażerów. Nie zastosowanie się do tych sugestii i tego konsekwencje, są jednak kwestią indywidualną współpracującego z nami kierowcy - tłumaczy.
I dodaje, że bezpieczeństwo pasażerów i kierowcy we Free Now gwarantują m.in. takie narzędzia jak weryfikacja użytkownika, informacje o danych kierowcy i pasażera, system ocen i śledzenie trasy GPS.
Kamery w taksówkach a RODO
Ale Urban porusza jeszcze inną istotną kwestię - wizerunku pasażerów. Zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem o ochronie danych osobowych, każda nagrywana kamerą osoba - w miejscu publicznym czy taksówce - musi być o tym w jasny i prosty sposób poinformowana. To stąd naklejki w autobusach komunikacji miejskiej informujące o monitoringu wewnątrz pojazdu.
W taksówkach jednak to także... kwestia indywidualna kierowcy. - Nie sądzę, żeby korporacje jakkolwiek się tym interesowały. Kierowca jest przedsiębiorcą, który tylko współpracuje z korporacją, więc to jest po prostu jego sprawa. Zresztą myślę, że to też jest na tyle zawiła prawnie kwestia, że nie wchodzą w temat i nie wiedzą, którzy kierowcy mają kamery i czy informują klientów o nagrywaniu – tłumaczy taksówkarz Marek.
W tej sytuacji jeśli widzimy, że jesteśmy nagrywani w taksówce, a nie ma o tym informacji, możemy żądać wyjaśnień od kierowcy i firmy lub - w skrajnym przypadku - zgłosić sprawę do Urzędu Ochrony Danych Osobowych.