Telefon komórkowy jest tak powszechnym narzędziem, że dziś chyba ma go każdy. Jest nieodłącznym towarzyszem naszego życia. Zabieramy go praktycznie wszędzie. W związku z tym, czasem w rozmaitych miejscach przysparzają nam przygód. Niektóre są dziwne, inne zabawne, a jeszcze inne tragiczne. Zebraliśmy kilkanaście historii właścicieli telefonów komórkowych, którym przydarzyło się coś ciekawego. Dowodzą, ile jest w stanie znieść komórka, odzwierciedlają nieprzeciętny iloraz inteligencji ich właścicieli oraz pokazują, jak wielkiego mieli pecha
Wracając do domu nocą
Ta historia jest jedną z naszych ulubionych. Pewien Amerykanin idąc do domu został napadnięty przez członków gangu. Złoczyńcy pobili 21-latka i zabrali mu telefon komórkowy, który następnie wrzucili do pobliskiej studzienki kanalizacyjnej. Mężczyzna chciał wydobyć telefon, aby wezwać pomoc. O ile dostanie się do kanalizacji nie było problemem, o tyle wyjście z niej stanowiło nie lada wyczyn. Amerykanin tkwiąc głową w dół w kanalizacji, przez około 40 minut walczył z przeciwnościami losu. Niestety, utknął na dobre. Gdy okoliczni mieszkańcy zauważyli wystające z kanalizacji nogi, nie mogli uwierzyć swoim oczom. Wezwali na miejsce policję, która wydobyła nieszczęśnika.
SW/GB/SW
W toalecie
Nikomu nie życzymy tego, co przydarzyło się pewnemu mieszkańcowi Chin. Mężczyźnie wpadł telefon komórkowy do muszli klozetowej. O ile ta sytuacja sama w sobie jest już dość przykra i kłopotliwa, prawdziwe problemy Chińczyka jeszcze się nie zaczęły. Gdy przystąpił do akcji wydobywczej, wpadł w tarapaty. Ręka, którą wsadził do muszli, aby wyciągnąć swoją zgubę, utknęła da dobre. Dopiero kilka godzin później wezwani strażacy uwolnili pechowca. Skończyło się na kilku siniakach i zadrapaniach. Niestety, nie wiadomo, czy udało się odzyskać telefon. Dlatego będąc w toalecie, lepiej nie wyciągać z kieszeni telefonu komórkowego, kluczyków do auta, dokumentów i innych przedmiotów, mających dla nas dużą wartość.
Podczas rozmowy w parku
Telefon komórkowy może doprowadzić do naszej śmierci nie tylko eksplodując czy rażąc prądem. Gdy kierujemy autem lepiej w ogóle nie prowadzić rozmów przez słuchawkę. Nawet idąc na ulicy trzeba zachować czujność. Pewien mieszkaniec Korei zginął, gdy podczas spaceru rozmawiał przez komórkę. Niestety, nie zauważył drzewa i dość niefortunnie na nie wpadł, skręcając sobie kark.
Podczas akcji terrorystycznej
Podczas akcji terrorystycznej
W sylwestrową noc w centrum Moskwy miało dojść do samobójczego zamachu terrorystycznego. Planowany atak w ostatniej chwili został przypadkowo udaremniony przez niechcianego SMS-a z noworocznymi życzeniami.
W jednym z moskiewskich mieszkań nastąpiła eksplozja. Jak się okazało, jej przyczyną była detonacja ładunku wybuchowego terrorystki, która planowała samobójczy atak na Placu Czerwonym. Przedstawiciele rosyjskich służb bezpieczeństwa twierdzą, iż bomba została aktywowana zaledwie na kilka godzin przed organizowanym zamachem. Nieoczekiwanie uruchomił ją niechciany SMS z noworocznymi życzeniami od operatora sieci komórkowej. Niczego niespodziewająca się kobieta przebywała wówczas w mieszkaniu - zginęła na miejscu.
Terroryści-samobójcy bardzo często nie mają kontroli nad detonacją ładunków, które w specjalnych pasach umieszczają na swoim ciele. Z reguły ładunki te uruchamiane są zdalnie przez obserwatorów. Zazwyczaj dzieje się to, gdy ochotnik wmiesza się w tłum, a eksplozja może pochłonąć możliwie jak najwięcej ofiar.
Podczas prasowania
Kolejna historia jest dość nieprawdopodobna, jednak wydarzyła się naprawdę. Pewien mężczyzna bez reszty oddał się czynności prasowania. Gdy odłożył rozgrzane żelazko na bok, aby złożyć ubranie, nagle zadzwonił telefon. Mężczyzna pochłonięty domowym obowiązkiem, zamiast podnieść słuchawkę komórki, sięgnął po rozgrzane żelazko i przyłożył je do ucha. Reakcja była natychmiastowa – wrzask. Z pewnością na długo zapamięta to połączenie z "gorącą linią".
Znalazca na ulicy
Z kolei ta historia, to dowód na to, że niegdyś Nokia robiła naprawdę pancerne telefony. Chyba nikt nie smuciłby się, gdyby na ulicy znalazł telefon komórkowy. Nie inaczej było w przypadku mężczyzny, który pewnego dnia zauważył leżący na jezdni interesujący przedmiot. Gdy podszedł bliżej, ujrzał telefon komórkowy. Problem polegał jednak na tym, iż znajdował się on na skraju ruchliwej drogi. Podążając przyspieszonym krokiem po czyjąś zgubę, dostrzegł zbliżający się autobus przegubowy komunikacji miejskiej. Niestety, pojazd był szybszy i najechał na telefon ogromnymi kołami. Nie zanosiło się na to, aby komórka nadawała się jeszcze do użycia. Nic bardziej mylnego – skończyło się na kilku zadrapaniach i pękniętym wyświetlaczu LCD – po jego wymianie komórka działała bez najmniejszych zarzutów.
Testując „niezniszczalny” telefon
Testując „niezniszczalny” telefon
Część z nas zapewne zna firmę Sonim. Telefony tej marki słyną z niesłychanej odporności na wodę, słońce, mróz, upadek, wibracje i wszelkiego rodzaju zabrudzenia. Na targach elektroniki użytkowej CES 2010 odbywających się w Las Vegas producent przedstawił swój nowy telefon, który został okrzyknięty mianem „niezniszczalnego”. Stoisko prezentowało się bardzo ciekawie i nic nie zapowiadało wielkiej klapy. Urządzenia były wystawione w akwarium i każdy mógł się przekonać jak bardzo są odporne na zniszczenie. Jeden z reporterów próbował nawet wbijać gwoździe w wyświetlacz telefonu – jednak bez powodzenia. Niestety okazało się, że telefon nie jest niezniszczalny. Reporter BBC szybko rozprawił się z urządzeniem. Po nieudanym podtapianiu zaczął uderzać jego wyświetlaczem o róg akwarium. Już po kilku ciosach na twarzy dziennikarza i dyrektora generalnego Sonim zarysowało się wielkie zdumienie i konsternacja... wyświetlacz roztrzaskał się.
W górach zimą
Ta historia jest przestrogą dla wszystkich, którzy zamierzają korzystać ze swoich telefonów na mrozie. Pewien użytkownik telefonu wyposażonego w ekran dotykowy, zabrał komórkę na wspinaczkę w Tatry. Niestety, mróz był na tyle silny, że dał się we znaki wyświetlaczowi komórki, który odmówił posłuszeństwa. Po rozmrożeniu nie reagował na dotyk.
Idąc ulicą
Zastanawialiście się kiedyś, co stałoby się z telefonem, który wyślizgnąłby się wam z ręki wprost pod koła samochodu? Jeśli nie chcecie, nie musicie tego sprawdzać. Pewnej kobiecie przydarzyła się dokładnie taka sytuacja. Co ciekawe, skończyło się na drobnych rysach i rozlanym ekranie. Niestety, nie znamy modelu aparatu, szkoda.
Na balkonie
Pamiętacie Nokię 3310? Ten kultowy telefon do dziś z sentymentem jest wspominany przez użytkowników. Z pewnością dla wielu z was była to pierwsza komórka. Znacie jakieś ciekawe historie związane z tym modelem? My znamy dwie. Telefon spadł z 4 piętra bloku mieszkalnego. Wystarczyło poskładać go i działał. Niestety 3310 nie jest "wszystkoodporna". Wycieczka z telefonem w plecaku i dwoma obciążnikami (1,5 kg każdy) skończyła się na uszkodzonym wyświetlaczu. Jednak po jego wymianie telefon zadziałał.
W pralni
Inny model Nokii - 5110 - miał również ekstremalną przygodę. W kieszeni spodni został wrzucony do pralki automatycznej. O dziwo, po wysuszeniu telefon nadal nadawał się do użytku. Nie tylko Nokia mogła pochwalić się wodoodpornością. Siemens C65 po beztroskiej kąpieli w morzu również działał bez zarzutu.
Na budowie
Nie tylko telefony Nokii cało potrafią wyjść z opresji. Również Samsung ma szansę przetrwać, nawet spotkanie z maszyną budowlaną. Pewnemu mężczyźnie telefon wypadł z kieszeni na piasek, wprost pod płytę zagęszczarki. O dziwo, telefon przetrwał starcie – ekran dotykowy działał bez zarzutów.
Gdy ustawiasz nowy dzwonek
Pewien komputerowiec bawił się swoim nowym telefonem. Oczywiście w pierwszej kolejności przystąpił do wybrania modnego dzwonka. Testy przeprowadzał dzwoniąc ze starego aparatu na nowy. W pewnym momencie bardzo się zamyślił, a że telefon dzwonił – odebrał połączenie. Zdziwił się, że w słuchawce usłyszał samego siebie. Ciekawe, o czym myślał. Pewnie o kolejnych linijkach kodu.
Na imprezie
Na imprezie
Na koniec jedna z ciekawszych historii. Chyba wszyscy znają telefony marki Apple. Dla wielu ludzi posiadanie iPhone'a to szczyt marzeń. Jeśli wasze sny się urzeczywistniły i jesteście szczęśliwymi posiadaczami słuchawki z nadgryzionym jabłkiem, zastanówcie się zanim zabierzecie swój telefon ze sobą na imprezę.
Pewien szczęśliwy posiadacz iPhone'a czwartej generacji udał się na imprezę. Gdy chwalił się przed znajomymi swoją komórką, wszyscy byli pod ogromnym wrażeniem. Jeden z rozentuzjazmowanych znajomych pragnął na chwile potrzymać w ręku ten cud techniki. Niestety telefon upadł na bruk, krusząc pokrytą szkłem obudowę. Na pocieszenie, kolega kupił pechowemu posiadaczowi iPhone'a bardzo stylowy pokrowiec o wartości kilkudziesięciu złotych. Trzeba przyznać, że kolega ma gest.
SW/JG/SW