Najdziwniejsze rozwiązania w smartfonach. Mogłyby ci się nieraz przydać!
16.06.2016 | aktual.: 06.03.2017 13:09
Smartfony kojarzą się przede wszystkim z dużym urządzeniem z ekranem u frontu, przyciskami pod wyświetlaczem i aparatem fotograficznym z tyłu i z przodu sprzętu. Niektórzy producenci jednak popuścili nieco wodze fantazji i pozwolili sobie na odrobinę awangardy podczas tworzenia telefonu komórkowego, umieszczając w nim rozwiązania niespotykane wcześniej w tego typu urządzeniach. Oto 5 najciekawszych, najdziwniejszych i niekoniecznie niepraktycznych rozwiązań w smartfonach!
Smartfony kojarzą się przede wszystkim z dużym urządzeniem z ekranem na froncie, przyciskami pod wyświetlaczem i aparatem fotograficznym z tyłu i z przodu sprzętu. Niektórzy producenci jednak popuścili nieco wodze fantazji i pozwolili sobie na odrobinę awangardy podczas tworzenia telefonu komórkowego, umieszczając w nim rozwiązania niespotykane wcześniej w tego typu urządzeniach.
Dwa ekrany, kamera termowizyjna, wyświetlacz z papieru (i to nie byle jakiego), projektor, wyskakujący obiektyw - co jeszcze wymyślą producenci?
Wodoodporny CAT S60 - pierwszy smartfon z wbudowaną kamerą termowizyjną
Tegoroczne targi MWC w Barcelonie obfitowały w wielkie premiery, ogromne sukcesy i równie duże rozczarowania. Sporo uwagi ściągnął na siebie telefon, który jako pierwsze urządzenie mobilne zaoferował funkcje termograficzne. Co to oznacza?
W tym telefonie zainstalowano sensor, który pozwala na ocenę temperatury otoczenia. Rozwiązanie wydaje się być nie do końca przydatne, ale warto brać pod uwagę fakt, iż CAT sprzedaje urządzenia specjalistyczne - w przypadku smartfonów głównie te bardziej odporne na uderzenia, działanie pyłu lub wody.
Zainstalowany w urządzeniu sensor FLIR pozwala na dokładną ocenę temperatury przedmiotu w odległości do 5 metrów. Ogólny zasięg termowizji wynosi około 15 metrów - to wydaje się niewielkim zasięgiem i rzeczywiście, w przypadku typowo profesjonalnych zastosowań, takie urządzenie nie ma szans z bardzo drogimi i zaawansowanymi kamerami termowizyjnymi. Zwróćmy jednak uwagę na fakt, że te same w sobie są horrendalnie drogie, a za smartfona S60 zapłacimy jedynie 600 dolarów, czyli około 2600 zł. Producenci chcą, aby każdy fachowiec miał dostęp do sprzętu, który np. oceni, czy stolarka okienna w mieszkaniu jest szczelna albo za pomocą którego sprawdzi, w którym miejscu przegrzewa się kabel doprowadzający prąd do gniazdka - choćby ten był za całkiem grubą ścianą. Zastosowanie termografii w tym urządzeniu to z pewnością nie jest główny argument, dla którego fachowiec powinien wyposażyć się w smartfon CAT S60, ale może okazać się genialnym dodatkiem.
CAT S60 to niezwykle wytrzymałe i solidne urządzenie. Producent udziela gwarancji na upadki z wysokości 1,8 metra - ponoć nie ma możliwości, żeby urządzenie uległo uszkodzeniu. Wodoodporny, odporny na pył smartfon posiada 4,7-calowy jasny ekran, pokryty szkłem Gorilla Glass 4, reagujący na mokre dłonie i rękawice. Wyświetla on treści w rozdzielczości HD. Zdjęcia zrobimy aparatem głównym o rozdzielczości 13 MPix, natomiast z przodu umieszczono 5-megapikselową kamerkę. CAT S60 jest napędzany procesorem Snapdragon 617 (osiem rdzeni), posiada 32 GB pamięci wbudowanej i 3 GB pamięci RAM. Wszystko działa pod kontrolą Androida 6.0 Marshmallow.
LG V10 i jego... dwa ekrany
Idea drugiego ekranu w telefonie komórkowym to raczej relikt zamierzchłych czasów, kiedy na rynku rządziły urządzenia "z klapką". Wtedy drugi ekran znajdujący się na pokrywie telefonu pokazywał skrócony stan lub wyświetlał godzinę. LG w swoim nie najstarszym jeszcze modelu zaprezentował rozwiązanie, które luźno koresponduje z wyświechtaną już nieco ideą i wprowadza do niej sporo nowości.
Drugi ekran w LG V10 znajduje się nad głównym wyświetlaczem o przekątnej 5,7 cala. Ten dodatkowy mierzy sobie 2,1 cala i wyświetla obraz w rozdzielczości 1040 x 160 pikseli. Drugi spełnia podobną funkcję jak górna belka w Androidzie, na której znajdziemy listę powiadomień w formie obrazkowej, zegar oraz włączone interfejsy łączności.
Ale to nie wszystko. Na dodatkowym wyświetlaczu LG pozwoli na wyświetlenie dodatkowych informacji z powiadomień, listy kilku predefiniowanych kontaktów, czy też ustawień aparatu fotograficznego. W praktyce okazuje się, że jest to świetny dodatek i po przesiadce na inny model trudno się przyzwyczaić do jego braku. Mimo wszystko, idea dodatkowego wyświetlacza nie spotkała się z ogólnym, większym zainteresowaniem i zostanie jedynie ciekawostką w LG V10.
Obrotowy aparat fotograficzny w Huawei ShotX
Huawei od dłuższego czasu świetnie radzi sobie na smartfonowym rynku i nie szczędzi naprawdę innowacyjnych rozwiązań. Maniacy nowych technologii od początku tego roku mogą kupić w sklepach fotograficznego ShotX, który oprócz bardzo dobrego sensora oferuje też niecodzienne rozwiązanie w postaci obrotowej obudowy aparatu fotograficznego. W zależności od sposobu wykorzystania 13-megapikseowego sensora, ten albo zostaje na swoim miejscu z tyłu lub "odskakuje", mogąc robić zdjęcia lub kręcić filmy z przodu. Takie rozwiązanie pozwala na zmniejszenie dystansu między aparatami - głównym i dodatkowym, które często różnią się od siebie możliwościami, głównie na korzyść jednostek umieszczonych z tyłu.
Takie rozwiązanie aż prosi się o to, by wraz z obiektywem do tyłu odskakiwała również lampa LED, która pozwoliłaby na doświetlenie tzw. selfie. Jednak *Huaweiowi należy i tak pogratulować ciekawego pomysłu na fotograficzny smartfon. *
Yotaphone i ekran e-ink z tyłu
Yotaphone to smartfon, który po raz pierwszy zobaczyliśmy w 2012 roku. Próbował on spopularyzować ideę dwóch wyświetlaczy, z czego jeden z nich to klasyczny ekran e-ink, wykonany w tej samej technologii, co te zainstalowane w popularnych czytnikach e-booków. Zastosowanie takiego ekranu jest bardzo wygodne, jeżeli zależy nam na długim czasie użytkowania urządzenie.
Nie jest tajemnicą to, że standardowe instalowane w smartfonach ekrany OLED, AMOLED, czy IPS są niesamowicie _ prądożerne _. E-ink, czyli elektroniczny papier, wymaga relatywnie mało energii do tego, aby móc z niego korzystać. Yotaphone oferuje dwa wyświetlacze - główny o przekątnej 5 cali, drugi, e-ink znajdujący się z tyłu oferuje nieco mniejszą przekątną, bo 4,7 cala.
Synergia tych dwóch ekranów w zamyśle twórców może pozwolić nie tylko na oszczędzenie cennej energii w smartfonie, ale również na bardzo komfortowe korzystanie z e-booków w urządzeniu. Z pewnością ekran e-ink nie będzie jednak w stanie zapewnić nam odpowiedniego komfortu podczas przeglądania zasobów Internetu. Niska częstotliwość odświeżania oraz brak kolorów powodują, że korzystanie z przeglądarki jest raczej torturą niż przyjemnością, aczkolwiek w przypadku e-booków jest to pomysł jak najbardziej godny uwagi.
Pikoprojektor w smartfonie
Samsung stworzył niegdyś smartfon, który miał zbadać rynek pod kątem opinii konsumentów na temat pikoprojektorów w urządzeniach mobilnych. Lenovo pokazało co prawda tablet z takim rozwiązaniem i zebrało całkiem niezłe oceny, jednak warto wskazać od razu, że miniaturowy moduł do wyświetlania obrazu na ścianie nie zastąpi nam standardowego urządzenia, które będzie można nazwać pełnoprawnym projektorem. Samsung, próbując swoich sił na tym polu, wydał smartfona Samsung Galaxy Beam.
Zainstalowany w smartfonie pikoprojektor zdolny do wyświetlania obrazu w nHD (640 x 360 pikseli) przy jasności lampy wynoszącej do 15 lumenów to ciekawy pomysł. Specyfikacja przewiduje również wyświetlanie obrazu na ścianie w przekątnej do 50 cali bez utraty jakości, natomiast maksymalna wartość to 70 cali. Jak się okazało, smartfon nie jest w stanie zastąpić w stu procentach typowego projektora. Przede wszystkim, niska rozdzielczość wyjściowa oznacza bardzo słabą jakość obrazu na tak dużej powierzchni. Jasność lampy również nie należy do najwyższych. Ponadto Samsung Galaxy Beam okazywał się niezwykle prądożerny podczas korzystania z projektora. Ostatecznie pomysł na projektory w telefonach komórkowych zarzucono. *Konsumenci nie zauważyli w tym istotnej zalety sprzętu, a i jego implementacja generowała zbyt wysokie koszty. *
Jakub Szczęsny / słk