Jak to możliwe? Nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji zmienia definicję urządzenia, które może odbierać przekaz medialny. Twój komputer będzie traktowany na równi z telewizorem czy radiem, a ty będziesz musiał zapłacić... abonament RTV.
Głośno było ostatnio o doniesieniach, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wraz z Pocztą Polską znalazły sposób na egzekwowanie długów wynikających z niepłacenia abonamentu. Nową metodą jest wysyłanie do przypadkowych grup osób ostrzeżenia, że jeśli nie zwrócą obliczonego długu, to trafią do Krajowego Rejestru Dłużników. Na forach internetowych zawrzało, pechowcy pytają, co mają zrobić z wezwaniami, a ludzie zaczęli się bać, ponieważ wpisanie do Rejestru równa się niemożności wzięcia kredytu czy nawet... telefonu komórkowego na abonament.
Najświeższa informacja mówi, że zmienia się także koncepcja, według której KRRiT rozlicza abonentów. Widzowie nie będą musieli już rejestrować odbiorników, bowiem z góry będzie założone, że każdy, kto posiada w domu energię elektryczną - potencjalnie jest zdolny do odbioru przekazu medialnego. Teraz to obywatel będzie zobowiązany powiadomić odpowiednie organy o braku jakiegokolwiek odbiornika w gospodarstwie domowym. W przeciwnym razie - będzie musiał płacić. Dodajmy, że w Polsce odbiorniki są w ok. 5. proc. domów, natomiast ponad 99 proc. ma podłączony prąd.
KRRiT chce ponadto, aby kwotę, której nie płacą teraz osoby ustawowo zwolnione z płacenia abonamentu (w przybliżeniu 65. mln złotych) - pokrywał budżet państwa.
Dobra wiadomość jest taka, że posiadacze smartfonów i tabletów mogą spać spokojnie - KRRiT jeszcze nie pomyślała o tym, żeby objąć ich haraczem, choć pytana o to jej rzeczniczka... niczego nie wyklucza.
JG/GB/GB
