Wiadomo, że map Google nie należy traktować jako wyroczni - są dokładne, ale i na nich pojawiają się nieścisłości. Szkopuł w tym, że korzystają z nich wszyscy i pomyłka może mieć bardzo poważne skutki, o czym przekonała się Laurie Gneiding z New Jersey. Od pewnego czasu na jej prywatnej ziemi pojawiają się tłumy miastowych szukających rekreacji.
Wszystko dlatego, że pani Gneiding mieszka na pograniczu Parku Stanowego Round Valley, gdzie można uprawiać wiele sportów, popływać w jeziorze, rozbić namiot. Wiele osób sprawdza dojazd na mapach Google, z których wynika, że wjazd do parku znajduje się tuż przed domem pani Gneiding. Zdesperowana kobieta postawiła postawić na podjeździe znak "To NIE JEST wjazd do Parku, tylko teren prywatny. Na Mapach Google jest pomyłka".
Pierwsi ludzie źle pokierowani przez internetową mapę pojawili się trzy lata temu. Na początku było to jednak kilka samochodów dziennie, teraz to całe karawany. Nic dziwnego, że rodzina Gneidingów jest na skraju wytrzymałości.
Kobieta zgłosiła już błąd Google, ale firma potrzebuje zaskakująco dużo czasu, by skorygować mapę. A plażowicze nadjeżdżają sznurkiem...
