Lewitująca deskorolka w końcu rzeczywistością
Wygląda na to, że świat w końcu dostanie to, na co w napięciu czekał od premiery drugiej części Powrotu do przyszłości. Lewitująca deskorolka, na której w filmie zasuwał Marty McFly, po wcześniejszych niespełnionych obietnicach w końcu staje się rzeczywistością. Projekt w ciągu zaledwie kilku dni zebrał prawie pół miliona dolarów na Kickstarterze. Tylko czy naprawdę chodzi tu o skaterskie wyczyny na gadżecie rodem z SF?
18.11.2014 | aktual.: 18.11.2014 15:59
Odpowiedź brzmi: nie. Nie o to chodzi. Firma Hendo traktuje ten projekt przede wszystkim jako okazję do rozpropagowania i nagłośnienia swojego wynalazku. Na stronie projektu dużo miejsca zajmuje oczywiście wspomniana deskorolka (swoją drogą desek ani rolek w niej nie uświadczymy), ale wystarczy przestudiować ją trochę gruntowniej, by przekonać się, że chodzi przede wszystkim o dostarczenie do jak największej ilości rąk czegoś innego. Zestawu developerskiego Whitebox, czyli unoszącej się nad ziemią… skrzynki.
Jaka jest zasada jej działania? W teorii – bardzo prosta. Chodzi po prostu o wykorzystanie wzajemnie anulujących się pól magnetycznych. W praktyce jednak utrzymanie dwóch magnesów tak, by stabilnie lewitowały one nad sobą, jest bardzo trudne i wymaga obejścia Twierdzenia Earnshawa. Dotyczy ono właśnie konfiguracji pól magnetycznych lub elektrostatycznych w przestrzeni i mówi, że nigdy nie znajdują się one w statycznej równowadze. Dlatego właśnie nigdy nie uda nam się wziąć dwóch magnesów i ułożyć ich tak, by jeden unosił się nad drugim. Dotychczasowe podejścia do lewitacji zasadzały się właśnie nad obchodzeniem tego problemu i chociaż były już przedstawione rozwiązania, to – jak zapewnia Hendo – żadne z nich nie nadawało się do wykorzystania w codziennym życiu.
Hendo wprowadza tu opatentowany przez siebie system Magnetic Field Architecture (Architektura Pola Magnetycznego, MFA), który według zapewnień firmy całkowicie eliminuje efekt opisywany w Twierdzeniu Earnshawa. Firma zapewnia, że rozwiązanie to pozwoli na wprowadzenie do codziennego użytku urządzeń, które zmienią sposób, w jaki myślimy o transporcie. W opisywanej na stronie projektu wizji pojawia się nawet wzmianka o przenoszeniu w ten sposób całych budynków (!) i ratowanie ich w ten sposób przed efektami trzęsień ziemi.
Zanim jednak to, na początek właśnie Whitebox. Ta lewitująca nad odpowiednią powierzchnią skrzynka ma być wysyłana wszystkim, którzy dołożą do zbiórki na Kickstarterze odpowiednią sumę (od 700 dolarów wzwyż). Producent pobudza wyobraźnię i zachęca potencjalnych odbiorców do wykorzystania tego zestawu na sposoby, o których on nawet nie pomyślał. Zapewnia, że wszystko, co znajduje się w pudełku zaprojektowane jest w sposób, który umożliwia, a wręcz ułatwia gruntowne analizowanie i badanie sposobu jego działania. I – oczywiście – projektowania własnych, bazujących na tej podstawie rozwiązań.
Cały zestaw w jego podstawowej wersji obsługiwać można za pomocą telefonu z Androidem lub iOS-em (przy okazji producent pisze, że jeżeli chodzi o samo sterowanie zestawem, to nie jest ono pomyślane do rozbierania na czynniki pierwsze). Zawiera on również zestaw akumulatorów, które po ok. 2-godzinnym ładowaniu pozwalają na unoszenie całości przez 12-15 minut.
Pierwsze zestawy Whitebox wysyłane mają być do wspierających projekt w sierpniu 2015. Tak przynajmniej obiecuje Hendo.
No dobrze, ale co z tą lewitującą deskorolką? Tutaj przyszłość nie rysuje się wcale w takich różowych barwach. No, chyba że dysponujecie bardzo konkretną gotówką. Zamówienie pierwszych 10 egzemplarzy bazującej na technologii Hendo deskorolki to wydatek wysokości 10 tysięcy dolarów. Producent obiecuje rozsyłanie ich od października 2015.
Pamiętać tylko trzeba o jeszcze jednym. Wykorzystywana w tym wynalazku technologia pozwala na jego unoszenie się nad nieferromagnetycznym przewodnikiem – np. aluminium. Nie ma więc mowy o zasuwaniu na lewitującej deskorolce po chodnikach czy ulicach…
Na pocieszenie film, prezentujący wynalazek w akcji.
_ DG _