Kontrowersyjna metoda leczenia. Lekarz wstrzykuje pacjentom krew młodych ludzi
W Stanach Zjednoczonych, a konkretnie w San Francisco prowadzi się transfuzję krwi młodych osób, jako terapię na odmłodzenie. Nowy trend niczym z kiepskiej jakości filmów science-fiction staje się bardzo popularny wśród starzejącego się społeczeństwa. Bez znaczenia, czy działa, czy nie.
"Wampiryczna" metoda odmładzania jest ostatnim trendem, stworzonym przez klinikę Ambrosia. Jak twierdzi jej założyciel, Dr. Jesse Karmazin, poprzez transfuzję krwi odmładza się ludzi. Ceny tej terapii powalają. Za horrendalną cenę 8000 dolarów pacjenci otrzymują transfuzję litra krwi, pochodzącej od dawców w wieku 16-25 lat. W przypadku 2-litrowej terapii pacjenci otrzymują "promocję", zapłacą 12000 dolarów.
33-letni Dr. Jesse Karmazin ukończył studia medyczne na Uniwersytecie Stanforda w 2014 roku. Chwilę wcześniej doktor Tony Wyss-Coray opublikował wyniki swoich badań nad myszami. Wskazują one na pewną zależność, między poprawą pamięci i funkcji poznawczych a wstrzykiwaniem krwi młodych myszy, tym starszym. Przewodnim motywem badania było poszukiwanie możliwości zmniejszenia objawów choroby Alzheimera.
Tymczasem Karmazin postanowił przebadać, jak podobna terapia zadziała na ludziach, jednak nie robi tego za darmo. Podczas swojej krwio-terapi zarabia ogromne sumy, mimo tego, iż nie daje gwarancji na skuteczność swoich działań. "Jeśli technika działa tak bardzo dobrze na myszach, to wydaje się, że trzeba sobie zadać pytanie - czy może to działać również na ludzi?" - mówi Karmazin.
Ambrosia działa już od 2016 roku. Do stycznia tego roku "terapię młodej krwi" przeszło ponad 120 klientów. Chociaż nazywanie tego terapią nie jest odpowiednim słowem, to raczej próba, za którą mogą zapłacić zdrowiem i własnym portfelem. Nie wiadomo, jak faktycznie działa "ambrozja".
W rozmowie z serwisem Inverse, dr. Karmazin informuje, że proces testowy już się zakończył. Wyniki jego badań mają zostać opublikowane w przyszłym roku. Jednak to nie znaczy, że Ambrosia zaprzestała swojej "terapii". Chętni wciąż mogą wtłaczać sobie młodą krew, jeśli tylko zechcą, jednak robią to bez żadnej gwarancji.
Źródło: Inverse