Kabel USB, który może zainfekować komputer. Zobacz, jak działa
Znajdujesz pendrive na ulicy. W domu podłączasz go, żeby znaleźć właściciela. Zamiast dokumentów czy fotek - wirus. Taki scenariusz jest możliwy. A zagrożenie się rozszerza. Uważać trzeba na "porzucone" kable do ładowania.
04.05.2019 18:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wirusy przenoszone na pendrivach wciąż stanowią poważne zagrożenie dla naszych komputerów. Szczególnie tych, na których pracujemy, zgrywając i przekazując na tych dyskach firmowe dane. Jak się przed tym bronić i kiedy pod żadnym pozorem nie używać pendrivów? O tym opowiadał Zbigniew Urbański w odcinku programu "Cybersejf":
O ile niektórzy mogą być świadomi, że znaleziony pendrive może okazać się koniem trojańskim, tak nikt nie podejrzewałby niewinnego kabelka do ładowania. Tymczasem jak pisze Niebezpiecznik, występujący w kilku wariantach prosty kabel ładowania (micro USB, Lightning, USB-C) może zainfekować komputer.
Oczywiście musi to być specjalnie zmodyfikowany i zaprogramowany kabel. Jeżeli jednak dokona się "poprawek" i ofiara podłączy sprzęt do komputera, można zdalnie go aktywować. Wówczas da się wywołać polecenie, aby komputer pobrał i zainstalował złośliwe oprogramowanie.
Niebezpiecznik pokazał, jak działa taki kabel. I co się dzieje, gdy podłączy się go do komputera:
Brzmi i wygląda groźnie? Spokojnie - ryzyko, że właśnie w ten sposób ktoś przejmie kontrolę nad waszym komputerem, jest raczej niewielkie.
"Należy mieć świadomość, że w praktyce takie ataki prawie w ogóle się nie zdarzają zwykłym ludziom" - podkreśla Niebezpiecznik. Dlaczego? Najpierw należałoby wydać sporo pieniędzy na kable, które następnie trzeba by porozrzucać. I liczyć na to, że osoba, która znajdzie zgubę od razu podłączy ją do swojego urządzenia. Bo przekręt wyjdzie tylko wtedy, jeżeli atakujący będzie w zasięgu, aby móc aktywować kabel.
Czytaj też: Nie zgadniesz do czego należy to urządzenie. Nietypowe zastosowania
src="https://d.wpimg.pl/1481322114-2025018632/wp.jpg"/>
Oczywiście ten scenariusz jest możliwy - np. na uczelni czy w popularnej kawiarni. Niebezpiecznik zwraca jednak uwagę, że prędzej padniemy ofiarą tradycyjnego phishingu czy bardziej wyrafinowanych ataków w stylu "duplikat karty SIM". To realne zagrożenie, a ataki na Polaków są praktycznie codziennością. Mimo wszystko warto mieć świadomość i z ostrożnością podchodzić do sprzętów, które się znalazło.