Internet będzie "nauczał" etyki w szkołach?
Za możliwością prowadzenia lekcji etyki za pomocą internetu opowiada się
rzecznik praw obywatelskich Irena Lipowicz. Według niej, ułatwiłoby to dostęp do lekcji tego
przedmiotu uczniom z małych szkół, a także mieszkającym w małych miejscowościach i na wsi.
RPO mówiła o tym w czwartek podczas debaty pt. "Prawo ucznia do lekcji etyki", którą zorganizowała w swojej siedzibie.
Lipowicz przypomniała, że Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu po zbadaniu skargi państwa Grzelaków, których syn nie mógł chodzić na lekcje etyki, gdyż takich nie było w jego szkole, nie zakwestionował polskich regulacji prawnych dotyczących nauczania tego przedmiotu, zakwestionował natomiast praktykę. Podkreśliła, że prawo uczniów do chodzenia na lekcje etyki jest bowiem niewystarczająco realizowane. "Zgodził się z tym też polski rząd" - dodała.
Odnosząc się do obecnych regulacji prawnych dotyczących nauki etyki rzecznik oceniła, że "nie jest realistyczne zakładanie, iż jeśli trzech lub dwóch uczniów w gminie, mieszkających w różnych wsiach, chce chodzić na etykę, to będą oni dwa razy w tygodniu dojeżdżać na lekcje do miejscowości oddalonej o 30. 40 kilometrów".
"W sytuacji, gdy są w szkołach komputery, nauka etyki na odległość mogłaby zaistnieć: można zorganizować we wszystkich szkołach w gminie lekcje on-line w tym samym terminie, można zaangażować dla nich fantastycznego nauczyciela, który poprowadzi interaktywne zajęcia z uczniami" - powiedziała Lipowicz. Jej zdaniem, skoro można w Polsce studiować przez internet, to nie powinno być problemów z nauką w szkole z wykorzystaniem tego medium.
Niezależnie od tego, Lipowicz opowiada się za zintensyfikowaniem nauczania filozofii i etyki na studiach podyplomowych dla nauczycieli tak, by takie studia były dostępne w każdym województwie. "Padały wątpliwości, co do tego czy katecheci i księża mogą ukończyć takie studia i uczyć etyki w szkole. Z punktu widzenia praw obywatelskich nie może być zakazu" - powiedziała Lipowicz.
Podczas debaty filozof etyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego prof. Jan Hartman mówił, że "nauczyciele będący katechetami lub duchownymi pośrednio lub bezpośrednio zatrudniani i kontrolowani przez instytucje kościelne są prawnie z punktu widzenia prawa kanonicznego zobowiązani do tego, że nauczając etyki będą uczyć o wyższości systemu etycznego katolicyzmu nad innymi systemami etycznymi".
Tymczasem - jak zaznaczył - warunkiem koniecznym: etycznym i prawnym, nauczania etyki jest swoboda sądów. "Niekoniecznie jakaś nieskazitelna neutralność, ale swoboda sądów - prawo suwerennego rozważania spraw, analizy zagadnień, i osobistego wydawania sądów bez zależności, bez jakiejkolwiek instytucji, czyli ksiądz nie ma moralnego prawa wykładać etyki w szkole" - tłumaczył prof. Hartman.
"Kwestią sporną jest, czy jest to też wymóg prawny. Ja twierdzę, że tak, dlatego, że lekcje etyki mają być alternatywne do lekcji religii, przez co rozumie się, że osoby, które nie życzą sobie indoktrynacji religijnej, katolickiej na lekcjach etyki również nie będą jej doświadczać" - powiedział etyk.
Rzecznik Ministerstwa Edukacji Narodowej pytany przez PAP w czwartek o kwestie dostępności lekcji etyki dla uczniów poinformował, że ministerstwo pracuje nad zmianami w prawie, które mają zapewnić lepszy dostęp uczniów do nauki tego przedmiotu.
Zgodnie z obowiązującym rozporządzeniem ministra edukacji, uczniowie mają do wyboru etykę lub religię; udział w tych zajęciach nie jest jednak obowiązkowy, mogą nie chodzić na żadne z tych zajęć. Stopień z etyki lub religii umieszczany jest na świadectwie szkolnym i wliczany do średniej ocen. Gdy uczeń nie chodzi na żadne z tych zajęć w miejscu na ocenę umieszczana jest kreska.
Jeśli w szkole jest siedmiu uczniów, chcących uczęszczać na takie zajęcia, szkoła ma obowiązek je zorganizować. Jeśli w gminie jest trzech takich uczniów, to obowiązek organizacji zajęć w grupach międzyszkolnych spoczywa na gminie.