Głośnik na podróże małe i duże. UltimateEars BOOM2 to doskonały sprzęt na wakacje [BURTAN OCENIA]
UltimateEars BOOM2, wybrałem do testów z prostego powodu: producent zachwala wstrząsoodporność i wodoodporność swojego bezprzewodowego głośnika. Te dwa elementy to wymarzona wręcz rekomendacja na wyjazd majówkowy.
W końcu nieraz zdarza się, że urządzenie spada z zastawionego stołu strącone przez zbyt rozochoconych biesiadników. Albo pogoda jednak nie dopisuje i następuje oberwanie chmury – wszyscy uciekają pod dach, zapominając o głośniku. A potem jest problem, bo albo się poobijał, albo zalał.
Głośnik bezprzewodowy pod tym względem spełnia swoje zadanie wyśmienicie. Można nim rzucać, pozwolić spaść z niedużej wysokości, nawet turlać dzięki jego okrągłej budowie i być pewnym, że dalej będzie działał. Wstrząsoodporność okazał się nie tylko chwytem marketingowym, ale autentyczną zaletą. Nie zdarzyło się, by UltimateEars przerwał granie w trakcie tych akrobacji, tylko dzielnie je znosił. Ba, nie było nawet tego po nim widać – urządzenie jest wykonane naprawdę bardzo solidnie. To poniekąd przekłada się na jego sporą dość wagę, ale ta zapewnia mu też stabilność. Wziąłem go na jedną z gór, Smerek, w wyjątkowo wietrzny dzień i postawiłem, a on nie dał się żywiołowi.
Skoro o budowie mowa, design urządzenia również jest na duży plus. UltimateEars BOOM2, nie wymyśla koła na nowo, oferując po prostu podłużny kształt walca w różnych kolorach – od czarnego, po niebieski, na bardziej wielobarwnych kończąc. Duże przyciski do zwiększania lub zmniejszania głośności są dostatecznie czułe, by łatwo nimi operować, ale nie ma sytuacji, że ktoś przypadkiem ścisza lub pogłaśnia lecącą muzykę. Pozostałe opcje, jak włączanie i wyłączanie, parowanie oraz wejście na kabel słuchawkowy znajduje się po bokach urządzenia. Co ma sens, bo dzięki temu możemy łatwo nim operować.
Samo doświadczenie z UltimateEars BOOM2 jak na razie prezentuje się bardzo dobrze – wszystko jest jasne, intuicyjne i wygodne. Ale głośnik nie tylko ma dobrze się prezentować i łatwo obsługiwać. W końcu jest od grania. I tutaj odkrywamy największą zaletę głośnika – ma świetne brzmienie. Wszystko jest na swoim miejscu – basy są odpowiednio głębokie i miękkie a dźwięk jest przestrzenny i odpowiednio zbalansowany. Nie ma mowy o sytuacji w przypadku tańszych głośników, kiedy większa głośność wiąże się z pojawieniem się nieznośnych przesterów, przez które mamy sobie ochotę przekłuć bębenki. Ultimate Ears bardzo sprawnie balansuje wszystkie tony, dzięki czemu niezależnie od głośności zachowujemy naprawdę wysoką jakość muzyki.
Bateria również jest zadowalająca – chociaż ładuje się kilka godzin, wytrzymuje do 15 godzin samego grania, co spokojnie powinno wystarczyć na majówkowy wypad. Do tego Logitech udostępnił dedykowaną aplikację dla swojego urządzenia. Dzięki niemu możemy obsługiwać urządzenie zdalnie, ustawiać equalizer według własnych preferencji oraz, co najciekawsze, sparować do 50 głośników. Po co? Na pewno zwiększy to liczbę decybeli w powietrzu, ale w realnym scenariuszu wystarczą 3-4 głośniki, żeby stworzyć przenośny zestaw do imprez.
Trzeba jednak trochę ponarzekać. Główną wadą jest bluetooth, a konkretnie jego zasięg. Chociaż głośnik ma łączyć się do 30 metrów od naszego smartfona, to jednak przy połowie tej odległości zdarzają się sytuację, że muzyka zaczynała się zwieszać lub zacinać, albo po prostu przeskakiwać, co jest wyjątkowo denerwujące. Również cena, wynosząca 499 złotych może dla niektórych być wygórowana, moim zdaniem jest jednak w pełni uzasadniona. Otrzymujemy bowiem świetny sprzęt o dobrych parametrach i przydatnych funkcjach dodatkowych.
Jeśli szukacie bezprzewodowego głośnika na wyjazdy bliższe i dalsze, z czystym sercem polecam UltimateEars BOOM2. Warto trochę dopłacić, by otrzymać solidny sprzęt, wytrzymały i wodoodporny, prosty w użyciu i o bardzo dobrej jakości dźwięku. W swojej kategorii cenowej to jedna z najlepszych propozycji dostępnych na rynku.