Franky Zapata o locie nad kanałem La Manche: "Udało się wyrwać zwycięstwo"
Franky Zapata 3 sierpnia przeleciał nad kanałem La Manche z użyciem Flyboard Air. To druga próba, ale w przeciwieństwie do poprzedniej, ta zakończyła się sukcesem. Zapata, po udanym locie nA konferencji z dziennikarzami nie ukrywał wzruszenia.
Franky Zapata przeleciał nad kanałem La Manche wykorzystując do tego deskę Flyboard Air. O tym, jak przebiegał lot pisaliśmy na bieżąco. Po dwudziestominutowym locie z z miejscowości Sangatte, wylądował w okolicach Dover, w Zatoce św. Małgorzaty, gdzie spotkał się z dziennikarzami. Była to druga próba; pierwsza 25 lipca - nie powiodła się.
- Udało się, mieliśmy naprawdę ogromne szczęście, że udało się wszystko dopiąć na ostatni guzik. To, co zrobiliśmy, to trochę science fiction. Udało się wyrwać to zwycięstwo. Im większa praca, tym piękniejsze zwycięstwo. Było warto - powiedział na konferencji, po udanym lądowaniu. Transmisję można było oglądać m.in. w TVN24.
- Nie ja będę oceniał, czy to historyczne wydarzenie, nie to jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, co zostaje w naszych sercach - dodał Zapata. Tuż po wylądowaniu odebrał telefon od syna, który gratulował mu zwycięstwa. Zapata nie krył wzruszenia.
Franky Zapata w trakcie konferencji podziękował rodzinie i ekipie - bez nich, zapewne nie udałoby mu się osiągnąć tyle. Przyznał, że przelot nad kanałem La Manche to ogromny wysiłek fizyczny i psychiczny. Zażartował również, że po tym wszystkim potrzebuje wakacji.
Zapata przyznał, że nie zamierza poprzestawać na Flyboardzie - Mamy tylko jedno życie, nie chcę go zepsuć. Chcę osiągnąć wszystko co się uda. Chcę wiedzieć, gdzie są moje granice. Może kiedyś zbudujemy rakietę?
Co prawda o rakiecie, jeszcze nic nie wiadomo, ale Zapata ma w planach latający samochód. Flyboard jest wymagający, dlatego mężczyzna wspomniał, że planuje sprzęt, który nie będzie aż tak obciążający dla organizmu. Z tego względu w planach firmy jest opracowanie latającego samochodu który będzie przystępny dla każdego.