Estonia namawia do rozwoju cyberobrony UE
15.06.2011 10:49, aktual.: 15.06.2011 11:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Estonia chciałaby, żeby UE rozwinęła własną politykę cyberobrony, tak by chronić przed hakerami nie tylko systemy wojskowe, ale przede wszystkim sektor prywatny i zwykłych obywateli
Estonia chciałaby, żeby UE rozwinęła własną politykę cyberobrony, tak by chronić przed hakerami nie tylko systemy wojskowe, ale przede wszystkim sektor prywatny i zwykłych obywateli - powiedział we wtorek w Brukseli minister obrony tego kraju Mart Laar.
Dotychczas NATO rozwinęło system obrony cyberprzestrzeni, ale skupia się on na części wojskowej, szczególnie obronie natowskich systemów informacji i łączności, przypomniał Mart Laar na konferencji organizowanej przez brukselski think tank European Security Round Table.
Ale internet nie ogranicza się tylko do systemów wojskowych. "Około 8. proc. infrastruktury internetowej jest w rękach sektora prywatnego i około 80 proc. z zaobserwowanych ataków brało na cel firmy prywatne - zauważył Laar. - Jeśli internet wpadnie w złe ręce, może stać się bardzo skuteczną i szkodliwą bronią".
I przypomniał tylko kilka ze spektakularnych ataków hakerskich z tego roku: w styczniu na skutek ataku na system handlu emisjami UE, skradziono pozwolenia na handel o wartości ponad 2. milionów euro; w marcu służby Komisji Europejskiej były obiektem ataku na dużą skalę mającego na celu kradzież dokumentów przygotowanych na szczyt UE; w kwietniu hakerzy wykradli dane ponad 100 mln użytkowników platformy Sony; w maju firma Lockheed Martin ogłosiła, że hakerzy ukradli prawdopodobnie dane samolotu F-35; w czerwcu hakerzy zaatakowali Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
"Wirus szpiegowski Stuxnet posłużył w 201. r. do częściowego zniszczenia irańskiego programu jądrowego (...) Taki sam wirus mógłby zostać wykorzystany do wysadzenia w powietrze naszych elektrowni, w tym elektrowni jądrowych, zatrucia wód lub wykolejania pociągów" - zauważył Mart Laar.
Dlatego jego zdaniem obrona cyberprzestrzeni powinna dotyczyć całego społeczeństwa: instytucji publicznych, sektora prywatnego i zwykłych obywateli, a UE ze swoim doświadczeniem i możliwością koordynacji polityk unijnych i państw członkowskich byłaby odpowiednią instytucją, żeby to rozwinąć.
W ramach cyberoborny, UE - postuluje Laar - powinna zapewnić ochronę sieci internetowych w państwach członkowskich i na poziomie unijnym. Po ostatnim ataku KE stworzyła już zresztą specjalny zespół interwencyjny, który zaczął działać na początku czerwca. UE mogłaby stworzyć odpowiednie ramy prawne, by zapewnić podobną ochronę przed cyberatakami we wszystkich państwach. Estonia proponuje również, by kwestie związane z przestrzenią cybernetyczną zostały włączone do polityki zagranicznej UE: przestępczość internetowa lub cyberataki powinny stać się stałym tematem rozmów UE z państwami trzecimi, na równi z prawami człowieka lub polityką energetyczną - postuluje Laar.
Estonia jako pierwsza w UE ucierpiała z powodu ataków cybernetycznych, kiedy w 2007 r., hakerzy zaatakowali m.in. strony internetowe rządu. "Mieliśmy szczęście, bo odparliśmy atak, ale nie był to atak skomplikowany. Po nim przyjdą trudniejsze" - powiedział Laar. Od tamtej pory Tallin zainwestował we własne centrum ochrony cyberprzestrzeni, które stało się teraz centrum szkolenia NATO i powołał specjalną Ligę Obrony Internetowej kraju.