Ekstremalna majówka. Preppersi nie "piwkują", tylko uczą się sztuki przetrwania

Majówkowy standard kojarzy się większości dość jednoznacznie – alkohol, grill, tłuste jedzenie. Czasem przerywane jazdą na rowerze lub spacerowaniem. Są jednak takie osoby, które swój czas wolny spędzają, przygotowując się na najgorsze.

Ekstremalna majówka. Preppersi nie "piwkują", tylko uczą się sztuki przetrwania
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Rafał Górniak
Grzegorz Burtan

Ludzi tego typu określa się mianem preppersów. Zakładają, że w przeciągu najbliższych kilku lat może dojść do katastrofy, która poważne zaszkodzi lub zniszczy znaną nam cywilizację. Ci, którzy przeżyją, będą zdani na własne umiejętności. Może to brzmi złowróżbnie, ale preppersi starają się maksymalnie usamodzielnić. Trochę jak anarchoprymitywiści, którzy zawiedzeni cywilizacją wycofują się do głuszy, zbieractwa i łowiectwa, polegając tylko na tym, co sami zdobyli. Albo bohater filmu "Into The Wild". Preppersi nie są aż tak radykalni i nie odcinają się od codzienności – po prostu wolny czas spędzają na uczeniu się rzeczy, które potencjalnie dadzą im większe szanse przeżycia.

Zamiast grilla i kiełbasy

Żeby jednak lepiej zrozumieć specyfikę tego hobby, zapytałem się, jak wygląda sztuka przygotowania się na najgorsze u kogoś, kto się tym aktywnie zajmuje. Sławomir Nizner, prezes organizacji Preppers Poland, organizujący również wyjazdy przygotowawcze, odpowiedział na kilka moich pytań.

- Interesuję się tym całe życie, ale raptem od kilku lat znam pojęcie preppingu – mówi w rozmowie. - Wiedząc, że na survival, sztuki walk i strzelectwo jest jedno określenie, to dużo łatwiej było mi wyszukiwać kolejne tematy do zgłębiania. Prepping to wiele różnych form aktywności. Sztuki walk, leśny survival, kowalstwo, uprawa warzyw, wędkowanie, biwakowanie, strzelectwo i wiele innych – dodaje.

Obraz
© Archiwum prywatne | Rafał Górniak

A jest tego sporo. Nizner wymienia przykładowe elementy, które preppers powinien poznać.

- Program szkolenia zawsze jest ustalany indywidualnie. Przykładowy to budowa obozowiska, pozyskiwanie i uzdatnianie do spożycia wody w terenie czy budowa ogniska - wbrew pozorom to nie takie łatwe, na ogół to ludzie palą śmieciowiska, a nie ogniska - turniej strzelecki, podstawy astronawigacji czy wędrówka po Puszczy Kozienickiej – wymienia. - Ale jak już powiedziałem, program jest zawsze ustalany indywidualnie tak, aby każdy zdobył doświadczenie i wiedzę, których nie posiada. I przy okazji, aby była dobra zabawa – dodaje.

Puszcza uczy życia

Wspomniana przez Niznera Puszcza Kozienicka nie pojawia się przypadkowa. Jak tłumaczy mój rozmówca, to miejsce stało się celem tegorocznej edycji Konwentu Preppersów, który odbywa się w maju, oraz organizowanych kursów przetrwania.

- W skład Puszczy Kozienickiej wchodzą jednocześnie lasy państwowe, które są pod ochroną, jak i lasy gospodarcze, prywatne. W jednym miejscu mamy dziką faunę i florę jednocześnie mając możliwość prowadzenia takich szkoleń. Ognisko czy nawet rozbicie namiotu w lesie państwowym jest utrudnione przez prawo, nie mówiąc o budowie szałasu – tłumaczy.

Obraz
© Archiwum prywatne | Rafał Górniak

Warto się jednak zastanowić, od czego można zacząć swoją przygodę z preppingiem. Problem jest taki, że trzeba chociaż pobieżnie poznać każdą z umiejętności, która przyda się w dziczy. Na tym jednak wyzwania się nie kończą, bo podobnie jak w grach RPG, warto się wyspecjalizować w jakimś konkretnym kierunku.

- Specjalizacje każdy powinien sam sobie dobierać. Ale preppers powinien chociaż spróbować wszystkiego. Przykładowo: jeśli mistrz sztuk walk nie będzie potrafił pozyskać i uzdatnić do spożycia wody to w sytuacji kryzysowej grozi mu śmierć z odwodnienia. I odwrotnie: jeśli instruktor survivalu nie będzie potrafił "dać po mordzie" to może zginąć w bójce. Wszystkiego trzeba chociaż spróbować aby poznać własne możliwości – podkreśla Nizner. - Biwak na łonie natury powinien podpasować każdemu o zadatkach na preppersa. Należy jednak pamiętać o zabezpieczeniu się przed najgroźniejszymi zwierzętami w Polsce, czyli kleszczami – przestrzega.

Obraz
© Archiwum prywatne | Rafał Górniak

Sytuacja geopolityczna, państwo wpychające nos do prywatnych spraw obywateli, kończące się surowce, efekt cieplarniany, powszechne uzależnienie od Systemu, inwigilujące nas korporacje – to powody, które Nizner wymienia, gdy jest pytany dlaczego robi to, co robi.

- Pomijam teorie spiskowe, ale zagrożeń jest tyle, że wystarczy, że jedna rzecz padnie wszyscy mamy przerąbane. A nie wymieniłem przecież nawet bardziej prywatnych "apokalips" jak np. utrata pracy, dorobku życia, wypadek samochodowy czy nawet utknięcie samochodem w zaspie śnieżnej, na które również można się przygotować – wylicza. - Niby wziąłem sprawy w swoje ręce, ale byłbym kłamcą, jakbym powiedział, że jestem przygotowany na wszystko. Dążę do tego i jestem coraz bardziej zaawansowany, ale przygotowania jedynie zwiększają szanse na przetrwanie. Gwarancji nie ma nikt – konkluduje.

Obraz
© Archiwum prywatne | Rafał Górniak

Ale zawsze można zwiększyć szanse przetrwania. A nawet jeśli prepper dożyje późnej starości, zwraca uwagę Nizner, to będzie mógł umierać z uśmiechem, bo jego życie było pełne pasji.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (117)