Dotkliwa strata. Rosja posiada tylko kilka egzemplarzy tej maszyny
Armia rosyjska najwyraźniej straciła swoją wyjątkową maszynę. Chodzi o dron nowej generacji S-70 Ochotnik, który najprawdopodobniej jest regularnie testowany w warunkach bojowych na terytorium Ukrainy.
05.10.2024 19:14
Portal Defence-Ua informuje, że armia rosyjska najpewniej straciła jeden z nielicznych wyprodukowanych egzemplarzy S-70 Ochotnik - jest to bezzałogowiec nowej generacji zaprojektowany w układzie latającego skrzydła. Ta maszyna o imponujących rozmiarach wykorzystuje technologię stealth i najprawdopodobniej była już kilka razy testowana na terytorium Ukrainy.
Jednego S-70 mniej?
W sieci zaczęły pojawiać się materiały, w których początkowo widziano zestrzelenie rosyjskiego Su-25. Po uwzględnieniu kolejnych szczegółów, bardziej wiarygodny okazał się wariant z Su-34/35, lecz całkiem prawdopodobne jest, że na nagraniach widzimy właśnie S-70 Ochotnik - podkreśla Defence-Ua.
Jeśli to w istocie S-70 Ochotnik, rodzi się pytanie, w jakich okolicznościach został zestrzelony? Wydaje się, że najbardziej prawdopodobny scenariusz to ten, w którym siły rosyjskie niszczą swój własny sprzęt. Takie radykalne działanie mogło być podyktowane jakąś usterką drona. Utrata kontroli nad S-70 Ochotnik mogła bowiem oznaczać, że maszyna wpadnie w niepowołane ręce i przeciwnik zyska dostęp do testowanej technologii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
S-70 Ochotnik w szczegółach
S-70 Ochotnik to ogromna maszyna. Jest to dron w formie latającego skrzydła, o sporych rozmiarach, stąd jest określany jako bezzałogowy samolot. Posiada 19 metrów rozpiętości skrzydeł i 14 metrów długości. W konfiguracji startowej jego waga wynosi 25 ton, z czego blisko 3 tony mogą przypadać na uzbrojenie.
W konstrukcji S-70 Ochotnika zastosowano technologie z samolotu Su-57, w tym silnik AL-41F1. S-70 Ochotnik osiąga maksymalną prędkość 1400 km/h, przy prędkości przelotowej około 900 km/h. Może operować na maksymalnej wysokości 10,5 km i ma zasięg do 6000 km. Oficjalnie Rosja posiada jedynie trzy egzemplarze tej maszyny.
Sebastian Barysz, dziennikarz Wirtualnej Polski