Dlaczego zdjęcia UFO są niewyraźne? Prosty eksperyment wyjaśnia tajemnicę

Internet co pewien czas obiegają zdjęcia czy nagrania UFO. Bardzo często towarzyszą im komentarze dotyczące niskiej jakości obrazu. Dzięki prostemu eksperymentowi można zrozumieć, dlaczego zdjęcia niezidentyfikowanych obiektów latających bardzo często są niewyraźne i niewiele na nich widać.

Dlaczego zdjęcia "UFO" są zazwyczaj niewyraźne?
Dlaczego zdjęcia "UFO" są zazwyczaj niewyraźne?
Źródło zdjęć: © Wojciech Szul, użytkownik bialy100k na Wykopie
Łukasz Michalik

25.04.2021 18:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Czy ktoś widział wyraźne zdjęcie UFO? Doniesieniom o spostrzeżeniu niezidentyfikowanych obiektów latających towarzyszą zazwyczaj nagrania czy fotografie, na których widać "coś" - jakiś mniej lub bardziej rozpoznawalny kształt.

Bardzo często jakość jest jednak zbyt niska, aby dało się zobaczyć istotne szczegóły, pozwalające zrozumieć, co właściwie zostało nagrane lub sfotografowane.

Warto w tym miejscu wyraźnie zaznaczyć – nie mówimy tu o różnych teoriach spiskowych czy historiach o pozaziemskich cywilizacjach, ale o UFO, czyli czymś, co znalazło się w powietrzu, ale z różnych przyczyn nie zostało rozpoznane.

To żaden sekret, że oficjalne – w tym także wojskowe – dokumenty zawierają informacje o takich obiektach. Nie ma w tym nic sensacyjnego. Nowy typ samolotu, którego sygnatury radarowej nie ma do czego porównać, lecący bez aktywnego systemu identyfikacji swój-obcy i bez łączności radiowej jest – z punktu widzenia operatora radaru czy centrum kontroli lotu – niczym innym, jak właśnie niezidentyfikowanym obiektem latającym.

Łukasz MichalikŁukasz Michalik, "Pentagon ujawnia nagrania UFO. Potwierdza: są autentyczne"

Dlaczego zdjęcia UFO są niewyraźne?

Niezależnie od rozważań na temat tego, czym konkretnie jest UFO, warto jednak zastanowić się, jak to możliwe, że większość nagrań takich obiektów ma bardzo niską jakość.

Pytanie wydaje się tym bardziej zasadne, że rozwój sprzętu fotograficznego robi wrażenie. Mogłoby się wydawać, że dziś niemal każdy z nas dysponuje – w postaci smartfona - sprzętem (i przetwarzającymi zdjęcia algorytmami), który zapewnia jakość zdjęć, zarezerwowaną przed laty wyłącznie dla profesjonalistów.

W wielu przypadkach tak jest, a zdjęcia wykonane smartfonem są doskonałej jakości. Problem w tym, że zdjęcia niezidentyfikowanych obiektów są wykonywane w specyficznych warunkach: poruszający się obiekt jest zazwyczaj rejestrowany ze znacznej odległości.

Profesjonalista fotografuje "UFO"

Doświadczenie, ilustrujące jak wówczas wygląda fotografia postanowił przeprowadzić fotograf Wojciech Szul (użytkownik bialy100k na Wykopie), który pro publico bono przekazał nam swoje zdjęcia.

Pokazują one ten sam obiekt – samolot Boeing 767-322 ER, czyli potężną maszynę o długości 55 metrów, uchwyconą podczas lotu z dystansu (po uwzględnieniu pułapu i odległości) około 12,5 km. Do wykonania kolejnych fotografii posłużyły:

  1. Lustrzanka cyfrowa Canon 60D (18Mpix) z obiektywem 90mm (budżetowy zoom)
  2. Kieszonkowy aparat Canon X240 HS (12Mpix) opisany jako ZOOM x20
  3. Telefon Xiaomi A1 (12Mpix) - bez "zoomowania"

Wszystkie zdjęcia zostały przycięte w taki sposób, aby widoczny na nich obiekt miał podobną wielkość. Co na nich widzimy?

Ten sam obiekt sfotografowany różnym sprzętem
Ten sam obiekt sfotografowany różnym sprzętem© Wojciech Szul, użytkownik bialy100k na Wykopie

 Czym fotografować odległe obiekty?

Jak widać popularny sprzęt, który świetnie radzi sobie przy robieniu selfie czy zdjęć kotów, w przypadku odległych obiektów rejestruje… no właśnie – to, co widać powyżej. Czyli bezkształtną plamę, bardzo podobną do tego, co widzimy na wielu relacjach dotyczących różnych "latających spodków".

To świetny przykład, który obrazuje, dlaczego owe materiały mają często marną jakość – bez profesjonalnego sprzętu, a także ogromnej wiedzy i odrobiny szczęścia trudno wykonać wyraźne fotografie odległych obiektów.

Nie bez przyczyny fotografia lotnicza nie jest powszechnym zajęciem – to nie spisek, tylko obiektywne możliwości. Podobnie jak możliwość pojawienia się na zdjęciach kształtów, które trudno zinterpretować. Fachowo wyjaśnia to Marcin Watemborski, redaktor prowadzący największy serwis fotograficzny w Polsce - WP Fotoblogia:

Fotografowanie lub nagrywanie odległych poruszających się obiektów urządzeniami mającymi małą rozdzielczość matrycy i nie najlepszej jakości optykę nie może być w mojej opinii wiarygodne. Smartfony lub starsze generacje aparatów kompaktowych w takich sytuacjach często dają obraz nieostry, na którym daleko znajdujące się pojazdy czy zwierzęta są trudne do zidentyfikowania. Do tego dochodzą artefakty w postaci odblasków, które w szczególnych warunkach mogą dać wrażenie poświaty wokół różnych obiektów. Do wszystkiego dochodzi kwestia typowo technologiczna, czyli efekt rolling shutter. Polega on na tym, ze szybko poruszające przedmioty będą zniekształcone lub wręcz rozciągnięte. Powodem tego artefaktu jest opóźnienie w odczytywaniu danych z matrycy światłoczułej. Jeśli wszystkie warunki zostałyby spełnione - na przykład podczas nagrywania pod światło - możemy otrzymać na zdjęciu lub filmie podłużny obiekt wzbogacony o atrakcyjną aureolę, co z powodzeniem można interpretować jako niezidentyfikowany obiekt latający.

Marcin WatemborskiMarcin Watemborski
Komentarze (61)