Bojowy łabędź z Polski. Drony w kształcie ptaków budowała również CIA
Polski dron w formie łabędzia to nieoficjalny hit targów MSPO. Wywołał wielkie zainteresowanie, lawinę kpiących komentarzy i szybko zniknął z ekspozycji. Choć na tle wyrafinowanej broni mógł wyglądać nietypowo, nawiązuje do sprawdzonej metody maskowania.
Podczas Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego (MSPO) w Kielcach na jednym ze stoisk prezentowano "bojowego łabędzia". Nazwa ta przylgnęła do zdalnie sterowanej makiety białego ptaka (noszącej nazwę Kaczka) wyposażonej w kamerę.
Zarówno forma bezzałogowca, jak i daleki od przemysłowych standardów sposób, w jaki został wykonany, wzbudziły w internecie falę kpiących komentarzy, a łabędź szybko zniknął z ekspozycji. Bliższe zapoznanie się z tym projektem pokazuje jednak, że krytyka nie była uzasadniona.
Wyglądający jak łabędź "bezzałogowy pojazd wodno-lądowy Kaczka" nie jest bowiem gotową bronią czy prototypem prezentowanym przez jakąś firmę zbrojeniową, ale ubiegłorocznym, studenckim projektem wykonanym w Akademii Wojsk Lądowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Doświadczanie wydarzeń muzycznych w XXI w. | Historie Jutra
Kaczka powstała w ramach ogłoszonego przez MON konkursu na opracowanie "Bezzałogowego Systemu Powietrznego, Bezzałogowego Systemu Lądowego lub Bezzałogowego Systemu Morskiego do zastosowań związanych z obronnością i bezpieczeństwem państwa", w którym zajęła trzecie miejsce.
Według Portalu Militarnego, który pierwszy nagłośnił prezentację Kaczki, przeznaczeniem bezzałogowca jest prowadzenie skrytego rozpoznania, co umożliwia umieszczona w dziobie kamera. Można go także wyposażyć w 10-kg ładunek bojowy (co – jak na gabaryty maszyny, wydaje się bardzo dużą masą), pozwalający na wykonywanie zadań uderzeniowych. Jak głosi opis, dołączony do listy nagrodzonych w konkursie bezzałogowców, w takim wariancie Kaczka może służyć do "niszczenia nawodnych obiektów inżynieryjnych"
Niestety – co piętnuje choćby Sławek Zagórski w serwisie Milmag - Akademia Wojsk Lądowych zamiast wytłumaczyć, czym jest Kaczka, dlaczego i w jakich okolicznościach powstała, i docenić zespół, który ją zbudował, szybko ukryła bezzałogowiec.
W takim kontekście warto przypomnieć, że wiele popularnych dzisiaj urządzeń zaczynało od prototypu czy demonstratora, który formą dalece odbiegał zarówno od swojego ostatecznego wyglądu, jak i typowych dla konsumenckiego rynku standardów estetycznych czy jakości wykonania. Przykładem jest choćby sklejony taśmą samoprzylepną prototyp gogli VR Oculus Rift czy nieporęczny demonstrator urządzenia, które stało się iPhone’em.
Atomowy ptak CIA – projekt Aquiline
Zwłaszcza, że praktyka upodabniania wojskowych maszyn do zwierząt nie jest nowa. Prawdopodobnie najbardziej spektakularnym przykładem jest odtajniony przez CIA w 2020 roku projekt Aquiline.
W latach 60. XX wieku Amerykanie zamierzali zbudować duże, rozpoznawcze bezzałogowce z napędem jądrowym. Ich przeznaczeniem były działania SIGINT - zwiad polegający na rejestrowaniu sygnałów elektromagnetycznych, wszelkiej wysyłanej w eter komunikacji, transmisji danych czy sygnałów pochodzących np. ze stacji radarowych.
Bezzałogowce miały wyglądem przypominać ptaki, co - według pomysłodawców - powinno umożliwić im zbliżenie się do różnych obiektów na mniejszy dystans, niż byłoby to możliwe w przypadku samolotów rozpoznawczych.
Choć przetestowano kilka prototypów z tłokowym napędem, o rozpiętości skrzydeł 2,5 m i masie 48 kg, projekt Aquiline nie został zrealizowany. W odtajnionych materiałach znajdziemy jednak szkice wielkich dronów projektowanych tak, aby z dystansu przypominały ptaki, a w muzeum lotnictwa w Fort Rucker jeden z użytych podczas prób prototypów.
Współczesne drony w formie ptaków
Również współcześnie powstają bezzałogowce przypominające ptaki. Przykładem jest choćby dron opracowany przez holenderską firmę Guard From Above. Maszyna o nazwie Evolution Eagle ma na tle nieba kształt orła i choć nie porusza skrzydłami, ma odtwarzać w powietrzu zachowanie i wzorzec lotu drapieżnego ptaka.
Wzorowana na ptaku budowa sprawia zarazem, że Evolution Eagle może przez pewien czas szybować z wyłączonymi silnikami, dzięki czemu w rejonie celu może poruszać się bezgłośnie.
Także w Polsce zespół z Wojskowej Akademii Technicznej opracował amunicję krążącą HAASTA, zamaskowaną pod postacią dużego ptaka. Jednosilnikowy dron kamikadze pod względem funkcji jest zbliżony do amunicji krążącej Warmate, jednak wygląda nie jak maszyna, ale jak duży ptak o 2-metrowych skrzydłach.
Obok różnych prototypów czy sprzętów będących demonstratorami technologii, podobne rozwiązania trafią także do bezzałogowców używanych w warunkach bojowych. Aby utrudnić działanie "myśliwskich" dronów, które w powietrzu atakują bezzałogowce nieprzyjaciela, Ukraińcy i Rosjanie zaczęli malować swoje skrzydlate drony tak, aby z dystansu przypominały lecące ptaki.
Znane są również przypadki atakowania bezzałogowców przez latających drapieżników – jak w przypadku szeroko komentowanej w ukraińskich mediach sytuacji z Zaporoża, gdzie pustułka zaatakowała w powietrzu rosyjskiego drona, doprowadzając do jego upadku. Ptak, który odniósł przy tym obrażenia, został odnaleziony i wyleczony prze Ukraińców, którzy nadali mu imię Szrajk.
O ile przypadki walki ptaków z latającymi maszynami - choć szeroko nagłaśniane w mediach - są prawdopodobnie rzadkością, "ptasi" kamuflaż wszedł niedawno na nowy poziom. W połowie 2025 roku okazało się, że Rosjanie stosują nie tylko odpowiednie malowanie, ale budują bezzałogowce, które nawet z bliska przypominają ptaki. Jak w lipcu 2025 r. informował ukraiński serwis United24 Media, jedna z takich maszyn spadła na terenie kontrolowanym przez Ukraińców.
Od sklejki i garażu do drona MQ-9 Predator
W takim kontekście żarty z "bojowego łabędzia" wydają się zupełnie nie na miejscu. Być może zabrakło tu właściwej komunikacji ze strony opiekunów ekspozycji czy choćby opisania łabędzia tak, by odwiedzający wiedzieli, że mają do czynienia ze studenckim projektem.
Sam kamuflaż, dzięki któremu bezzałogowiec z dystansu jest zapewne trudny do odróżnienia od popularnego w naszej części świata ptaka, wydaje się jednak dobrym pomysłem. Dlatego, zamiast kpinami podcinać skrzydła młodym konstruktorom, należy raczej docenić ich pracę z nadzieją, że przyszłości przełoży się na jeszcze lepsze, ciekawsze i bardziej innowacyjne urządzenia.
O tym, że jest to możliwe, dobitnie świadczy historia Abrahama Karema, który w latach 70. XX wieku wyemigrował z Izraela do Stanów Zjednoczonych. Gdy DARPA (Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych Departamentu Obrony) i amerykańskie wojsko bezskutecznie usiłowały zbudować rozpoznawczy bezzałogowiec, Abraham Karen zawstydził dysponujące milionowymi budżetami instytucje, oferując im drona o nazwie Albatross.
To konstrukcja, z której wywodzi się rodzina wojskowych dronów Predator i Reaper. Sam Albatross powstał w garażu, a razem z Abrahamem Karemem zbudował go Jim Machin – student poznany na zlocie modelarzy.