Będziemy grać za darmo? Wszystko wskazuje, że tak
Usługi free-to-play zdominowały rynek mobilny. Pozwalają one użytkownikom bezpłatnie wypróbować gry, a następnie zdecydować, czy spełniają one ich oczekiwania. Istotne jest jednak uniknięcie błędnego przekonania, że darmowe usługi i produkty odznaczają się niską jakością.
26.11.2015 | aktual.: 26.11.2015 10:31
- Przyszłością na pewno są gry w systemie free-to-play. Odnosi się to do rynków mobilnych, ale nie tylko. Widzimy, że coraz więcej dużych firm, robiących spore produkcje je na PC czy konsole, gdzieś ten model wplata do swoich produkcji –. mówi Damian Fijałkowski, współzałożyciel T-Bull.
Jeszcze 5 lat temu gry free-to-play stanowiły 20. rynku, podczas gdy pozostałe 80% stanowiły produkcje płatne. Obecnie proporcje się zmieniły, a gry i aplikacje free-to-play zajmują większość rynku.
- Ludzie przyzwyczaili się, że mogą spróbować czegoś za darmo, a następnie –. w zależności od tego, w jaki sposób zbudowany jest produkt, albo bezpłatnie kontynuować jego użytkowanie, albo zapłacić, ale dopiero wtedy, gdy stwierdzą, że produkt, który wybrali spełnia ich oczekiwania – dodaje Damian Fijałkowski.
Błędne jest utożsamianie produktów darmowych z wyrobami słabej jakości. Wbrew pozorom do wytworzenia darmowej gry potrzeba znacznie więcej wysiłku. Tworzy się bowiem kompletny produkt, który z jednej strony daje deweloperowi możliwość zarobienia, a z drugiej buduje napięcie użytkownikom i skłania ich do kontynuowania swojej przygody z grą.
- System free-to-play daje możliwość przyspieszenie pewnych czynności w grach. Czasami jest to określane mianem „rozwiązań dla leniwych”. Można na coś poczekać i trochę popracować w grze, ale jeżeli ktoś nie chce to może zapłacić i dostać coś szybciej lub więcej –. podsumowuje Damian Fijałkowski.