Artyści w PRL, czyli anegdoty z życia gwiazd
Polska Ludowa miała swoje gwiazdy, swoje festiwale. Natomiast prawie za każdym razem brakowało odpowiedniej organizacji. Poniżej kilka wydarzeń, które są dość interesujące i ładnie obrazują, z czym borykały się sławne osoby stosunkowo niedawno.
Podczas otwarcia Mistrzostw Świata w piłce nożnej w 1974 roku reprezentowała nas Maryla Rodowicz. Pomysłem organizatorów było schowanie w wielkich półkulach imitujących piłki artystów. Razem z Rodowicz byli członkowie kabaretu Silna Grupa pod Wezwaniem, aktor Jerzy Cnota oraz kilka tancerek wraz z tancerzami.
Niestety w noc poprzedzającą otwarcie wykonawcy spędzili na piciu alkoholu. Zapach wydychanego alkoholu był trudny do zniesienia. "Nie było czym oddychać, myślałam, że umrę. Szukałam tylko jakiejś szpary na łączach piłki i ich odsuwałam. (…) Oni nie musieli być trzeźwi, bo tylko mieli wyjść z tej piłki i posnuć się po boisku, i powalić w bęben" – wspomina Rodowicz.
Kto zapełniał sale we Wrocławiu?
Bohdan Łazuka zapełniał kiedyś cale sale publicznością. Pewnego razu w wielkiej Hali Ludowej we Wrocławiu udała mu się ta sama sztuka przez cztery wieczory. Portier, który pracował tam od niepamiętnych czasów miał mu powiedzieć: "Panie Łazuka, pan jesteś lepszy od Hitlera. On miał tutaj tylko jeden komplet".
Ile płacono?
Za występy płacono niewiele. Zagraniczne gwiazdy dostawały o wiele więcej, ale na niewiele się to zdawało. "Pieniądze były z tego żadne, nasze honorarium graniczyło z jałmużną. Ale słyszeliśmy, że młodzież we wschodnim bloku zdobywa nasze płyty na czarnym rynku i słucha nas w radiu" – wspominał Bill Wyman, basista z The Rolling Stones.
Bawiąc – uczy
W PRL-u praktycznie każde wydarzenie artystyczne musiało nieść za sobą jakąś naukę – w ramach zasady "bawiąc – uczy".
Przykład? ">>Stop! Dziecko na drodze!<< – to był fenomenalny glejt! Koncert trwał godzinę, potem moderatorka, czyli nasza konferansjerka i organizatorka, przeprowadzała z zaprzyjaźnionym z nią milicjantem konkurs ze znajomości przepisów drogowych. Trwało to ze trzy kwadranse i znowu godzinny koncert. Ona odwiedzała zakłady, pokazywała glejt i musieli nas przyjąć. Z tym Dzieckiem na drodze jeździłam kilka lat" – wspomina Zofia Czerwińska.
Jeszcze ciekawsze wydarzenie spotkało Krystynę Loskę: "Krysia w pierwszej części prowadziła konkurs na tematy BHP, w drugiej występował zaś kabaret Elita. Pamiętam, jakby to było dziś, graliśmy w Świdniku. Na scenie trzech śmiałków udzielało odpowiedzi. Krystyna Loska zadała kolejne pytanie: Kto na terenie zakładu może prowadzić wózek akumulatorowy? Ktoś na widowni krzyknął: Byle c..j!. Sala oczywiście ryknęła śmiechem, a myśmy zamarli, czekając w kulisie, jak Krysie wyjdzie z opresji. Loska przełknęła ślinę i spokojnym spikerskim tonem odparla: Bardzo proszę nie podpowiadać. Zgotowano jej owację".
Lot
Andrzej Rosiewicz znany był z tego, że nie tylko śpiewał, ale także tańczył czy stepował. Generalnie dawał wielkie show. Pewnego razu powiedział do Jerzego Gruzy: "Panie Jerzy, już mi się nudzi wychodzić na estradę: lewa kulisa, prawa kulisa… Może bym przyfrunął na estradę na lotni?". Gruza zgodził się – plan wykonano, ale niestety tylko raz.
Na podstawie: A. Klim, Jak w kabarecie. Obrazki z życia PRL, Warszawa 2016
Źródło: nieznanahistoria.pl