Anonimowi zaatakowali strony z pornografią
Hakerzy z grupy Anonymous, poprzez ataki na serwery w sieci Tor, wyłączyli 40 stron internetowych z pornografią dziecięcą. Rozbili też szyfrowaną bazę danych publikując nazwiska i pseudonimy korzystających z podziemnej witryny pedofilskiej
26.10.2011 11:58
Jak ogłosiła grupa Anonymous w komunikacie przesłanym do mediów, atak był częścią szerszej akcji o nazwie Operation Darknet, skierowanej przeciwko grupom pedofilskim, używającym do wymiany plików (głównie filmów i zdjęć) sieci Tor.
Wynaleziony w 200. roku Tor (The Onion Router) to wirtualna sieć używająca tzw. routingu cebulowego, polegającego na przekierowywaniu zapytania użytkownika od routera do routera, tak że trasy zapytań nachodzą na siebie podobnie do łusek cebuli. Takie przekierowywanie zapobiega analizie ruchu sieciowego i zapewnia niemal anonimowy dostęp do internetu. Sieć ta jest stosowana do omijania mechanizmów filtrowania treści i cenzury (odegrała wielką rolę czasie tegorocznej Arabskiej Wiosny), ale używają jej także grupy przestępcze, zwłaszcza pedofilskie. Dotyczy to także stworzonej przez Tor w celu omijania cenzury sieci Darknet, widocznej tylko po zainstalowaniu oprogramowania Tor do przeglądarki.
Według BBC, hakerzy z grupy Anonymous już na początku października ostrzegli, iż jeden z portali udostępnianych w sieci Darknet zawiera linki wiodące do baz z pornografią dziecięcą. Portal informatyczny The Register zauważa, że hakerzy Anonymous oświadczyli w połowie października br., iż wykryli "kilka" takich stron oraz zauważyli powiązania między nimi.
W połowie października hakerzy Anonymous usunęli linki i zablokowali dostęp do baz z dziecięcą pornografią. Jednak po tygodniu znalazły się one z powrotem sieci Darknet.
Hakerzy zdecydowali wtedy o ataku bezpośrednio na witryny. Według Computerworld, w serii ataków odmowy usługi DDOS (Distributed Denial of Service) polegających na przeciążeniu serwera wyświetlającego stronę żądaniami usług, Anonymous udało się wyłączyć 4. stron działających w Darknet, zawierających treści pedofilskie. Hakerzy rozłamali także szyfrowanie bazy danych portalu "Lolita City" i opublikowali 1500 pseudonimów i nazwisk osób korzystających z tej strony.
Jak stwierdza dokument Anonymous dotyczący tej akcji, przekazany mediom, hakerzy ostrzegli firmę, która była właścicielem serwerów ze stronami pedofilskimi, iż ataki na nią będą trwały, jeśli treści odnoszące się do molestowania dzieci nie zostaną usunięte. Według BBC, przeprowadzili oni bowiem ataki na sieć komputerową, odcinając nie tylko serwery, ale i komputery, na których znalazły się treści pedofilskie. Zapowiedzieli też, że akcje takie będą kontynuowane aż do "eliminacji" pedofilii.
Zapytywani przez BBC eksperci twierdzą, że o ile usunięcie plików pedofilskich jest "godne pochwały", to same ataki nie przyniosą efektu, utrudniając pracę policji i być może niszcząc dowody w prowadzonych przez nią śledztwach przeciwko pedofilom w internecie. Jak powiedział BBC Christian Sjoberg, szef firmy analiz obrazu NetClean, wspomagający policję w analizach zdjęć pedofilskich, jeśli hosting zdjęć i filmów pedofilskich był tak duży, jak twierdzą hakerzy, wówczas policja na pewno o nim wiedziała.
Atak Anonymous był pierwszym na tak dużą skalę atakiem hakerskim w zapewniającej dotąd anonimowość i uchodzącej za wolną od działań hackerów sieci Tor.