5 nietypowych cech czołgu M1A2 Abrams
Polska zakupi 250 czołgów podstawowych M1A2 Abrams w najnowocześniejszej wersji SEPv3. To jedne z najlepszych wozów bojowych na świecie, które cechują się kilkoma nietypowymi rozwiązaniami, wśród których co najmniej dwa dobrze odpowiadają polskiemu podejściu do pojazdów.
Wielopaliwowość
Zastosowana w Abramsie turbina Honeywell AGT 1500 została zaprojektowana do pracy z paliwem lotniczym, czyli naftą JP-4 lub JP-8, ale jest w stanie działać także z całą gamą innych paliw. Czołg M1 może być napędzany kerozyną, benzyną, a nawet olejem napędowym, chociaż osiągi silnika mogą być w tym przypadku gorsze. Że niekoniecznie trzeba się tym przejmować dowodzi przykład Australii, która też jest użytkownikiem Abramsów i która używa ich wyłącznie z olejem napędowym.
Ogranicznik prędkości
Mimo ogromnej masy Abramsa (w niektórych wersjach przekracza 70 ton), jego silnik zapewnia mu możliwość poruszania się z prędkością sięgającą 67 km/h (w starszej, lżejszej wersji 72 km/h) po drodze i 40 km/h (w lżejszej wersji 48 km/h) w terenie. Jednak co ciekawe, czołg ma wbudowany… ogranicznik prędkości! Został on zainstalowany po to, żeby uniknąć możliwości uszkodzenia wozu albo zranienia członków załogi podczas zbyt szybkiej jazdy. Podczas testów ze zdjętym ogranicznikiem Abrams M1A1 (a więc w wersji lżejszej, niż współcześnie używane) osiągnął na drodze prędkość ponad 110 km/h!
Programator pocisków
Abrams M1A2 SEPv3, czyli w wersji, jaką mają zakupić polskie siły zbrojne, został wyposażony w system Ammunition Data Link. Jest to system umożliwiający zarządzanie dodatkowymi możliwościami nowych typów "inteligentnej" amunicji z poziomu systemu kontroli ognia czołgu. W tej chwili z programatorem współpracują dwa typu amunicji, podkalibrowa, przeznaczona do zwalczania ciężko opancerzonych czołgów M829A4 oraz programowalna amunicja wielozadaniowa XM1147. Ta pierwsza prawdopodobnie nie zostanie udostępniona Polsce, bo wykorzystuje rdzenie ze zubożonego uranu, jednak druga jest bardzo interesującym rozwiązaniem z głowicą odłamkową.
"Szepcząca Śmierć"
Fakt, że w M1 Abrams zastosowano turbinę zmiast silnika wysokoprężnego ma jeszcze jedną ciekawą konsekwencję. Czołgiści chwalą go, że jest cichszy niż diesle, podczas gdy piechota narzeka, że w pobliżu czołgu nie da się wytrzymać. Wynika to z faktu, że rozkręcona do wysokich obrotów turbina emituje hałas o wysokiej częstotliwości - to "wycie" jest bardzo uciążliwe z bliska, ale jak inne dźwięki o wysokiej częstotliwości szybko zanika wraz z odległością, podczas gdy niskie dudnienie czołgowych diesli słychać z bardzo daleka, zdradzając nadciągające oddziały.
Podczas ćwiczeń prowadzonych w czasie Zimnej Wojny w Niemczech, niemieccy żołnierze nazwali Abramsy "Szepczącą Śmiercią", bo nie słyszeli, kiedy nadjeżdżały.
Konstrukcja chroniąca załogę
Projektując czołg M1 Abrams, inżynierowie Chryslera przywiązywali bardzo dużą wagę do ochrony życia mających walczyć w nim żołnierzy. Za jedno z największych zagrożeń uznali eksplozję przewożonej w wozie amunicji po przebijającym pancerz trafieniu. Szybko doszli do wniosku, że nie da się całkiem uniknąć ryzyka eksplozji amunicji, można natomiast sprawić, żeby wybuch był nieszkodliwy dla załogi. Ich koncepcja była prosta: po pierwsze, cały zapas amunicji został umieszczony w przedłużonej niszy wieży, która po została odgrodzona od załogi pancernymi roletami, otwieranymi na chwilę tylko w momencie pobierania przez ładowniczego kolejnego pocisku. Po drugie, w stropie wieży, nad magazynem amunicji, znalazły się dwie słabsze płyty - w razie trafienia, energia wybuchu wyrywa je i kieruje się w górę, bezpiecznie dla załogi.