Polacy na aferze z wybuchającymi Note'ami 7 nie zostawili suchej nitki. Sprawdziliśmy
Samsung przechodzi jeden z największych kryzysów w historii smartfonów. Jego flagowy model musiał być wycofany z rynku. Czy straciliśmy przez to zaufanie do koreańskiego producenta? Sprawdziliśmy. A wyniki są zaskakujące.
14.10.2016 | aktual.: 20.10.2016 09:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przypomnijmy - Samsung 2 września ogłosił, żena całym świecie wstrzymuje sprzedaż smartfonów Galaxy Note 7.
Sami widzicie - sprawa jest poważna, kryzys ogromny. A co, my, klienci, o nim myślimy? Sprawdziliśmy.
Brand24 to firma z Wrocławia, która zajmuje się monitorowaniem internetu. Z jej usług korzystają wielkie marki, takie jak IKEA, Intel czy Uber, ale także Biały Dom. Brand24 sprawdza, jak o danej firmie lub osobie piszemy w sieci - kiedy, w jakim kontekście, czy piszemy pozytywnie czy negatywnie. Firma do analizy wykorzystuje dane z publicznych wpisów w serwisach społecznościowych, w mediach czy na blogach. To właśnie ich poprosiliśmy o sprawdzenie, kiedy, jak często i w jakim tonie Polacy wypowiadali się o kryzysie Samsunga.
Dyskusja zaczęła się oczywiście w momencie wybuchu (sic!) kryzysu. Informacje o problemie Samsunga dotarły do 540 tysięcy osób w serwisach społecznościowych. Później zainteresowanie opadało, ale informacja o tym, że linie lotnicze zakazują Note'ów 7 na pokładach samolotów była najbardziej komentowanym wydarzeniem z całej afery. Wpisy te trafiły do 1,1 miliona osób na serwisach społecznościowych.
Drugi wzrost liczby komentarzy pojawił się na początku października, gdy zaczęło się pojawiać coraz więcej doniesień o tym, że wybuchają smartfony z nowej "bezpiecznej" serii. Nawet wstrzymanie produkcji nie było tak szeroko komentowane. Ta ostatnia sytuacja miała za to największy zasięg w social mediach. Z danych Brand24 wynika, że dotarła aż do 18,7 miliona osób!
Brand24 pokazuje też "sentyment", czyli nacechowanie emocjonalne opinii. Albo innymi słowami - czy komentarze były pozytywne, czy negatywne. I tu zaczyna się robić ciekawie. Otóż w Polsce od początku września pojawiło się 15138 wzmianek na temat afery Samsunga (są to wpisy pisane przez ludzi, nie przez media). Z analizy przeprowadzonej dla nas przez Brand24 wynika, że Polacy są wyjątkowo krytyczni wobec afery. Aż 90% komentarzy było negatywnych.
Na świecie, podobnie jak u nas, negatywne komentarze przeważały. Globalnie napisano 84 691 wzmianek o aferze. Ich próbka przeanalizowana dla nas przez Brand24 wykazała, że aż 80% było negatywnych. Dla pełni obrazu trzeba dodać, że jak *wszystkie badania bazujące na danych internetowych, także te mogą podlegać manipulacji *(np. nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy lub ile z tych wpisów było opłaconych, ile napisali tzw. trolle, a ile boty).
Wnioski? Na początku problemy Samsunga specjalnie Polaków nie ruszyły. Poszczególne elementy dość chętnie komentowaliśmy, ale to dopiero zakończenie afery najczęściej udostępnialiśmy. Mamy jednak bardzo kategoryczną opinię na temat Note'a 7. I to kategorycznie złą opinię. Na podstawie tych badań nie można stwierdzić, czy Polacy stracili zaufanie do Samsunga. Bazując na twardych danych można za to uznać, że Note 7 w opinii publicznej jest całkowicie spalony. Możemy mieć tylko nadzieję, że Samsung Galaxy S8 będzie naprawdę dobrym i dobrze przetestowanym smartfonem.
Samsung ma gigantyczny wizerunkowy problem. I może być tak, że przez lata ciągnąć się będzie za nim smrodek wybuchających smartfonów. Do tego trzeba dodać jeszcze finansową stronę problemu. Polacy mogli nie śledzić na bieżąco przebiegu afery, ale robił to rynek i giełda. Po zakończeniu produkcji Galaxy Note 7 okazało się, że Samsung zaliczy ogromne straty finansowe - jak informuje CNN firma straciła na wartości 18 miliardów dolarów.
_ Joanna Sosnowska _