Największy baron narkotykowy świata i jego technologiczne gadżety

Od 2009 roku magazyn Forbes wymieniał go jako jednego z najbogatszych ludzi na Ziemi. Joaquin Guzman w 2011 roku znalazł się wśród 10 najbogatszych obywateli Meksyku. Jego majątek szacowany jest na około miliard dolarów. Określany z powodu niskiego wzrostu ksywką "El Chapo", czyli "niziołek", Meksykanin nie zbił swój majątek na kierowaniu najpotężniejszym kartelem narkotykowym świata. Został aresztowany 22 lutego 2014, po 13 latach unikania połączonych sił policji meksykańskiej i amerykańskiej. Jak udało mu się tak długo unikać schwytania? Dzięki technologicznym gadżetom.

Największy baron narkotykowy świata i jego technologiczne gadżety
Źródło zdjęć: © PAP/EPA / MARIO GUZMAN

27.02.2014 | aktual.: 28.02.2014 09:44

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kartel Sinaloa, znany wcześniej jako "La Alianza de Sange" - "alians krwi", działa w Meksyku od końca lat 60. Organizacja operuje w 50 krajach i jest odpowiedzialna za 1/4 wszystkich narkotyków, jakie trafiają do USA - w ciągu 18 lat, od 1990 do 2008 grupa przeszmuglowała na amerykański rynek niemal 200 ton kokainy oraz ogromne ilości heroiny. Po aresztowaniu w czerwcu 1995 roku szefa organizacji - Héctora Luisa Palma Salazara - jego miejsce zajął Joaquín Guzmán Loera. Co ciekawe, Guzman kierował kartelem z więzienia, gdyż aresztowano go w 1993 roku w Gwatemali i poddano ekstradycji do Meksyku, gdzie został umieszczony w więzieniu o zaostrzonym rygorze. Po 8 latach odsiadki, 19 stycznia 2001 roku Guzman uciekł z więzienia ukrywając się w wózku z praniem. Od tego czasu ukrywał się przed organami ścigania, cały czas jednak zarządzając przestępczym imperium. W 2013 roku Chicagowska Komisja ds. Przestępczości okrzyknęła Guzmana "wrogiem publicznym numer jeden" - ostatnią osobą, która otrzymała taki status, był
Al Capone w 1930 roku.

Szef kartelu, ścigany przez policję i agencje do walki ze zorganizowaną przestępczością dwóch krajów: Meksyku i USA, przez lata unikał złapania, zawsze pozostając o wiele kroków przed organami ścigania. Agenci wydawali tysiące dolarów na podsłuchy i kupowanie informatorów. Jednak na każdego dolara wydanego przez policję, przypadały setki wydane przez Guzmana. Narkotykowy baron przekupywał nie gorzej od władz, a do tego wyposażył się w najnowsze zdobycze technologii.

_ - Jeśli chodzi o własną ochronę, nie szczędził pieniędzy. Używany przez niego sprzęt był najlepszym z dostępnych - _ powiedział Associated Press jeden z agentów ścigających przez lata Guzmana. Śledczy chciał zachować anonimowość, podobnie jak wszyscy zaangażowani w śledztwo.

Jeśli chodzi o własną ochronę, nie szczędził pieniędzy. Używany przez niego sprzęt był najlepszym z dostępnych Gadżety rodem z agencji wywiadu

Przestępca każde pomieszczenie, w którym przebywał oraz każdego swojego rozmówcę sprawdzał za pomocą nowoczesnych wykrywaczy podsłuchów. Wszyscy oficerowie kartelu, którzy mogli kontaktować się ze swoim szefem, robili to za pomocą telefonów satelitarnych z możliwością szyfrowania transmisji. Komunikacja była praktycznie nie do przechwycenia w inny sposób, niż przez wpadnięcie telefonu w ręce policji. Wykorzystywane przez Guzmana i jego ludzi gadżety były nie gorsze niż te używane przez agencje wywiadu, takie jak choćby CIA czy NSA.

Dzięki najnowszym zdobyczom technologii, baron narkotykowy zawsze wyprzedał ścigających go agentów. Aż do niedawna, zawsze gdy władze robiły nalot na miejsce, w którym miał się znajdować gangster, okazywało się, że nie ma go tam już od co najmniej tygodnia. Nowoczesny sprzęt pozwalał się tak dobrze ukrywać "El Chapo", że mógł bez trudu zarządzać i rozwijać międzynarodowe imperium narkotykowe, brać udział w spotkaniach rodzinnych, a nawet ożenić się z lokalną królową piękności Emmą Coronel.

Polowanie dobiega końca

Pościg zaczął przynosić efekty dopiero na początku tego roku. Najpierw policja wpadła do mieszkania, w którym Guzman się cały czas znajdował - agenci byli tego pewni. Ku ich wielkiemu zdziwieniu, gangster rozpłynął się jednak w powietrzu. Dopiero dokładne przeszukanie mieszkania ujawniło ukryte w wannie przejście, prowadzące do sieci podziemnych tuneli łączących 7 różnych domów przestępcy. Ostatecznie jednak, w sobotę 2. lutego 2014, agenci aresztowali "El Chapo" w 4-piętrowym apartamencie w mieście Mazatlán, w meksykańskiej prowincji Sinaloa, od której zresztą kierowany przez Guzmana kartel wziął swoją nazwę.

Agenci ścigający Guzmana przyznali Associated Press, że gangstera zgubiła chęć wydawania pieniędzy. Dość miał ciągłego ukrywania się i niemożności korzystania ze swojego ogromnego majątku, dlatego coraz częściej pojawiał się w meksykańskich miastach i nieco rozluźnił zasady dotyczące ochrony własnej osoby. To pozwoliło na aresztowanie kilku ważnych członków organizacji i poznanie zawartości ich telefonów satelitarnych. Po nitce do kłębka, w końcu udało się złapać samego Guzmana.

Protesty po aresztowaniu gangstera

USA będą teraz zabiegać o ekstradycję narkotykowego barona. Do tego czasu zostanie on umieszczony w meksykańskim więzieniu. Tymczasem, w prowincji Sinaloa wybuchły protesty - biedni ludzie, muzycy, a nawet studenci wyszli na ulice miast w proteście przeciw aresztowaniu człowieka, który dawał im pracę. Pięknej żonie narkotykowego barona nie postawiono żadnych zarzutów. Natychmiast pojawiły się też głosy, że przestępca znów może uciec. Nawet jeśli mu się to nie uda, już są gotowi jego następcy, którzy przejmą kierowanie organizacją - Guzman pokazał im, jak wykorzystać nowoczesne technologie by robić to bezpiecznie i w tajemnicy przed władzami.

_ Grzegorz Barnik, WP.PL _

Komentarze (32)