Turcja się odgraża. Może kupić Su‑57 od Rosji zamiast F‑35 od USA
Prezydent Turcji Recep Erdogan najwyraźniej pragnie pokazać, że decyzja administracji Donalda Trumpa nie zrobiła na nim wrażenia. USA nie chce sprzedać F-35? W takim razie złożymy ofertę Rosji - zdaje się mówić Erdogan.
"Nie przyjechaliśmy do Rosji bez powodu" - powiedział Erdogan, pytany, czy rosyjskie samoloty mogą być alternatywą dla amerykańskich. Turecki prezydent oglądał wraz Władimirem Putinem w Moskwie m.in. Su-57 czy Su-35.
W lipcu Pentagon poinformował, że zawiesza współpracę z Turcją. Powodem było wykorzystanie rosyjskiego system obrony przeciwlotniczej S-400. Decyzja administracji Donalda Trumpa oznacza, że Turcja nie może ubiegać się o zakup amerykańskich myśliwców F-35.
"Turcja była wieloletnim i zaufanym partnerem NATO przez ponad 65 lat, ale zaakceptowanie przez nią S-400 podważa zobowiązania, jakie podjęli sojusznicy w ramach NATO" - napisano w komunikacie.
W Stanach Zjednoczonych są obawy, że radary wykorzystane w rosyjskim systemie, koegzystując z F-35, nauczą się wykrywać i śledzić najnowszy typ myśliwca. Turcja produkowała prawie tysiąc komponentów dla F-35, w tym 400 unikatowych, których była wyłącznym dostawcą.
Prezydent Erdogan o decyzji Stanów Zjednoczonych ma jeszcze rozmawiać z Donaldem Trumpem. Oglądanie Su-57 może być więc sprytną zagrywką: pokazaniem, że Turcja nie musi zdać się na Stany Zjednoczone. Pozostaje pytanie, jak zareaguje na to Donald Trump.
źródło: rp.pl