Seks, hazard i roboty. Rusza CES 2020 w Las Vegas
W stolicy hazardu rozpoczynają się doroczne targi elektroniki użytkowej – CES. Przez 5 dni największe koncerny będą pokazywać swoje produkty i usługi. I zupełnie jak w pokerze nikt nie wie, która karta okaże się zwycięska, ale każdy robi minę zwycięzcy.
To prawda, że amerykańskie targi CES noszą opinie największych i najważniejszych w roku. Prawdą jest też, że z roku na rok impreza ta wywiera coraz mniejszy efekt. Największe firmy na świecie nie chcą dzielić sceny z konkurencją, więc swoje największe premiery coraz częściej przenoszą na inne części roku. Niektóre organizują własne eventy, na których cała uwaga należy do nich.
Nowość co 4 miesiące? To niemożliwe
Poza tym w roku są co najmniej jeszcze dwie inne duże imprezy (targi technologii mobilnych MWC w Barcelonie i targi elektroniki IFA w Berlinie), na których też warto by było błysnąć jakąś nowością. Powiedzmy też sobie szczerze, że gdyby nawet w roku odbywała się tylko jedna impreza tego kalibru, to ciężko jest pokazać coś zupełnie nowego w odstępie zaledwie 12 miesięcy.
W rezultacie giganci "odgrzewają kotlety" prezentując urządzenia z wcześniejszych lat z minimalnymi zmianami, a mniejsi giną w tłumie licznych i często bezużytecznych startupów. Czy ten rok będzie inny?
Samsung drugi rok z rzędu chwali się imponującym telewizorem The Wall o przekątnej 7,5 metra. Na razie dostępny jest tylko na specjalne zamówienie.
Apple wraca na CES
Po 28 latach nieobecności na targi CES powraca Apple. Nie ma jednak co liczyć na nowego iPhone'a czy Maca. Plotki mówi raczej ofercie na Apple TV Plus. Na CES 2020 znaczna część będzie poświęcona technologiom i urządzeniom seksualnym. Patrząc na kaliber imprezy nie będą to raczej zabawki z seks-shopu, a prawdziwie nowatorskie rozwiązania. A przynajmniej tak powinno być.
To po części efekt tego, że w zeszłym roku na tarach CES 2019 organizator imprezy CTA (Consumer Technology Association) odebrał nagrodę innowacyjności startupowi Lora DiCarlo. Startup założony przez kobietę, opracował "inteligentny" masażer dla kobiet wykorzystujący dane o użytkowniczkach. CTA przeprosiło później Lora DiCarlo i oddało nagrodę, jednak afera odbiła się negatywnie na organizatorach.
Trendy na przyszłość
Czy pomimo kontrowersji i seks-zabawek targi CES są istotne dla przeciętnego turysty w Las Vegas, który dnie spędza na przegrywaniu pieniędzy w pokera i jednorękim bandycie? Dziś raczej nie. Technologie i rozwiązania pokazywane na targach to często prototypy i produkty proof-of-concept, które w najlepszym wypadku wejdą na rynek za kilka lat. I to jest pozytywne rozwiązanie, bo wiele urządzeń często nie pojawia się na rynku nigdy. Paradoksalnie nie oznacza to porażki firmy.
Targi CES nie są prezentacją line-upu na rozpoczynający się rok ani prezentacją już istniejących produktów, który każdy może kupić. Targi CES są i powinny być technologicznym spojrzeniem w przyszłość. Dzięki wyznaczeniu trendów przez duże firmy te małe mogą zacząć się do nich dostosowywać. Ba, nawet rządy mogłyby zacząć szykować przepisy, które będą kontrolowały przyszłe rozwiązania, jak np. samochody z autopilotem, czy sztuczna inteligencja zarządzająca systemami internetu rzeczy.
Dlatego czytając newsy o inteligentnych dronach, telewizorach 8K i pralkach nie trzeba się złościć, że "znów o tym piszą". Widząc informacje o czujnikach monitorowania zdrowia, materiałach przyszłości i robotach mieszających drinki nie ma co się denerwować, że "po co to pokazywać, jak jeszcze tego nie ma". To wszystko będzie. W tej albo zmienionej formie, ale dzięki targom CES możemy zobaczyć, jak będzie wyglądała nasza przyszłość. Jesteśmy na miejscu i najciekawsze opiszemy.
A roboty nalewające drinki już są. Mieszają koktajle w pubie Tipsy Robot przy głównej alei Las Vegas.