Tajemnicza kolizja z samolotem. Myśleli, że to kosmiczne śmieci
Tajemniczy incydent z lotu United Airlines 1093, w którym doszło do poważnego uszkodzenia przedniej szyby Boeinga 737 MAX, wzbudził w ostatnich dniach falę spekulacji. Mówiono nawet o kolizji z kosmicznymi śmieciami. Teraz wszystko wskazuje na to, że winny był… balon meteorologiczny.
Balon zamiast kosmicznych śmieci
Za uderzenie odpowiada najprawdopodobniej balon należący do firmy WindBorne Systems. To amerykański startup specjalizujący się w zbieraniu danych meteorologicznych przy pomocy lekkich, długodystansowych balonów.
– Ustaliliśmy, że to mógł być nasz balon – przekazał współzałożyciel WindBorne, Kai Marshland, w wiadomości do redakcji Ars Technica. – Gdy tylko dowiedzieliśmy się o incydencie, skontaktowaliśmy się z NTSB i FAA – dodał. Firma przekazała władzom wstępny raport i współpracuje przy dalszym dochodzeniu.
Do zderzenia doszło w czwartek, 16 października 2025 roku, podczas lotu z Denver do Los Angeles. Zdjęcia opublikowane w sieci pokazują, że jedna z dwóch dużych szyb w kokpicie została mocno spękana. Poza tym jeden z pilotów doznał drobnych obrażeń dłoni od odłamków szkła.
Internetowi detektywi rozwiązali zagadkę
Jednym z pierwszych, którzy trafnie wskazali przyczynę incydentu, był popularny youtuber i pilot Scott Manley. Na podstawie danych o trajektorii lotu samolotu oraz położeniu balonu WindBorne, zdołał połączyć fakty i zasugerować, że to właśnie ten obiekt mógł być sprawcą kolizji.
Początkowo spekulowano, że samolot mógł uderzyć w „kosmiczne śmieci” – takie słowa miał użyć jeden z pilotów w rozmowie radiowej. Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu USA (NTSB) potwierdziła jednak w niedzielę, że prowadzi śledztwo, które obecnie koncentruje się na balonie meteorologicznym.
WindBorne zapewnia: nasze balony są bezpieczne
WindBorne Systems, założona sześć lat temu, utrzymuje flotę lekkich balonów meteorologicznych. Zbierają dane o temperaturze, ciśnieniu i prędkości wiatru z różnych warstw atmosfery na całym świecie. Każdy z nich waży zaledwie 1,2 kilograma. Może pozostawać w powietrzu przez wiele dni, przekazując dane do modeli pogodowych wspieranych przez sztuczną inteligencję.
Firma już wcześniej tłumaczyła na swojej stronie, że jej urządzenia „nie stanowią zagrożenia dla samolotów ani innych obiektów w przestrzeni powietrznej”.
– Szansa na kolizję jest niezwykle mała, a nasze balony są tak lekkie, że nie mogłyby spowodować poważnych uszkodzeń – czytamy w sekcji FAQ w serwisie firmy.
WindBorne podkreśla również, że działa w pełnej zgodności z przepisami FAA. Udostępnia ponadto agencjom rządowym narzędzie WindBorne Live, pozwalające śledzić pozycję balonów w czasie rzeczywistym.
Niewielki ciężar – duży problem wizerunkowy
Frma twierdzi, że balony są w pełni bezpieczne. Sam incydent z United Airlines może stać się dla niej poważnym wyzwaniem reputacyjnym. W mediach społecznościowych pojawiły się pytania o to, czy urządzenia latające w przestrzeni powietrznej cywilnej – nawet lekkie – powinny być jeszcze dokładniej monitorowane.
Na szczęście żaden z pasażerów nie ucierpiał, a uszkodzony samolot bezpiecznie wylądował w Los Angeles. Śledztwo prowadzone przez NTSB i Federalną Administrację Lotnictwa (FAA) ma ustalić, w jaki sposób doszło do kolizji. Ma też dać odpowiedź, czy potrzebne są zmiany w przepisach dotyczących takich lotów badawczych.
Artykuł: Myśleli, że kosmiczne śmieci uderzyły w samolot. A był to balon… - pochodzi z serwisu PortalTechnologiczny.pl.