USA przedstawiają koncepcję floty. Podstawą fregaty i niszczyciele
23.01.2024 15:52, aktual.: 05.02.2024 15:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych ujawniła zaktualizowane plany dotyczące przyszłego kształtu sił nawodnych. Trzon sił okrętowych US Navy mają stanowić fregaty rakietowe, uzupełniane przez zmodernizowane niszczyciele typu Arleigh Burke. W najbliższych latach ma zostać wypracowana doktryna użycia uzbrojonych dużych okrętów bezzałogowych, a w perspektywie końca przyszłej dekady zmaterializować się mają niszczyciele nowej generacji.
Informacje te w wywiadzie dla serwisu Defense News przekazał wiceadmirał Fred Pyle, dyrektor pionu Surface Warfare (walki nawodnej). Dodatkowo marynarka dąży do zwiększenia liczby okrętów bojowych we flocie do 381. Stanowi to wzrost o dodatkowe osiem okrętów w stosunku do deklarowanej na początku kwietnia wstępnej struktury US Navy na najbliższe lata.
Dodatkowe okręty pozwolą Amerykanom na posiadanie sprawniejszych i bardziej elastycznych sił okrętowych. Interesująca jest jednak chęć pozyskania zdecydowanie większej liczby fregat rakietowych, co stanowi znaczącą zmianę priorytetów. Dotychczas większe nadzieje pokładano w dużych okrętach bojowych: niszczycielach i krążownikach rakietowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ocena przyszłego kształtu sił okrętowych US Navy zakończyła się w czerwcu, jednak do tej pory wyniki oceny pozostają niejawne. Pyle stwierdził, iż faktycznie zaszły zmiany w zakresie chęci pozyskania dużych, małych i bezzałogowych okrętów nawodnych. Oczywiście dużą rolę odgrywać ma, a jakże inaczej, budżet. Stąd między innymi nagły zwrot w kierunku fregat rakietowych.
Pyle zauważa, że fregaty rakietowe Constellation będą zdecydowanie tańsze w pozyskaniu i eksploatacji od niszczycieli typu Arleigh Burke, dysponując przy tym niewiele gorszymi możliwościami bojowymi. Niestety uniknął jednoznacznej odpowiedzi, czy dodatkowe fregaty zostaną pozyskane kosztem niszczycieli, podkreślił jedynie, że US Navy stara się zachować równowagę między potrzebami a budżetem, który, chociaż duży, nie jest z gumy.
Na ten moment podjęto decyzję dotyczącą utrzymania pełnego sfinansowania etapu projektowania i budowy fregat Constellation. Dodatkowo planuje się zwiększenia mocy produkcyjnych Fincantieri, by ta mogła przekazywać amerykańskiej flocie cztery fregaty rocznie. Pyle nie podał szczegółowego harmonogramu przyśpieszenia produkcji.
Ujawnił za to szczegóły dotyczące trzech najbliższych pięcioletnich planów modernizacyjnych amerykańskiej floty. Pierwsze pięć lat stoi pod znakiem fregat rakietowych Constellation i niszczycieli rakietowych Arleigh Burke w najnowszej odmianie Flight III; pierwsza jednostka serii, USS Jack H. Lucas (DDG 125), rozpoczęła służbę na początku października.
Łącznie amerykańska flota chce pozyskać trzydzieści okrętów w wersji Flight III. Zasadniczą różnicą nowej odmiany słynnych niszczycieli w stosunku starszych braci jest zastosowanie nowego kompleksu radiolokacyjnego. Dotychczasowe niszczyciele używają trójwspółrzędnego radaru ścianowego AN/SPY-1 – kluczowego elementu systemu walki Aegis. We Flight III dotychczasowy radar zastąpiono znacznie nowocześniejszym AN/SPY-6(V)1, zaś sam system Aegis zaimplementowano w najnowszej wersji Baseline 10.
Dodatkowo w roku budżetowym 2025 mają zostać zakontraktowane pierwsze duże okręty bezzałogowe LUSV (Large Unmanned Surface Vessel). W listopadzie amerykańska flota skierowała zapytanie do przedstawicieli przemysłu stoczniowego dotyczące oceny wykonalności projektu dużych okrętów bezzałogowych, zaś kilka dni temu poinformowano o zakończeniu z sukcesem cyklu testów siłowni okrętowej dla przyszłych LUSV.
W ramach programu powstanie dziesięć stosunkowo tanich i dużych okrętów zdolnych do operowania przez wiele tygodni w różnych rejonach świata. Dodatkowo platforma ma współpracować z lotniskowcowymi grupami uderzeniowymi (CSG), ekspedycyjnymi grupami uderzeniowymi (ESG) oraz okrętowymi grupami zadaniowymi i pojedynczymi jednostkami załogowymi US Navy. Ostatni bezzałogowiec ma zostać kupiony w 2028 r.
Pyle stwierdził, że duży nacisk ma zostać położony na opracowanie skutecznej doktryny użycia. Okręty będą wyposażone w system walki Aegis i różne moduły misyjne. Admirał dodał, że na ten moment LUSV mają operować w "zasięgu wzroku" okrętów załogowych, do czasu wypracowania doktryny oraz osiągnięcia pewności, że bezzałogowce można wysłać "poza widnokrąg" i utrzymać nad platformami kontrolę do wykonania misji.
Obecnie rozmieszczone na Pacyfiku trzy okręty bezzałogowe to w zasadzie wciąż prototypy, jednak ich testy przebiegają pomyślnie i już dają częściowy ogląd ich potencjalnego użycia. Oprócz bezzałogowców powstających w ramach programu LUSV amerykańska flota chce pozyskać mniejsze jednostki MUSV (Medium Unmanned Surface Vessel). Mają charakteryzować się długością od 13 do nawet 57 m i maksymalną wypornością około 500 t. Ich główne sensory mają stanowić moduły obserwacyjno-rozpoznawcze i walki elektronicznej.
Modernizacja serii Flight IIA i opracowanie następcy
Pyle poinformował również, że obecnie eksploatowane niszczyciele Arleigh Burke Flight IIA mają zostać poddane modernizacji do standardu DDG Mod. 2.0. Finansowanie modernizacji ma być ujęte w drugim pięcioletnim planie modernizacyjnym, zaś realizacja prac ma nastąpić w okresie od roku budżetowego 2029 do roku 2033. DDG Mod. 2.0 przewiduje implementację części rozwiązań znajdujących się w jednostkach Flight III.
Przede wszystkim zmodernizowane okręty otrzymałyby radar AN/SPY-6(V)1, system Aegis Baseline 10 oraz kompleks walki radioelektronicznej SEWIP Block 3 (Surface Electronic Warfare Improvement Program). System SEWIP zainstalowano na niszczycielu USS Pinckney (DDG 91), który w listopadzie zakończył dwuletni remont.
Przez najbliższe lata jednostka będzie testować rozwiązanie, by wrócić do stoczni na modernizację do standardu Mod. 2.0 i ponownie stanowić platformą testową. W roku budżetowym 2028 planowane skierowanie do stoczni pierwszych trzech niszczycieli w celu przeprowadzenia modernizacji.
Pyle stwierdził, że modernizacja niszczycieli pozwoli stosunkowo niskim kosztem radykalnie podnieść możliwości bojowe floty. Dodał iż na najbliższe siedemnaście lat zabezpieczono 17 miliardów dolarów na modernizację dwudziestu pięciu niszczycieli Arleigh Burke Flight IIA.
Okręty mają otrzymać również zintegrowany system walki (Integrated Combat System) produkcji Lockheeda Martina. Pod koniec września spółka otrzymała kontrakt o wartości 1,1 miliarda dolarów na opracowanie systemu i wdrożenie go do czynnej służby. Pozwoli on na wprowadzenie wspólnego systemu zarządzania walką dla okrętów bojowych, desantowych i lotniskowców. Do tej używano równolegle dwóch systemów walki: Aegis dla niszczycieli i krążowników oraz Ship Self-Defense System (SSDS) dla lotniskowców i okrętów desantowych.
W ramach ostatniego planu pięcioletniego zapewnione zostanie finansowanie programu niszczycieli rakietowych nowej generacji DDG(X) – następcy typu Arleigh Burke i wycofywanych krążowników Ticonderoga. Początek realizacji programu ma nastąpić w 2032 r. Pyle zauważa, że obecnie wykorzystywane jednostki wykorzystały już w całości swój potencjał modernizacyjny, przez co konieczne jest opracowanie następcy.
Nowe niszczyciele będą miały około 13 500 ton wyporności, czyli 40 proc. więcej niż obecne niszczyciele Arleigh Burke Flight III. Mają mieć większy kadłub, mocniejszy napęd, lepsze właściwości stealth i duży potencjał modernizacyjny, umożliwiający w przyszłości instalację nowych sensorów i rodzajów uzbrojenia. Początkowo niszczyciele DDG(X) mają być uzbrojone w broń dostępną już na rynku i niewymagającą dodatkowych prac rozwojowych.
W zasadzie cały okręt od początku ma być zaprojektowany pod kątem elastyczności i podatności na przyszłe modernizacje oraz dokładanie nowego wyposażenia i uzbrojenia. W kadłubie ma być zarezerwowany zapas objętości, siłownia ma mieć zapas mocy, a system chłodzenia – nadwyżkę wydajności. W założeniu pozwoli to na dodanie w przyszłości nowych czujników czy uzbrojenia zużywającego dużo energii.
Chodzi przede wszystkim o lasery dużej mocy, co według słów Pyle’a ma stanowić jeden z ważniejszych elementów nowych niszczycieli. Admirał dodał również, że nowe jednostki mają cechować się wysoką autonomicznością, dzięki czemu nie będą potrzebować częstego wsparcia okrętów zaopatrzeniowych.
Twórz treści i zarabiaj na ich publikacji. Dołącz do WP Kreatora