Radary nic nie dostrzegły. Jak Polska wykrywa zagrożenia?
Wicepremier Włądysław Kosiniak-Kamysz wyjaśnił w kontekście eksplozji w powiecie łukowskim, że "systemy radiolokacyjne według wstępnej analizy nie zanotowały naruszenia przestrzeni". Wyjaśniamy, jak działają polskie "oczy" w okresie pokoju - jak wykrywa się zagrożenie w powietrzu.
"Taki cel niewykryty na wysokości około 120-150 m mógłby wlecieć w większość przestrzeni powietrznej wschody Polski, ponieważ dla tego pułapu pokrycie radarowe mamy bardzo słabe" - komentuje na platformie X analityk wojskowy Jarosław Wolski. Zwraca przy tym uwagę, że "sytuację ratują AWACS-y NATO i nasze - o ile są na niebie". Podkreśla jednak, że takie trudności z pokrywaniem niskiego pułapu mają miejsce w okresie pokoju, a "w trakcie wojny wygląda to ciut lepiej".
W kontekście braku zanotowania naruszenia przestrzeni przez systemy radiolokacyjne, mowa przede wszystkim o warstwie niskiego pułapu. Obiekty poruszające się nisko nad ziemią są co do zasady trudniejsze do wykrycia z uwagi na kilka aspektów.
Nisko latające obiekty są trudne do wykrycia
Przede wszystkim wynika to z ograniczeń geometrii radarowej. Im niżej leci cel - tym bardziej ukrywa się on za horyzontem radarowym. Małe bezzałogowce poruszające się na wysokości ok. 50-150 m nad ziemią pojawiają się w zasięgu radaru dopiero w odległości kilku kilometrów - to natomiast oznacza, że czas na reakcję jest bardzo ograniczony. Z takimi problemami mierzy się np. wykorzystywany w Polsce ZDPSR Bystra (mający być głównym sensorem systemu Pilica+). Radar ten (aktywnej fazowanej anteny - AESA) wykrywa cele w promieniu ok. 80 km.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Test Hisense 65U78Q PRO - najlepszy telewizor dla graczy do 6000 zł?
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku systemu radiolokacyjnego ZDPSR Soła, który jest przeznaczony do współpracy z zestawami Poprad. Działa on w paśmie S i jest zdolny do wykrywania oraz śledzenia celów poruszających się na wysokości 5-10 km. Nie zawsze może on jednak wykryć niżej lecącego drona za sprawą małej skutecznej powierzchni odbicia drona. Radar ma trudność z odróżnieniem bezzałogowca od szumu tła. W przypadku lotu tuż nad ziemią powstaje tzw. clutter naziemny. Dochodzi do tego poprzez odbicie fal od terenu i przeszkód (drzew lub budynków).
Te same problemy dotyczą innych polskich radarów - TRS-15 Odra oraz NUR12-M. Minimalny kąt obserwacji radaru sprawia, że cele poruszające się na bardzo niskim pułapie są "maskowane" przez teren. Obie te konstrukcje są zresztą zaprojektowane do dozoru przestrzeni powietrznej średniego pułapu. Dron poruszający się na pułapie kilkudziesięciu metrów jest więc dla nich pod horyzontem radarowym.
Dlaczego drony poruszające się na niskim pułapie są trudne do wykrycia?
Przelatujące na niskiej wysokości bezzałogowce są trudne do wykrycia z kilku powodów:
- horyzont radarowy: radar nie "widzi" obiektów poruszających się nisko dalej niż kilkanaście kilometrów
- clutter naziemny: fale radaru odbijają się od drzew, budynków, wzniesień, a niewielkie echo odbijane przez drona ginie w szumie
- niska RCS (Radar Cross Section): konstrukcja drona (z plastiku) słabo odbija fale systemów radarowych; radary są projektowane z myślą o samolotach i rakiet, wobec czego niewielki dron z plastiku jest trudno zauważalny
- mała prędkość: algorytmy śledzenia w systemach radarowych mogą traktować drona poruszającego się z niewielką prędkością (ok. 100-150 km/h) jako zakłócenie
- geometria: radary dalekiego zasięgu zwykle obserwują przestrzeń nad sobą, "patrzą" w górę, nie dostrzegają więc obiektów na niskim pułapie
W przyszłości pomogą aerostaty z programu Barbara
Jarosław Wolski zwraca uwagę, że "sytuację ratują AWACS-y NATO i nasze - o ile są na niebie. A aerostaty z radarami programu Barbara pojawią się za kilka lat" - czytamy na X. Te pierwsze charakteryzują się możliwością śledzenia potencjalnego zagrożenia z powietrza - są to bowiem samoloty latające na pułapie kilku (lub kilkunastu) kilometrów, gdzie problemy związane z geometrią radarów naziemnych nie występują.
Aerostaty z programu Barbara mają być uzupełnieniem dla naziemnych stacji radiolokacyjnych oraz samolotów wczesnego ostrzegania Saab 340 AEW (AWACS). Pozwalają zniwelować wpływ, jaki na odległość obserwacji czy rozpoznania radioelektronicznego ma rzeźba terenu, obecność różnych przeszkód czy krzywizna Ziemi. Co również istotne - aerostat może pozostawać w powietrzu całymi tygodniami. To zasługa przewodowego połączenia z ziemią.