Oszustwo na Blika właśnie dlatego jest groźne. Ofiara tłumaczy, jak ją oszukano
"Dlaczego dali się nabrać?" - bardzo często w temacie oszustw osoby zadają sobie to pytanie. Jak to możliwe, że komuś nie zapaliła się czerwona lampka, mimo, wydawałoby się, oczywistych sygnałów. Jedna z ofiar opowiada, jak ją oszukano. Pozwala to zrozumieć, dlaczego przestępcy są skuteczni.
19.10.2019 | aktual.: 19.10.2019 18:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niebezpiecznik udostępnił łamy osobie, która padła ofiarą popularnego ostatnio oszustwa "na Blika". Przypomnijmy. Przestępcy przejmują konta w mediach społecznościowych. Podszywają się pod osoby, które ofiara zna i w wiadomości proszą o finansowe wsparcie.
Taki sam schemat był w tym oszustwie. Do ofiary napisała znajoma, z którą kontakt nie był regularny. Dlaczego wiadomość jej nie zdziwiła?
"Bardzo ją lubię, choć mamy rzadki kontakt, jednak jakoś jej ufam, piekłam jej też torty, rozliczałyśmy się zatem finansowo" - tłumaczy poszkodowana w oszustwie osoba.
"Znajoma" zapytała, czy ofiara ma Blika i czy może przesłać w ten sposób środki. Powód? "Potrzebuję opłacić zamówienie" - napisała koleżanka, której konto wpadło w ręce przestępców.
Jak tłumaczy, sama uznała po prostu, że koleżanka jest w nagłej potrzebie. A skoro była na Messengerze, to widocznie dlatego zwróciła się z prośbą. Nie zdziwiła jej taka forma pomocy, bo kilka tygodni wcześniej w ten sposób zapłaciła za bilety innej znajomej, która nie mogła skorzystać ze swojej karty. Uznała, że teraz jest podobnie.
Ofiara zwróciła uwagę na to, że język różnił się od sposobu pisania koleżanki. Mimo niepewności, zdecydowała się przesłać pieniądze, choć suma była duża. "Znajoma" tłumaczyła, że niedługo odda dług przelewem ekspresowym.
W trakcie transakcji zapaliła się kolejna lampka. Okazało się, że ofiara opłaca nie internetowe zamówienie, tylko zleca wypłatę środków z bankomatu. Kobieta uznała jednak, że nie będzie dopytywać, skoro nie zrobiła tego wcześniej. Uspokoił ją fakt, że "znajoma" od razu poprosiła o numer konta, na który trafić ma zwrot pożyczki.
Po fakcie łatwo stwierdzić, że sprawa oczywista, coś od początku brzydko pachniało. Ludzie jednak nie chcą wychodzić na nieufnych, a kiedy mogą pomóc, decydują się na to. Niestety, przestępcy to wykorzystują.
Tym bardziej że łatwo wytłumaczyć sobie własne wątpliwości. Ktoś pisze inaczej, ale być może to efekt tego, że jest zdenerwowany, bo potrzebuje gotówki. Dodajmy do tego własne zmęczenie, nieuwagę i fakt, że czasami nie kojarzymy pewnych faktów.
Niektórzy bardzo chętnie wyszydzają ofiary. Tymczasem działania oszustów są naprawdę sprytne i czasami łatwo im uwierzyć. Czego przykładem jest choćby sytuacja, kiedy chcą się potwierdzić, wysłaniem skanu dowodu. Ten jest rzecz jasna kradziony, ale ofiara może poczuć się uspokojona.
Oszustwo na Blika. Kto wypłaca pieniądze?
Warto zwrócić uwagę na to, że w przypadku takiego oszustwa oszukana może być nie tylko osoba, która straciła pieniądze. Ktoś sumę z bankomatu wyciągnął. Mogli to być przestępcy, ale równie dobrze mogła to być podstawiona osoba.
Oszuści korzystają z nieświadomych niczego "słupów". Przestępcy rozmieszczają fałszywe ogłoszenia o pracę. Ta ma zaś polegać właśnie na wypłacaniu pieniędzy z bankomatu, a następnie robieniu przelewów na poczcie. Cały proceder w ogłoszeniu nazwano… bycie pośrednikiem płatności.
Jak się chronić? W dobie licznych oszustw na naprawdę potężne sumy, lepiej zawsze się upewnić. Najwyżej proszący prawdziwy znajomy poczuje się urażony, gdy do niego zadzwonimy. Przynajmniej będziemy mieć pewność, że nie stracimy pieniędzy.