Niepokojące fakty o energooszczędnych świetlówkach
Mimo wielu kontrowersji, jakie budzą przepisy dotyczące świetlówek energooszczędnych – zastąpienie nimi tradycyjnych żarówek wydaje się nieuniknione. Temat wraca co jakiś czas na biurka urzędników i w następnej kolejności na usta zwykłych ludzi. Ci ostatni rzadko są zadowoleni ze zmian w przepisach.
Obecnie najwięcej mówi się na ten temat w Kanadzie, gdzie z początkiem 201. roku tradycyjne żarówki zostaną całkowicie wycofane z produkcji. Kanadyjczycy reagują na nowe regulacje podobnie jak mieszkańcy krajów Unii Europejskiej w 2009 roku, kiedy to wycofano ze sklepów tradycyjne żarówki o dużych mocach. Wycofywane żarówki znikały wtedy masowo ze sklepów i lądowały w zapasach gospodarstw domowych. Pojawiły się również skuteczne próby obejścia nowych przepisów, dzięki czemu do dziś możemy bez problemu kupić żarówki starego typu, ze zmienionymi etykietami. Oficjalnie kupujemy nie żarówkę, a np. "punkt świetlny", "małe urządzenie grzewcze" czy "kule grzewcze". Pojawia się jednak pytanie dlaczego tak niechętnie przyjmujemy nową technologię? Zgłębiliśmy ten temat i prezentujemy listę najczęstszych obaw konsumentów oraz wyjaśniamy ich zasadność.
Jest za drogo
To najbardziej prozaiczny i popularny argument przeciw nowym żarówkom. Częściowo prawdziwy - zakup nowych świetlówek wiąże się z dużo wyższym wydatkiem niż w przypadku żarówek, które znamy od lat. Niestety większość osób, które o tym mówią, nie bierze pod uwagę rzeczywistych oszczędności, jakie przynoszą one w ciągu eksploatacji. Żarówki starego typu miały dużą moc, ale 9. procent zużywanej energii zamiast w światło, zamieniały w ciepło! Nowoczesne oświetlenie zużywa do 75 proc. mniej prądu i działa nawet 8-10 razy dłużej. W tym czasie koszt zakupu świetlówki zdąży nam się zwrócić z nawiązką, a przy okazji stanie się to z korzyścią dla środowiska naturalnego.
Nikt nie wymaga również natychmiastowej wymiany żarówek na energooszczędne. Używać ich można w pełni legalnie przez dowolny czas, więc mogą być zastępowane na bieżąco - w miarę wypalania się starych. Nielegalna może stać się ich produkcja i dystrybucja, a nie samo używanie.
Świat zaleje rtęć ze świetlówek
Rtęć rzeczywiście występuje w świetlówkach, więc obawy przed nią trzeba uznać za usprawiedliwione. Lobbyści przekonują nas, że za najwyższą emisję rtęci do środowiska odpowiedzialne są elektrownie węglowe i w ogólnym rozrachunku energooszczędne żarówki przyczynią się do redukcji skażenia. Może i tak, ale trzeba pamiętać o tym, że np. w przypadku stłuczenia świetlówki narażamy się na bezpośredni kontakt z tym silnie trującym metalem. Niebezpieczne są też ludzkie przyzwyczajenia. Wszystkie świetlówki zawierające rtęć powinny trafić do punktu recyklingu. W praktyce często trafiają po prostu do kosza razem z innymi odpadami. Przestrzegamy jednak przed takim rozwiązaniem i przypominamy, że grozi za to kara grzywny do 500. złotych!
Nowe żarówki są rakotwórcze
Niemiecka telewizja NDR ujawniła wyniki badań, według których oprócz rtęci w świetlówkach wykorzystuje się także inne niebezpieczne substancje, takie jak rakotwórczy fenol. Przeprowadzone testy wykazały, że niebezpieczne opary były wydzielane przez żarówki energooszczędne w czasie zwykłej pracy. Jeden z producentów obarczał winą za to zjawisko kleje i komponenty wykorzystane przy produkcji. Tak czy owak –. nie brzmi to dobrze.
Brak regulacji
Według wielu informacji, energooszczędne żarówki mogą ulec uszkodzeniu, jeśli użyjemy ich z regulatorami natężenia światła. Niestety to prawda. Świetlówki są dosyć wrażliwe na skoki napięcia i użycie ich ze starszymi, nieprzystosowanymi regulatorami, może skończyć się awarią. Są jednak dostępne żarówki halogenowe i diodowe, które możemy z powodzeniem używać z każdym rodzajem urządzeń.
Psują wzrok
Producenci zapewniają o pełnym bezpieczeństwie swoich produktów, jednak niezależne badania nie pozostawiają suchej nitki na nowoczesnym oświetleniu. Dostaje się zarówno kompaktowym świetlówkom, jak i oświetleniu LED. Barwa i intensywność emitowanego przez nie światła jest daleka od światła dziennego, co w przypadku długotrwałego oddziaływania może uszkadzać siatkówkę i powodować różne schorzenia wzroku.
Wywołują ataki padaczki
Nie ma na to bezsprzecznych dowodów, ale wiele wskazuje na to, że migotanie świetlówek może wywoływać ataki epilepsji, podobnie jak ma to miejsce w przypadku lamp stroboskopowych. Rozbłyski światła są na tyle szybkie, że ich nie zauważamy, ale nasze oczy odczuwają je wyjątkowo negatywnie. Podrażnienia oczu, częste mruganie, rozdrażnienie, a nawet depresja i stany lękowe to coraz częstsze następstwa przebywania w tak oświetlonych pomieszczeniach.
Przedstawione teorie należą do najczęściej pojawiających się uwag na temat energooszczędnych żarówek. Niestety większość dementujących je materiałów pochodzi z biur prasowych samych producentów, co poddaje w wątpliwość ich obiektywizm. Wygląda na to, że za decyzje urzędników przyjdzie nam jeszcze zapłacić wysoką cenę - znacznie wyższą niż rachunki za energię elektryczną w przypadku zwykłych żarówek. Prawda starych przysłów pozostaje w tym przypadku aktualna - nie wszystko złoto co się świeci.
-/PŻ/SW
Źródło: PŻ, WP.PL