Nasa ogłasza odkrycie planety. Internauci hejtują. My pytamy eksperta

Nasa ogłasza odkrycie planety. Internauci hejtują. My pytamy eksperta

Nasa ogłasza odkrycie planety. Internauci hejtują. My pytamy eksperta
Źródło zdjęć: © NASA
Bolesław Breczko
15.12.2017 15:36, aktualizacja: 15.12.2017 19:13

NASA ogłosiła 14 grudnia odkrycie kolejnej egzoplanety – Kepler-90i. Atmosfera przed konferencją została tak nadmuchana, że można było się spodziewać co najmniej odkrycia nowej planety w naszym Układzie Słonecznym. Dlatego nie dziwiły głosy rozczarowania, że oto NASA chwali się tym, do czego została m.in. powołana.

Odkrycie rzeczywiście nie jest przełomowe. *Nowe egzoplanety odkrywane są co chwilę. Jednak w przypadku Keplera-90i przełomowy miał być sposób jej znalezienia – zrobiła to, ostatnio niesamowicie modna, sztuczna inteligencja.* A dokładnie algorytm wykorzystujące uczenie maszynowe zaprojektowany przez inżynierów Google. Ale czy sam ten fakt jest wystarczający, aby robić wokół niego takie zamieszanie? Zapytaliśmy doktora Jakuba Bochińskiego z Centrum Nauki Kopernik, który był członkiem programu szukającego egzoplanet – SuperWASP (ang. Wide Angle Search for Planets).

- Rzeczywiście w konferencji NASA może było trochę więcej PR-u niż rewolucyjnych wieści – mówi tech.wp.pl dr Bochiński. – Już wcześnie algorytmy pomagały ludziom w poszukiwaniu planet. Inaczej nie byłoby to po prostu możliwe. Ilość danych, jakie otrzymujemy z teleskopów, zarówno tych na Ziemi, jak i na orbicie, jest nie do ogarnięcia przez ludzi – dodaje.

Chociaż dokonanie NASA i Google nie było może aż tak przełomowe, ani nie był to pierwszy raz kiedy komputer pomógł człowiekowi, to rzeczywiście pewną technologię zastosowano tu po raz pierwszy, z pozytywnym efektem. Jest to uczenie maszynowe – inna popularna ostatnio, nowoczesna technologia, którą często określa się jako pewną formę sztucznej inteligencji.

- Do tej pory to ludzie musieli dokładnie "wytłumaczyć" tworzonym przez nich algorytmom czego te mają szukać – tłumaczy dr Bochiński. - Podawaliśmy dokładne dane i parametry, które algorytmy miały wyłapywać. Taki portret pamięciowy zbiega-plaenty. Gdy oprogramowanie znalazło cechy charakterystyczne, których szukaliśmy, do akcji wkraczali ludzie. W tym przypadku* inżynierowie z Google "pokazali" algorytmowi wcześniej odnalezione egzoplanety i powiedzieli: sam wykombinuj co wskazuje na to, że jest tu planeta.* A potem kazali szukać – tłumaczy.

*- Dla ludzi z branży nie jest to rewolucyjne osiągnięcie *– mówi mi dr Bochiński. Podobnie zresztą jak dla ludzi z poza branży, którzy po konferencji NASA czuli się rozczarowani. – Jest to po prostu kolejny mały krok w kierunku automatyzacji procesów poszukiwania egzoplanet. Bardzo pozytywny, ale nie tak duży na jaki wskazywałaby reakcja medialna.

- Rzeczywiście dużym osiągnięciem byłoby wytrenowanie algorytmów do szukania księżyców egzoplanet – mówi Bochiński, - jednak do tego najpierw my, ludzie, musimy je znaleźć. Algorytmy uczenia maszynowego można nauczyć tylko na przykładach.A póki ich nie mamy, zostaje nam poszukiwanie z wykorzystaniem alternatywnych metod. Mimo wszystko czwartkowe ogłoszenie wyników współpracy Google i NASA jest bardzo pozytywną informacją, choćby dlatego, że pokazuje ciekawy przykład współpracy pomiędzy instytucją prywatną i administracją publiczną – komentuje dr Jakub Bochiński.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (39)