Furtka w komunikatorze CIA kosztowała życie kilkadziesiąt osób
To się nazywa położyć akcję szpiegowską. CIA zostało pokonane przez chiński wywiad z powodu błędów w komunikatorze, którego używano do kontaktu ze swoimi łącznikami. Z tego powodu stracono około 30 osób.
20.08.2018 | aktual.: 20.08.2018 15:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Głównie nasilenie wojny dwóch wywiadów przypadało na lata 2010-2012. Wtedy to wywiad USA, przekonany o swojej całkowitej niewidzialności, zaczął być przetrzebiany przez wywiad Państwa Środka. Jak mówi jedno z anonimowych źródeł, Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego Chińskiej Republiki Ludowej bynajmniej nie strzelało na oślep, tylko wybierało swoje cele bardzo dokładnie. Oficjalne organy obu państw nabrały wtedy wody w usta.
Po pierwszym szoku, do żyjących jeszcze przedstawicieli siatki zaczęły trafiać duże kwoty pieniędzy, które miały ułatwić im ucieczkę z Chin. W tym samym czasie CIA oraz FBI stworzyło zespół odpowiedzialny za zbadanie przyczyn tej fatalnej wpadki.
Wyniki zawężono do kilku potencjalnych powodów. Pierwszym była postać byłego oficera CIA, Jerry'ego Chun Shing Lee. Miał on zostać przekupiony przez chińską stronę, która uczyniła go swoim informatorem przez cały 2011 rok. W maju tego roku Lee został skazany za szpiegostwo.
Zobacz Też: Tak polskie firmy szyfrują wiadomości
Jednak jeden agent nie mógł znać dokładnie całej siatki w tak ogromnym kraju jak Chiny. Tutaj właśnie pojawia się kolejny powód: dziurawa komunikacja, która była narażona na podsłuch.
Używany przez agentów system komunikacji, oparty o internet i dostępny przez laptop bądź komputer, pozwalał na komunikację poza oficjalną siecią, która w Chinach jest mocno inwigilowana. Dodatkowo używano jeszcze zabezpieczenia, które tworzyło połączenie tymczasowe. Po wykryciu przez wrogi wywiad miało chronić główną sieć komunikacji (czyli nie dało się połączyć CIA z tym kanałem). I tutaj właśnie pojawił się problem.
System tymczasowy uległ bowiem awarii. Z tego powodu łączył się z głównym kanałem całej operacji CIA. Jeśli jakiś haker mógł włamać się na kanał tymczasowej komunikacji, miał potem dostęp właśnie do tego głównego. O tym, że wiedział, kto z kim rozmawiał i gdzie, nie trzeba już wspominać. Były oficer CIA stwierdził, agencja wywiadu kompletnie położyła osłonę między tymi dwoma systemami komunikacji – co kosztowało życie kilkadziesiąt osób.
Powodem, dla którego mogło dojść do takiego poważnego wycieku, była infrastruktura samego komunikatora, który wcześniej był używany w konfliktach na Bliskim Wschodzie, gdzie wymagane były inny zabezpieczenia i stopień ostrożności niż w obsesyjnie wręcz pilnujących internetu Chinach. Jak widać, każda forma połączenia się przez sieć, nieważne jak dobrze zaszyfrowana, może paść łupem tych, przed którymi mieliśmy te informacje chronić.