Antarktyda cudem uniknęła zderzenia z ogromną górą lodową
Zmiany klimatu dają o sobie znać coraz mocniej. Jednym z przykładów są dryfujące góry lodowe, które odłamały się od lodowców. Wybrzeże Antarktydy było zagrożone kolizją z gigantyczną krą A-74, której wielkość można porównać do 2,5-krotności powierzchni Warszawy.
Góra lodowa A-74 ma powierzchnię 1270 kilometrów kwadratowych. Dla porównania – stolica Polski ma zaledwie 517 km kw. Wielki dryfujący kawał lody początkowo był połączony z Antarktydą, lecz odłamał się w lutym 2021 roku. Od tamtego czasu góra lodowa pozostawała blisko pierwotnego położenia.
Na początku sierpnia 2021 roku na A-74 zaczęły działać bardzo silne prądy oceaniczne i wiatry, które sprawiły, że góra zmieniła pozycję. Poruszenie odłamka na południe oraz wschód skutkowało zagrożeniem dla nienaruszonego klifu Antarktydy pozbawionego pęknięć.
Gdyby doszło do uderzenia, ten występek lodowy mógłby się odłamać, tworząc jeszcze większą górę lodową niż A-74. Nowopowstała gigantyczna kra mogłaby mieć nawet 1700 kilometrów kwadratowych, więc zdecydowanie zajęłaby drugie miejsce pod kątem powierzchni dryfujących gór lodowych - tuż po A-76 (4320 metrów kwadratowych).
W ostatnich latach na oceanach pojawia się coraz więcej gór lodowych, co jest skutkiem globalnego ocieplenia klimatu. Wzrost temperatury o dziesiąte części stopnia jest powodem odłamywania się coraz większych fragmentów lodowców. Przerywana struktura Antarktydy jest niebezpieczna, nie tylko dla zachowania ciągłości linii brzegowej, ale również dla zwierząt i stacji badawczych położonych na lodowcach.
Góry lodowe, które wypłyną na szerokie wody i pchane prądami oceanicznymi nabiorą prędkości, stanowią bardzo duże zagrożenie dla różnych wysp. Przykładem tego jest góra A-68, która w 2020 roku zbliżyła się na niebezpieczną odległość do Georgii Południowej (brytyjskiego terytorium zamorskiego) na Oceanie Atlantyckim.