Amerykański F‑16 omyłkowo zbombardował Japonię. Nikt nie ucierpiał
Amerykanie dopuścili się kuriozalnej pomyłki. W środę my śliwiec F-16 zrzucił przypadkowo bombę o masie ponad 200 kg w okolicach bazy lotniczej Misawa w północno-wschodniej części Japonii, podaje Ministerstwo Obrony. Na szczęście nie ma ofiar.
Zrzucona bomba była typu ćwiczebnego. Stąd nie zawierała ładunku bojowego, a najpewniej tylko czynnik błyskowo-dymny. Przy czym, jak podaje resort, w ogóle nie została uzbrojona. Mimo wszystko zrzucenie 200 kg stali z nieba to rażące niedopatrzenie.
Do zdarzenia doszło ok. godz. 18.35 czasu lokalnego w prefekturze Aomori. Japoński rząd niezwłocznie złożył protest do Armii Stanów Zjednoczonych - donosi "NHK World-Japan".
Przyczyna nie jest jasna. Mógł zawinić zarówno pilot, jak i sprzęt. Do czasu wyjaśnienia sprawy wszystkie amerykańskie samoloty stacjonujące w bazie Misawa będą uziemione.
- Poprosimy USA o podjęcie skutecznych działań zapobiegawczych aby nie dopuścić do podobnych incydentów w przyszłości - skomentował na konferencji prasowej szef gabinetu premiera Yoshide Suga. - Japońskie władze prowadzą dochodzenie w tej sprawie - zapewnił.
Jak wynika z oświadczenia władz Aomori, amerykańską bombę odnaleziono ok. 5 km na zachód od poligonu sił powietrznych, z którego korzystają i Amerykanie, i Japończycy. Patrząc na wyspę Honsiu, jest to jedyna lokalizacja, gdzie można ćwiczyć bombardowania. Nie ma tam budynków mieszkalnych. Problem w tym, że F-16 zrzucił bombę poza wyznaczoną strefą.