TEST: LG V10 - majstersztyk z trzema aparatami i dwoma wyświetlaczami
Dwa wyświetlacze, trzy aparaty, wzmocniona obudowa i odporniejszy na uszkodzenia ekran, manualny tryb nie tylko fotograficzny, ale także wideo, czytnik linii papilarnych, selfie bez selfiesticków, porządne parametry i wyjątkowo nietypowy wygląd - tak w skrócie można byłoby przedstawić najnowszego reprezentanta smartfonów LG. Ale to jeszcze nie wszystko. Czy jest rzeczywiście tak wyjątkowy, jak obiecuje producent? Sprawdzamy!
Już na samym początku trzeba wspomnieć, czym jeszcze wyróżnia się smartfon V10. Oprócz wspomnianych rewelacji, mamy do czynienia z ulepszonym interfejsem LG (UX 4.0+), możliwością nagrywania 60-sekundowych filmów (_ Snapów _), składających się z posklejanych krótkich ujęć, udoskonaloną względem LG G4 aplikację i konstrukcję aparatu, obudową pokrytą termoizolacyjnym wzmocnionym silikonem, podwójną warstwą szkła na wyświetlaczu, trzema mikrofonami odpowiadającymi za nagrywanie dźwięku ze wskazanego źródła, kartą pamięci o pojemności aż 200 GB, pamięcią operacyjną 4 GB RAM itp. Ten telefon to naprawdę majstersztyk i wyraźnie podgrzewa atmosferę przed nadchodzącą premierą LG G5. Ale czy nie za dużo tych _ ochów _ i _ achów _? Zobaczmy, czy LG nie powinęła się gdzieś noga pośród tych wszystkich zachwycających elementów.
Pierwsze wrażenie - duży, nieco ciężki, z pewnością o intrygującym wyglądzie (zdecydowanie lepszym niż na zdjęciach), w ciekawym pudełku. W tym telefonie _ minimalizm _, z którego pełnymi garściami czerpią producenci innych smartfonów, po prostu nie istnieje. Tylna klapka jest bardzo elastyczna, większą część obudowy wykonano z termoizolacyjnego i elastycznego usztywnionego silikonu z naniesioną powłoką (tzw. Dura Skin) podwyższającą odporność smartfona na upadki i uderzenia.
Materiał ma być wyjątkowo odporny na uszkodzenia i takim też się wydaje. Humorystycznie ten nietypowy porowaty tył urządzenia można nazwać... tarką do marchewki, urządzeniem do peelingu skóry, pilnikiem do paznokci - "zastosowań" byłoby wiele. Dzięki właśnie tej porowatej fakturze smartfon nie wyślizguje się z dłoni i nie "tańczy" na blacie. Ekran chroni podwójna warstwa szkła. Muszę przyznać, że niesłusznie podczas relacji z CES 2016 (czytaj: CES 2016: Wyjątkowy smartfon LG V10 - trzy aparaty i dwa wyświetlacze redakcja solidarnie była przekonana, że w kanalikach faktury obudowy będzie się gromadzić brud, a jego usunięcie mogłoby być kłopotliwe. Odporność na zabrudzenia sprawdziłem już pierwszego dnia testów - V10 poradził sobie lepiej z usuwaniem zanieczyszczenia niż G4, którego skórzana obudowa jeszcze przez cały następny dzień była tłusta od keczupu.
V10 wystarczyło potraktować lekko zwilżoną gąbką i suchą ścierką. Wersja czarna została ozdobiona z tyłu paskami, które - moim zdaniem - dodają uroku słuchawce. A to dlatego, że coś się na tej obudowie dzieje, nie jest nudna, prosta, zwykła. Z kolei paski po bokach urządzenia wykonano z hipoalergicznej stali nierdzewnej 316L. Zabieg estetyczny, ale też funkcjonalny - przy upadku krawędzią wyświetlacza, nie powinien on się rozbić. Jeśli chodzi o wygląd, tu są opinie sprzeczne. Jedni uważają, że dodają uroku, inni - że estetycznie smartfon traci na takim eksperymencie.
- Tak, ten telefon wygląda dziwnie. Nadal nie podoba mi się ta tarka do stóp z tyłu i tandetnie wyglądający pierścień wokół obiektywu - mówi kierownik redakcji technologicznej WP Jarek Babraj, który jeszcze podczas targów CES 2016 w Vegas mógł wyrobić sobie zdanie o tym telefonie. Owszem, problemem może być wystający metalowy okrąg wokół obiektywu, który - oprócz kontrowersyjnego wyglądu - szoruje blat. Mi osobiście telefon się bardzo podoba, choć przyznaję, że wygląda na toporny. Zgadzam się, że kontrowersje budzi kształt obiektywu i przycisków Rear Key (odpowiadających za zasilanie, skróty i głośność, które tradycyjnie powędrowały na tył obudowy) oraz faktura na "pleckach". Jednak opinię o tym, jak wizualnie prezentuje się V1. każdy, rzecz jasna, powinien wyrobić sobie sam.
Z jednej strony szkoda, że idea "Slim Arc" nie przyświecała projektantom w przypadku V10. G3 i G4 posiadają bowiem przyjemnie zaokrąglony tył, który naprawdę świetnie układa się w dłoni. W V10 natomiast mamy do czynienia z płaskim telefonem z lekkim zaokrągleniem jedynie boków. Z drugiej strony, uwypuklenie tyłu pogrubiłoby (i tak duże już) urządzenie w znaczny sposób i wpłynęłoby na zwiększenie (także sporej) wagi, więc jeśli chodzi o ergonomię, nie jest źle. Osoby, które są przyzwyczajone do właśnie takich rozmiarów urządzeń (np. iPhone 6 Plus, Samsung Note 4/5, S6 edge Plus itp) nie powinny odczuć różnicy. Wszystko, od wyglądu po wygodę, jest jednak kwestią przyzwyczajenia i oczywiście gustu. Po przesiadce z testowanego V10 na G4, moja pierwsza myśl była następująca: _ G4 zawsze był taki mały? _.
Ciekawostka: ten smartfon - mimo wielu udoskonaleń - nie jest przedłużeniem linii flagowców. Nie jest to też nadchodzący _ następca G4 _, umownie G5 (premiera 2. lutego na targach MWC 2016 w Barcelonie). LG tłumaczy, że V10 to nowa kategoria produktu, towarzysząca flagowcowi.
Dwa wyświetlacze
Wracając do konkretów - V10 wyróżnia się dwoma wyświetlaczami. Główny panel to ekran IPS Quantum, wyświetlający obraz w rozdzielczości QHD - 1440 x 2560 pikseli przy zagęszczeniu 513 pikseli na cal. Wyświetlacz pokryty jest podwójną warstwą szkła, dzięki czemu ma być o wiele bardziej odporny na stłuczenia. Wyświetlany obraz, a szczególnie głębia czerni i kontrast, złudnie przypominają panele OLED-owe, co jest jak najbardziej zaletą V10. Wyświetlanemu obrazowi nie można zarzucić nic złego i taka jest opinia całej branży. LG w tym obszarze nie zawiodło - kolejny raz.
Jeśli chodzi o dodatkowy ekran, zarówno ja, jak i Jarek, mieliśmy duże wątpliwości czy rzeczywiście konstrukcyjnie jest to _ drugi _ ekran, a nie _ dziwnie przycięty _ jeden wyświetlacz. LG poproszone o jakiś "dowód" konstrukcyjny, który mógłby rozwiać wątpliwości jedynie _ zapewnia, że są to dwa wyświetlacze _ i nie planuje uchylenia nawet rąbka tej tajemnicy. Ekrany stanowią całość, mają wspólny digitalizer, ale są osobne - podobno.
Żadnej linii rozdzielającej obie konstrukcje co prawda nie widać, dotyk działa płynnie przy przeciąganiu palcem z jednego ekranu na drugi, przy przenoszeniu ikon, te wyglądają identycznie na granicy wyświetlaczy... Są zatem dwa wyjścia; LG zrobiło kawał świetnej konstrukcyjnie roboty albo troszkę podkręca fakty i gra słowem _ drugi _.
Pasek umieszczony nad głównym ekranem spełnia wiele funkcji, które rzeczywiście są przydatne podczas codziennego użytkowania. Oprócz wyświetlania powiadomień, w tym obszarze możemy ustawić pięć szybkich skrótów do wybranych kontaktów, sterować wybraną aplikacją muzyczną (natywną lub zewnętrzną, np. Spotify czy Deezer), sprawdzić plany zapisane w kalendarzu, przełączać się między ostatnio używanymi aplikacjami lub ustawić sobie dowolny napis (przypomnienie, myśl, motto).
Wszystko oczywiście odbywa się niezależnie od czynności, jakimi zajmujemy się na wyświetlaczu głównym. Między poszczególnymi funkcjami przełączamy się przesuwając palcem w bok. Jedni uważają, że są to gadżety wciśnięte do V10 na siłę i można się z tym zgodzić, ale takie gadżety jak najbardziej lubimy, jeśli rzeczywiście ułatwiają albo wspomagają pracę z urządzeniem i z pewnością tak jest w tym przypadku.
Należy dodać, że przy wygaszonym ekranie głównym pasek wyświetla przyciemnioną datę i godzinę, stan baterii, pogodę oraz ikony powiadomień - podobne rozwiązanie do tego, które znamy z Samsunga Galaxy Note edge czy S6 edge. Dodatkowo, przesuwając pasek powiadomień przy wygaszonym wyświetlaczu, uzyskujemy dostęp do czterech skrótów: profile dźwiękowe, Wi-Fi, latarki i aparatu oraz do sterowania wybranym odtwarzaczem.
Producent przekonuje, że pozwala to na zaoszczędzenie nieco energii - nie musimy odblokowywać wyświetlacza za każdym razem, kiedy chcemy sprawdzić godzinę. Nie wiem, czy ma to jakieś rzeczywiste przełożenie na pobór energii, ale nieco ułatwia śledzenie czasu - smartfona V10 nie trzeba podnosić z biurka, wystarczy _ rzucić okiem _. Małym utrudnieniem dla osób nieznających języka angielskiego jest wyświetlanie dni tygodnia w _ języku language _ (MON, TUE, WED...). Robiąc zrzuty ekranu, nie przechwycimy elementów wyświetlanych przez dodatkowy ekran.
Po zablokowaniu lub wygaszeniu ekranu przyciemniony pasek przez chwilę jest podświetlony. Wówczas da się zauważyć poświatę, która wychodzi spod pola z obiektywami. Nie może być to wada egzemplarza, bowiem sprawdzałem to na dwóch różnych smartfonach V10. Niestety, nie wygląda to dobrze i przez tę chwilę, kiedy podświetlenie jest nieco jaśniejsze, bardzo rozprasza. Ten szczegół chyba umknął producentowi. No i znowu pojawia się pytanie - czy to na pewno są dwa wyświetlacze? Poświata przechodzi bowiem na ekran główny. Powodów może być kilka, ale którykolwiek z nich byłby tym prawdziwym - tego rozjaśnionego rogu nie powinno być widać.
Interfejs
Interfejs, jaki zaimplementowano w V10 to znany z LG G4 tzw. UX 4.0 z małymi udoskonaleniami (producent nazywa go UX 4.0+). Nie ma tutaj wiele zmian, są to jedynie dodatkowe obszary odpowiadające za nowe funkcje, które znalazły się z V10. Dociekliwi dostrzegą zmianę ikony zegara i kalkulatora. Androidowa nakładka autorstwa LG jest nieco cukierkowa, ale przyjemna dla oka, spójna i estetyczna.
DrugiI aparat
Kolejną nowością, z jaką mamy do czynienia, jest podwójny przedni aparat. Coś dla fanów selfie i rozwiązanie, dzięki któremu selfiestick może już spokojnie wylądować w szufladzie na stałe. Dwa obiektywy posiadają po 5 MPix (jasność f/2.2. z tą różnicą, że jeden posiada standardowy kąt widzenia 80 stopni, drugi - 120 stopni (szerokokątny).
Przełączając się między jednym a drugim możemy uchwycić większy obszar wokół osoby fotografującej, jednak da się zauważyć, że 120-stopniowe _ oko _ nieco uwypukla twarz, zaokrągla ją i trochę zwiększa nos.
Jeśli używacie Snapchata, trzeba zauważyć, że aplikacja domyślnie korzysta właśnie z tego drugiego aparatu (w ogóle, w aplikacji Snapchat da się także zauważyć niego gorszą jakość Snapów wykonywanych głównym aparatem). Jeśli chodzi o 80-stopniowy obiektyw, jest to standardowa konstrukcja. W LG G4 mieliśmy do czynienia z rozdzielczością 8 MPix, w V10 - 5 MPix. G4 posiada obiektyw o jasności f/2.0, V10 - f/2.2. To, że V10 robi nieco ciemniejsze zdjęcia jest wyraźnie zauważalne. Do tego przy gorszych warunkach oświetlenia są one nieco _ zaszumione _, pojawia się na nich delikatne ziarno.
O co tu chodzi? Myslę, że to G4 powinien posiadać dwa obiektywy albo V10 parametry aparatów przednich zbliżone do tego w G4. Nie rozumiem dlaczego stało się inaczej. Mamy nieco gorszej rozdzielczości aparat, ale szerszy kąt widzenia. V1. jakościowo robi autoportrety takie same lub lepsze niż większość flagowców na rynku (z pewnpością przy dobrym czy średnim oświetleniu), ale nie zmienia to faktu, że względem G4 tutaj LG się lekko uwsteczniło.
Aparat
"Gwiazdy wieczoru": aparat i kamera. 16-megapikselowy aparat robi rewelacyjne zdjęcia. Czego innego można było się spodziewać po LG od momentu pojawienia się na rynku modelu G4. Oprócz znanego z flagowca pełnego trybu manualnego, mamy tu do czynienia też z jednym elementem, którego brakowało mi w G4.
Tryb zwykły w V10 dobiera ilość światła w kadrze po dotknięciu ekranu w wybranym miejscu. Dzięki temu osoby, które nie mają wiele wspólnego z profesjonalną fotografią (np. nie wiedzą czym jest ISO, przesłona, balans bieli itp.) nie muszą korzystać z trybu manualnego aby zrobić lepsze zdjęcie w nocy, teraz wystarczy do tego też tryb prosty. Wybrany obiekt sfotografujemy w gorszych warunkach oświetleniowych lepiej i szybciej.
Przy słabym, sztucznym oświetleniu aparat może czasem "szumieć", jeśli w kadrze nie znajdziemy choć jednego mocniej naświetlonego elementu (co rzadko się zdarza), ale sprawę załatwia wówczas skorzystanie z _ manuala _. Więcej o aparacie identycznej konstrukcji pisałem przy okazji testu G4 (tutaj). W kwestii samego głównego aparatu względem G4 nic nie zmieniło się na gorsze. Jeśli już, jedynie na nieco lepsze.
Poniższe zdjęcie koparki zostało wykonane na maksymalnym zbliżeniu (zoom cyfrowy):
V10 nie ma problemu z nasyceniem kolorów:
Poniżej porównanie aparatu LG G4 i LG V10 w tych samych warunkach oświetleniowych (tryb prosty/automatyczny). Po lewej: LG G4. Po prawej: LG V10:
Pierwszy smartfon z manualnym trybem kręcenie wideo
Nowością nie tylko w portfolio LG, ale w ogóle wśród smartfonów jest możliwość manualnego dobierania parametrów kamery. Co więcej, możemy _ bawić się _ suwakami czułości, balansu bieli, przesłony czy ostrości w trakcie nagrywania w czasie rzeczywistym.
LG umieściło w konstrukcji V10 trzy mikrofony - po jednym w górnej i dolnej części obudowy i jeden wewnątrz telefonu. Po co? Po pierwsze, smartfon nagrywa dźwięk przestrzenny i świetnie oddaje go przez wbudowany głośnik znajdujący się na dolnej krawędzi. Po drugie, w aplikacji kamery mamy do czynienia z doborem kierunkowości dźwięku (kierunku, z którego nagrywany jest dźwięk) oraz zwiększenia lub zmniejszenia głośności o 20 decybeli.
*Przykład: *siedząc w pokoju, gdzie z laptopa grała muzyka, otworzyłem okno i przesunąłem suwak na źródło znajdujące się w oddali. W efekcie dominującymi były dźwięki znajdującej się kilkanaście metrów dalej ulicy, a nie muzyka. Podczas odsłuchu przez głośnik, dźwięk jest idealny - czysty, przestrzenny. Natomiast odsłuchując przez słuchawki, dźwięk ulega pewnym zniekształceniom. Małe niedopatrzenie ze strony producenta.
Istotnym szczegółem, ale ważnym dla np. filmowców, jest odsłuchiwanie dźwięku z nagrywanego właśnie filmu w czasie rzeczywistym na słuchawkach (przewodowych i bezprzewodowych). Słyszymy dokładnie to, co w danym momencie jest nagrywane.
Dodatkowo w aplikacji aparatu znalazła się pozycja „Snap”. Umożliwia nagrywanie maksymalnie 60-sekundowych filmów łączonych z różnych (krótszych) ujęć. Po wciśnięciu przycisku nagrywania, kamera rejestruje 3-sekundowy materiał. Jeśli przytrzymamy przycisk, nagrywanie będzie się odbywać tak długi, jak trzymamy przycisk (działanie z lekka podobne do Snapchata). Po nagraniu materiału możemy edytować film w dedykowanej aplikacji, ale ta nie pozwala na zbyt szeroką ingerencję w klip. Możemy dobrać z zasobu podkład muzyczny, zdecydować czy ma on zastąpić nagrany dźwięk czy nakładać się na niego, a całość opatrzyć tematycznym filtrem. Niestety, nie jest to żadna rewelacja, Snap pozwala na dość wąską zabawę z multimediami i nie jest niczym nadzwyczajnym w porównaniu z niektórymi aplikacjami, które możemy pobrać ze Sklepu Play - dodatkowy _ bajer _, który może się komuś spodoba, ale wątpię, żeby była to często używana funkcja.
Dźwięk:
LG V10 to także coś dla amatorów naprawdę dobrego dźwięku. DAC SABRE 9018 oraz wzmacniacz SABRE 9602. Dźwięk płynący z V10 jest bardzo czysty i wyraźny. W natywnej aplikacji odtwarzającej muzykę możemy słuchać muzyki o rozszerzeniu m.in. FLAC czy WAV. Idąc za podsumowaniem kolegów, V10 to prawdopodobnie najlepiej grający smartfon na rynku.
Czytnik linii papilarnych:
Czytnik linii papilarnych to nowość w smartfonach LG. Oprócz V10, taką konstrukcję znajdziemy tylko w LG Nexus 5X z tą różnicą, że w _ google'owskim _ smartfonie ten czytnik działa bezbłędnie, w V10 - niestety szwankuje. Umieszczono go w odpowiednim miejscu, na przycisku zasilania Rear Key z tyłu obudowy, bardzo dobry wybór i do tego nie mam żadnych wątpliwości. Czasami jednak moduł nie ma ochoty na bezproblemową współpracę i należy kilkukrotnie przyłożyć jeden z zarejestrowanych wcześniej przez czytnik palców. Z czasem miałem już wrażenie, że V10 zapomniała jak "wygląda" mój palec i częściej używałem kodu, niż czytnika. Nad modułem LG musi jeszcze z pewnością popracować. Dobrze, że LG w ogóle postawiło na takie rozwiązanie, ponieważ powoli jest to już niejako standard w nowych smartfonach - odblokowywanie ekranu za pomocą odcisku jest bezpieczniejsze niż korzystanie ze _ szlaczków _, kodów PIN czy haseł oraz z pewnością o wiele wygodniejsze bez względu na to, czy umieszczamy czytnik pod ekranem głównym
(HTC One A9, iPhone, Samsung Galaxy S6) czy z tyłu (Nexus 6P i 5X, smartfony Huawei i nadchodzący następca LG G4). Trzymam kciuki, żeby moduł, który LG umieści we flagowcu, którego poznamy 21 lutego podczas targów MWC w Barcelonie będzie działał tak bezbłędnie, jak - ukłon w stronę Chin - w telefonach Huawei. Byłbym bardzo rozczarowany, gdyby G5 posiadał tak samo słabo działający czytnik.
Nad i pod czytnikiem (przyciskiem zasilania / blokowania ekranu) standardowo mamy dwa przyciski regulujące głośność i odpowiadające za skróty - dolny wykonuje zdjęcie w aplikacji aparatu lub ją wywołuje i automatycznie przechwytuje zarejestrowany obraz (tę funkcję można wyłączyć w ustawieniach), a górny wywołuje aplikację odpowiedzialną m.in.. za tworzenie szybkich notatek, czyli Quick Memo.
Procesor i system:
LG V10 działa pod kontrolą systemu Android 5.1.1, ale LG obiecuje, że wkrótce pojawi się aktualizacja do wersji 6.0. Nad płynną pracą smartfona czuwa ten sam układ, który znalazł się w G4, czyli szybki i sprawdzony Snapdragon 808. Zwiększono ilość pamięci RAM, w V10 mamy do czynienia z 4 GB. Aby _ zabawa _ np. z filmowaniem w trybie manualnym czy edytowanie wideo w natywnej aplikacji, odbywało się szybko, płynnie i bez problemów, taki zabieg był konieczny. Krótko mówiąc, praca ze smartfonem to czysta przyjemność - nie tnie się, natychmiastowo reaguje na dotyk, przełącza się płynnie między aplikacjami nawet przy dużym obciążeniu. W przedsprzedaży do V1. dołączona jest karta pamięci UHS1 aż 200 GB, przesyłające dane z prędkością nawet do 19 MB/s - jej wartość to ok. 100 euro (e-Bay: 150 dolarów).
Bateria i ładowanie:
O baterii nie ma co wiele mówić, LG zdecydowało się na umieszczenie - standardowo - wymiennego akumulatora o pojemności 3000 mAh, jak we wszystkich swoich flagowcach od czasu G2. Telefon ładuje się bardzo szybko. Nie odczułem zmiany w czasie pracy na jednym naładowaniu względem G4, przy intensywnym użytkowaniu wystarczy na pełną dobę.
Cena i podsumowanie:
Zastanawiacie się pewnie, po co inwestować w V10. skoro już „za chwilę” odbędzie się premiera następcy flagowego modelu G4 - G5. Otóż, producent cały czas podkreśla, że flagowce są kierowane do szerokiego grona odbiorców, spełniają zupełnie inne zadania niż smartfony – nazwijmy je umownie – dedykowane. Te posiadają specyfikację i możliwości, które będą najbardziej przydatne konkretnemu odbiorcy. I tak właśnie jest w przypadku V10, urządzenia z pewnością premium (wyższa i to zdecydowanie wyższa półka), które możliwościami przewyższa topowy model LG G4. Dość późno udostępniono go na polskim rynku - premiera miała miejsce już w październiku 2015, w Polsce pojawił się w styczniu 2016.
Flagowego LG G4 opisałem jasno i bardzo pozytywnie: _ „Podsumowując, LG G4 to - nie ukrywajmy - telefon idealny. Miałem okazję długi czas używać model G2, a następnie miałem do czynienia ze wszystkimi flagowymi konstrukcjami mobile od LG. Wiedziałem, że najnowszym - G4 - na pewno się nie zawiodę.” _ Teraz muszę przyznać, że V1. podniosło poprzeczkę i to wysoko.
LG w tej chwili ma dwa spore asy na wyłączność –. dopracowaną do perfekcji aplikację i konstrukcję już nie tylko aparatu fotograficznego, ale i kamery. Dodam jeszcze, że zagrywka z dwoma obiektywami frontowymi też jest mocnym strzałem w konkurencję pod tytułem „A co macie wy?”. Bardzo podoba mi się to, że LG nie bawi się w inspiracje i zapożyczenia. Robią swój sprzęt po swojemu i jak na razie tym w znacznej mierze wygrywają, przynajmniej do tej pory. To jasny dowód na to, że LG wie jak robić smartfony, wie czym zachęcić konsumenta i wie, jak go nie zawieść, a to trudna sztuka.
Cena 2900 zł w momencie wejścia smartfona na polski rynek to dużo. Należy pamiętać, że ten telefon miał swoją premierę w październiku 201. – producent kazał nam długo czekać na jego wejście do Polski. LG G4 w momencie premiery kosztowało 2600 zł, więc pod względem jedynie samej specyfikacji, 300 zł to akceptowalne podbicie ceny. Wiadomo, że nie każdemu – ba – mało komu uśmiecha się zakup smartfona za 3000 zł, ale na Ceneo co jakiś czas znajdziemy egzemplarze za 2696 zł. Skąpiec też proponuje zakup za 2699 zł, więc spodziewajmy się stopniowych i szybkich obniżek ceny. Podejrzewam, że największy spadek cenowy będzie związany z premierą G5. Ubiegłoroczny flagowiec LG, czyli właśnie G4, w tej chwili kosztuje już 1700 zł (to prawie o 1000 zł mniej, niż w momencie wejścia na rynek).
_ Sebastian Kupski _
Specyfikacja:
• Android 5.1.1 Lollipop;
• 5,7-calowy ekran główny IPS Quantum Display o rozdzielczości 2560 x 1440 (515 ppi);
• 2,1-calowy ekran pomocniczy IPS Quantum Display o rozdzielczości 160 x 1040 (501 ppi);
• 6-rdzeniowy Snapdragon 808;
• 4 GB pamięci RAM;
• 64 GB pamięci wewnętrznej;
• slot na kartę microSD (do 200 GB);
• aparat główny 16 Mpix z przysłoną o jasności F/1,8 i elektroniczną i optyczną stabilizacją obrazu IOS 2.0;
• dwa aparaty przednie 5 Mpix z 80- lub 120-stopniowymi kątami widzenia;
• czytnik linii papilarnych;
• LTE-A kat. 6;
• Wi-Fi 802.11 a, b, g, n, ac;
• Bluetooth 4.1;
• NFC;
• USB 2.0;
• waga: 192 gramy;
• wymienna bateria 3000 mAh z szybkim ładowaniem.