Test HTC One X - czy będzie walczył o miano króla?
Przetestowaliśmy telefon, którym HTC rzucił rękawicę Samsungowi, jeszcze zanim ten wprowadził na rynek swój topowy produkt. Czy One X ma wystarczające argumenty, aby pokonać telefon, który od miesiąca jest na ustach wszystkich zainteresowanych branżą mobilną? Samsung Galaxy S III jest aktualnym królem smartfonów. Przynajmniej pod względem marketingowym. Ale czy rzeczywiście zasługuje na to miano?
04.06.2012 | aktual.: 05.06.2012 07:53
Obudowa i wyświetlacz
HTC One X to naprawdę duży telefon. Od początku mamy wrażenie, że obcujemy z gigantem w swojej klasie, choć trzeba przyznać, że jest przy tym wyjątkowo lekki (13. g). Wyświetlacz 4,7 cala, to górna granica, jaką wyznaczyłbym dla telefonów. Galaxy Note ze swoim ponad pięciocalowym ekranem powoduje grymas politowania na twarzach ludzi, kiedy przyłożymy go sobie do ucha w miejscu publicznym. One X przy swojej wielkości pozostaje poręczny, dlatego dorosły mężczyzna z powodzeniem może trzymać go w kieszeni spodni. Tak właśnie robiłem w czasie trwania testu i nie stanowiło to dla mnie problemu. Szczerze mówiąc, iPhone 4 znajdujący się w drugiej kieszeni powodował większy dyskomfort. Może dzięki swojej niewielkiej grubości i obłym kształtom, One X nosiło się wręcz nieodczuwalnie.
Obudowa jest w przeważającej części matowa. Tylny panel z poliwęglanu ma swoje wady i zalety. Najważniejszą zaletą jest to, że niezwykle dobrze przylega do dłoni i naprawdę trudno wyobrazić sobie sytuację, żeby mógł wyślizgnąć nam się z ręki. Niestety –. łatwo się przy tym brudzi i trudno go wyczyścić. Musimy być więc przygotowani, że nasz telefon będzie bez przerwy pokryty widocznymi odciskami palców, przypominającymi plamy tłuszczu. Bardzo nie spodobało mi się, że producentowi nie udało się schować aparatu całkiem w obudowie. Kiedy kładziemy telefon na blacie i próbujemy na nim pracować w tej pozycji – jest bardzo chybotliwy. Jego punkt oparcia w górnej części telefonu ogranicza się wówczas do wystającej aluminiowej części z szybką chroniącą soczewkę aparatu. Powoduje to również, że za każdym razem kiedy kładziemy telefon – narażamy w taki sposób wspomnianą szybkę na porysowanie.
Szufladka na kartę micro SIM jest umiejscowiona na górnej krawędzi i do jej wysunięcia niezbędny jest kluczyk (który na szczęście możemy zastąpić np. spinaczem). Obok znajduje się przycisk blokowania/włączania, oraz złącze minijack (3,5 mm). Na dole widzimy tylko 3 przyciski funkcyjne: Wstecz, Home i Przełącznik aplikacji (przycisk Opcje jest w Androidzie 4.0 elementem interfejsu). Na prawej krawędzi przyciski pogłaśniania/ściszania. W górnej części znajduje się głośnik oraz przednia kamera.
Obudowa typu unibody (stworzona w całości z jednego bloku tworzywa) robi wrażenie smukłej i wytrzymałej. Niesie to jednak ze sobą pewne niedogodności –. telefonu nie da się otworzyć, nie ma więc dostępu do baterii i zrezygnowano ze slotu na karty microSD (który pewnie wielu z nas by się przydał – telefon wyposażono w 32 GB pamięci, z czego tylko 26 GB jest dostępnych dla użytkownika).
Bardzo jasny i ostry wyświetlacz jest najmocniejszą stroną telefonu. Ma on to, czego nie mają żadne AMOLED-y: naturalność kolorów, i to pod każdym kątem patrzenia. Ponadto, dzięki rozdzielczości 128. x 720 (315 pikseli na cal), niemal nie da się zauważyć pojedynczych punktów, co do tej pory udawało się jedynie Retinie (326 ppi) i od niedawna wyświetlaczowi Sony Xperii S (342 ppi). Bardzo dobrze korzysta się z telefonu w ostrym słońcu – wyświetlacz doskonale sprawdza się w takich warunkach. Oczywiście przed wszelkimi uszkodzeniami chroni go Gorilla Glass, a 10-punktowy wielodotyk działa bez zarzutu.
Łączność
HTC One X w tym względzie ma prawie wszystko, czego potrzebujemy. Micro USB z MHL, przez które naładujemy telefon, połączymy go z komputerem oraz z telewizorem lub monitorem (pełni także funkcję wyjścia HDMI). Jeśli chodzi o łączność bezprzewodową, mamy do wyboru Wi-Fi a/b/g/n (z DLNA), Bluetooth 4.0 oraz NFC, które w topowych smartfonach –. ku uciesze wszystkich – szybko stało się standardem.
Wymieniłem sporo możliwości połączeń, dlaczego więc tylko „prawie”. wszystko? Ponieważ połączenie z internetem zrealizujemy tutaj jedynie w technologii HSDPA/HSPA+. Producent nie wyposażył One X w obsługę technologii LTE.
System, moc i wydajność
HTC na szczęście nie postąpiło jak wielu producentów w ostatnim czasie i zdecydowało się na wprowadzenie na rynek swojego najważniejszego produktu z najnowszym systemem operacyjnym fabrycznie na pokładzie. Co więcej, jest bardzo prawdopodobne, że telefon otrzyma szybko aktualizację do Jelly Bean, który ma wyjść jeszcze w tym roku. W przypadku systemu od Google –. to bezsprzecznie zaleta.
Wraz z Ice Cream Sandwich otrzymujemy charakterystyczną nakładkę HTC: Sense w wersji 4.0, odświeżoną specjalnie na potrzeby nowego Androida. Co można o niej powiedzieć? Z pewnością została odchudzona, przez co sprawia wrażenie mniej ociężałej. Zmian jest więcej, ale wiele z nich to tylko kosmetyka. Do najważniejszych zaliczyłbym:
- reorganizację karty aplikacji,
- możliwość tworzenia folderów przez nakładanie na siebie ikon,
- konfigurowalny panel samochodowy,
- ulepszona przeglądarka internetowa,
- zmodyfikowane kontakty,
- dużą liczbę widżetów (już na starcie),
- menadżer procesów w formie trójwymiarowych kart z animacją,
- w aplikacjach pozioma belka jako przycisk Opcje (dość niewygodne rozwiązanie –. łatwo uruchomić przez przypadek).
Jednym z błędów systemu, który zauważyłem w czasie testów, jest brak możliwości wyłączenia polskich znaków podczas pisania w natywnej aplikacji do SMS-ów. Oczywiście możemy zainstalować alternatywne rozwiązanie, jednak dopóki tego nie zrobimy, dopóty każdy nasz SMS będzie skracany do 7. znaków, co wydatnie zwiększy koszt wysyłania wiadomości.
Jako osoba, która na co dzień korzysta z iOS, a przy okazji testów bawiąca się Windows Phone’ami i Androidami, muszę z przykrością stwierdzić, że ten ostatni system nadal mocno odstaje pod względem szybkości działania. Być może jestem zbyt rozpieszczony przez iOS czy WP, ale przycinanie się nawet przy przerzucaniu ekranów jest w HTC One X widoczne na pierwszy rzut oka. To przecież kolejna odsłona Androida i kolejny, jeszcze mocniejszy telefon, który dźwiga go na swoich barkach. I, mimo 4 rdzeni (po 1,5 GHz każdy), dodatkowego rdzenia (500 MHz) mającego odciążyć akumulator i 1 GB pamięci RAM, system nadal nie potrafi działać płynnie. Chyba najwyższy czas, żeby Google zaczęło myśleć nie tylko o dokładaniu funkcjonalności, ale także o optymalizacji kodu swojego OS-a. Więcej na ten temat piszę w tym artykule.
Smartfon sprawuje się bardzo dobrze podczas korzystania z przeglądarki. Płynnie działa przewijanie i przybliżanie stron, także tych bardziej zaawansowanych –. np. wykorzystujących technologię Flash. Podobnie jest w przypadku gier – spowolnienia zdarzają się sporadycznie i polegają raczej na pominięciu pojedynczej klatki niż jakichś poważnych uchybieniach.
Co z pewnością należy zaliczyć do wad, to szybkie nagrzewanie się telefonu. Rozumiemy, że może się on rozgrzać w czasie wykonywania operacji takich jak intensywne wykorzystanie Wi-Fi podczas aktualizacji, jednak One X zaczyna być naprawdę nieprzyjemnie gorący już po kilku minutach grania czy przeglądania stron WWW, szczególnie w górnej części obudowy. Na szczęście nie wpływa to na działanie telefonu, choć nie możemy z całą pewnością stwierdzić, że (rzadkie, ale jednak występujące) przypadki samoistnego resetowania się aplikacji nie są z tym związane.
Dźwięk i jakość rozmów
Za dźwięk w HTC One X odpowiada technologia BeatsAudio. Już podczas słuchania muzyki z głośniczka telefonu usłyszymy różnicę –. dźwięk jest naprawdę czysty. Niestety, do testów otrzymaliśmy egzemplarz pozbawiony choćby standardowych „pchełek”. Testowałem więc dźwięk na własnych słuchawkach firm Reloop i SteelSeries oraz na zestawie słuchawkowym od Apple – we wszystkich trzech przypadkach telefon spisywał się znakomicie. Nie boję się polecić go jako przenośnego odtwarzacza audio nawet bardziej wymagającym użytkownikom.
Także jakość rozmów jest w One X na najwyższym poziomie. Rozwiązanie z dodatkowym mikrofonem wychwytującym i wygłuszającym dźwięki tła jest coraz bardziej popularne i niezmiernie mnie to cieszy –. dzięki temu możemy rozmawiać praktycznie w każdych warunkach. Ponadto telefon nieźle radzi sobie z utrzymywaniem połączeń w miejscach, gdzie występuje słaby zasięg sieci.
Aparat
Muszę przyznać, że zdjęcia robione HTC są wyjątkowej jakości. Ze względu na swoją szerokokątność szczególnie dobrze wyglądają bezpośrednio na wyświetlaczu One X. Zresztą przy takiej specyfikacji, nie mogliśmy się chyba spodziewać złych wyników: 8 Mpix, autofokus, stabilizacja obrazu, flesz LED, czujnik BSI, przesłona F2.0. soczewka 28 mm. Filmy w rozdzielczości Full HD 1080p także wyglądają znakomicie.
Nie muszę chyba pisać, że gorszą jakość uzyskamy podczas robienia zdjęć nocą. Jednak różnica ta, która u wielu producentów wydaje się być przepaścią, tutaj nie jest aż tak znacząca. Prawdę mówiąc, w przypadku nocnych zdjęć HTC pobiło zarówno iPhone’a, jak i Samsunga Galaxy S II.
HTC zastosował także niezłą przednią kamerę. 1,3 Mpix pozwala na wykonywanie rozmów wideo w rozdzielczości obrazu 720p.
Bateria
Nie jest to mocna strona modelu. Przy średnio intensywnym użytkowaniu (kilka rozmów, 20-3. SMS-ów, kilka minut przeglądania stron, kilka minut grania i zabawy innymi funkcjami), telefon ledwie wytrzymuje do wieczora. Nawet jak na smartfon – jest to przeciętny wynik. Ale też bateria nie wyróżnia się mocą – 1800 mAh, przy tak dużym wyświetlaczu, musiało dać umiarkowane rezultaty.
Jeśli telefon ma nam służyć jako terminal internetowy w podróży lub będziemy traktować go głównie jako konsolę do gier, musimy się liczyć z koniecznością częstego ładowania. Przy intensywnym przeglądaniu stron nie będziemy mogli korzystać z niego dłużej niż 5-6 godzin. Natomiast najbardziej wymagające gry nieraz spowodują, że już po (o zgrozo!) 9. minutach będziemy musieli szukać ładowarki.
Podsumowanie
HTC One X to bardzo dobry smartfon. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Jednak nie sądzę, żeby mógł stanąć w szranki z gigantem od Samsunga. Wątpliwość, dotycząca przyznania Galaxy S III miana króla smartfonów, którą zawarłem we wstępie testu, była jedynie prowokacją. Tak naprawdę HTC One X ma zbyt mało argumentów, żeby mógł równać się specyfikacjami ze swoim bezpośrednim konkurentem.
Począwszy od spraw mniej istotnych, jak Gorilla Glass drugiej generacji i możliwość zdalnego ładowania w Samsungu, po sprawy podstawowe –. układ 4+1 od Nvidii wydaje się jednym ze słabszych wśród aktualnie panujących czterordzeniowców, HTC nie postarał się też o obsługę technologii LTE, która jest przyszłością mobilnego internetu. Nie mamy także możliwości rozbudowy pamięci o karty microSD, a bateria pozwala na krótszy czas pracy (pojemność 1800 mAh przy 2100 mAh w przypadku Galaxy S III). Wszystkie dane przemawiają więc za Samsungiem.
Co więc może uratować One X w tej nierównej walce o klienta? Być może wierni fani firmy lub (moim zdaniem lepszej od TouchWiz) nakładki Sense, albo…. wygląd smartfona. W końcu Galaxy S III naprawdę nie grzeszy urodą, a HTC może się podobać. Za One X przemawia w tej chwili także cena: w detalu otrzymamy go już za nieco ponad 2000 zł (32 GB pamięci, z czego 26 GB dostępne dla użytkownika), natomiast za S III będziemy musieli zapłacić nadal prawie 2800 zł (wersja 16 GB).
Pomijając jednak wszelkie porównania, HTC ma swoje własne problemy, jak bardzo krótki czas pracy baterii podczas korzystania z funkcji multimedialnych czy nienaturalne nagrzewanie się. Mimo wszystko, nadal jest to jeden z najatrakcyjniejszych modeli na rynku.
Ocena: 8/10
Zalety
- doskonały wyświetlacz,
- jakość wykonania,
- wysoka wydajność,
- nakładka Sense w wersji 4.0,
- jakość dźwięku i rozmów,
- bardzo dobry aparat,
- gama standardów łączności
Wady
- stosunkowo krótki czas pracy baterii,
- nagrzewanie się,
- brak możliwości rozbudowy pamięci,
- charakterystyczne dla Androida spowolnienia.
jg