Wiedźmin. Netflix pokazuje trailer - serialowi będzie bliżej książek niż gier

Netlix pokazał zwiastun serialu "Wiedźmin". Chociaż nie zdradza wiele, to można wywnioskować, że netfliksowy obraz będzie bliższy książkom Andrzeja Sapkowskiego, niż grom CD Projektu, które powstały na ich podstawie.

Wiedźmin. Netflix pokazuje trailer - serialowi będzie bliżej książek niż gier
Źródło zdjęć: © Netflix
Bolesław Breczko

Gdy Netflix zapowiedział, że sfilmuje sagę o wiedźminie przewidywałem dwie drogi, którymi może pójść producentka serialu Lauren Hissrich. Pierwsza, taka, gdzie "Wiedźmin" będzie "seriale przygodowym" kręcącym się wokół Geralta, który zabija potwory, uwodzi czarodziejki i rzuca ciętymi dialogami – coś na kształt filmów Marvela, gdyby dodać do nich sceny seksu.

Druga droga, to opowieść o ludziach i ich rozterkach, którzy zupełnie przypadkiem walczą z potworami, czarną magią i przeznaczeniem. Ta druga droga opowiada o wyborach, jakich muszą dokonywać bohaterowie (np. wybrać mniejsze zło) i o poświęceniach na jakie muszą się zdobyć – bliżej "Gry o Tron" (przynajmniej do piątego sezonu). Wygląda na to, że Lauren Hissrich i Netflix chcą nam opowiedzieć właśnie tę drugą historię.

Wiedźmin Netflixa. Najważniejsza relacja Geralt-Ciri

Postacią, wokół której kręci się trailer paradoksalnie nie jest Geralt, a Cirilla. Po krótkim i koniecznym przedstawieniu Gerata, zwiastun zaczyna mówić o elfach i ich magii. To właśnie Ciri jest kluczowym elementem elfiej przepowiedni o białym zimnie. Gdy widzimy księżniczkę z Cintry w tle słychać silnie nacechowane słowa: "Elfowie są pierwszymi magami na kontynencie", "Chaos to najniebezpieczniejsza rzecz na tym świecie", "To dziecko będzie wyjątkowe", "Nilfgaard jest tutaj. Przyszli po nią".

Obraz
© Netflix

Jest to o tyle istotne, że to właśnie relacja Geralta z Ciri uczyniła go tak niezwykle ciekawą postacią w sadze Andrzeja Sapkowskiego. Inaczej byłby tylko trochę bardziej wygadanym Conanem barbarzyńcą. Odnalezienie dziewczynki stało się dla Geralta jego jedynym celem, dla którego praktycznie porzucił wiedźmiński fach.

Mogliśmy dostać: "Niewiarygodne przygody wiedźmina Geralta"

A mogło być zupełnie inaczej. W dwóch pierwszych książkach o wiedźminie Ciri pojawia się jedynie sporadycznie. Zdecydowanie więcej tam przygód Geralta, które mają mniej lub więcej wspólnego z jego przyszłym losem, który związał go z "lwiątkiem z Cintry". Lauren Hissrich i Netlix równie dobrze mogli zrobić z twórczości Sapkowskiego lekki serial o aroganckim zabójcy, który na zmianę macha mieczem i przyrodzeniem – bo nawet pierwsza scena w pierwszej książce Sapkowskiego, to scena łóżkowa.

Zręczność w łóżku i w walce Geralta są u Sapkowskiego jednak tylko tłem, na jakim rozgrywa się prawdziwa akcja. Tym, co tworzy z wiedźmina tak ciekawego bohatera są niemożliwe wybory jakich musi dokonać: zostać ojcem Ciri, chociaż sam nie może mieć dzieci; kochać Yennefer chociaż nie może z nią być; być ziarnem piasku w trybach świata, chociaż za wszelką cenę chciałby pozostać neutralny.

Obraz
© Netflix

Trailer pokazuje, że serial opowie nam właśnie o tym wszystkim. Chociaż oczywiście widać na nim Geralta machającego mieczem, to ogólne uczucie, jakie wywołuje zwiastun mówi, że chodzi o coś więcej.

Oczywiście wszystkie moje przemyślenie mogą okazać się błędne, a świetny trailer może okazać się efektem sprawnego montażysty. Dokładnie tak samo było ze zwiastunem filmu "Suicide Squad". To wg mnie jeden z najlepszych trailerów, a na samym filmie zasnąłem, taki był nudny. Chociaż zwiastun "Wiedźmina" Netlixa daje nadzieje na to, że odda ducha książek Andrzeja Sapkowskiego, to na wszelki wypadek radzę tych nadziei nie mieć zbyt wielkich. Lepiej się przyjemnie zaskoczyć niż smutno rozczarować.

Warto przypomnieć, że premiera serialu "Wiedźmin" na Netflixie będzie miała miejsce pod koniec tego roku.

wiedźminnetflixthe witcher
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)