Ważne wskazówki: Jak czytać etykiety przy sprzętach domowych?
Praktycznie każdy produkt sprzedawany w Polsce posiada etykietę, która albo opisuje jego właściwości albo skład. Czy jednak podane tam informacje są na tyle wiarygodne, aby im bezkrytycznie zaufać? Niestety nie zawsze. Podpowiadamy na co zwrócić uwagę.
Etykiety energetyczne to podstawa
Zdecydowana większość sprzętu dużego, ale także coraz częściej mniejszego AGD, musi być wyposażona w etykietę energetyczną. Podaje ona przeróżne informacje - od klasy energetycznej, przez roczne zużycie prądu, a w zależności od typu sprzętu np. zużycie wody, moc ssania odkurzacza i wiele innych parametrów. Czy dane te są wiarygodne? Tak, jeśli chcemy je zastosować do porównania urządzeń między sobą. Trochę gorzej to wypada, jeśli chcemy dane tam przedstawione przyrównać do rzeczywistej efektywności, zużycia prądu czy wody.
Z czego to wynika? Musimy pamiętać, że tak jak w przypadku spalania paliwa przez samochody, tak samo w przypadku urządzeń AGD producenci posługują się pewnymi ściśle określonymi procedurami laboratoryjnymi. Sprzęty testowane są w idealnych warunkach, które momentami nijak się mają do tego, jak używamy ich w naszych domach.
Przykładowo: jeśli zmywarka ma określone roczne zużycie wody na poziomie 2500 litrów, to odpowiada to ilości wody, jaką zużyje podczas 280 standardowych cykli. Pamiętajmy jednak, że w dużych rodzinach urządzenie włączane jest nawet dwa razy dziennie, a w gospodarstwach jednoosobowych czasem tylko raz na tydzień. W przypadku pralek ustalono, że do obliczeń przyjmuje się 220 cykli prania rocznie. Każdy, kto ma w domu małe dzieci. doskonale wie, że trudno zmieścić się w takich wartościach. Musimy też pamiętać, że procedury testowe najczęściej wykorzystują pranie lub zmywanie w chłodnej wodzie, a większość z nas pierze i zmywa jednak w wodzie ciepłej.
W przypadku lodówek trudno jest określić np. to, jak często będą otwierane drzwi. Każde ich otwarcie podnosi temperaturę wewnątrz, co przekłada się na wyższe roczne zużycie energii. Pamiętajmy zatem, że wartość podana na etykiecie jest wartością uśrednioną, a nie gwarancją tego, że urządzenie nie zużyje większych ilości prądu czy wody.
W przypadku telewizorów procedura testowa uwzględnia roczne zużycie prądu przy założeniu, że oglądamy telewizję przez 4 godziny dziennie. Wszelkie odstępstwa od tego limitu muszą się liczyć ze znacząco wyższym rocznym zużyciem prądu.
Czy zatem etykiety energetyczne są niewiarygodne? Są najlepszym z możliwych sposobów, aby móc porównywać urządzenia między sobą. Każdy sprzęt podlega dokładnie tej samej procedurze testowej i porównanie wyników przedstawionych na etykiecie pozwala nam wybrać ten sprzęt, który w ogólnym rozrachunku zużyje mniej wody czy prądu. Nie przywiązujmy się jednak do wartości przedstawionych na etykietach.
Dużo wiarygodniejsze są natomiast dane np. o klasach efektywności prania, wirowania czy suszenia. W tych przypadkach producenci zobowiązani są do wykorzystywania takich samych próbek odzieży, detergentów, temperatury prania etc. Warunki wyjściowe są na tyle zbliżone, że procedury te są w stanie rzetelnie określić, które z urządzeń lepiej usuwa zabrudzenia (co zależy np. od ruchów bębna i jego kształtu) lub skuteczniej odwirowuje wodę. Jeśli mamy pralko-suszarkę lub dodatkową suszarkę, to klasa skuteczności wirowania powinna być dla nas jednym z najważniejszych parametrów. Im skuteczniej pralka jest w stanie odwirować wodę, tym mniej energii elektrycznej zostanie zużyte do wysuszenia naszej odzieży.
Leszek Pawlikowski/słk