Tim Cook przyznaje: "zbyt często używam telefonu". Pewnie dlatego Apple wprowadziło nową funkcję
Tim Cook, szef Apple, najwyraźniej uznał, że każdy ma ten sam problem, co on. Wywiad z nim pozwala zrozumieć, dlaczego gigant wprowadził w iOS-ach nową funkcję: "Czas przed ekranem". A także jak chce ją sprytnie wypromować.
Funkcja "Czas przed ekranem" odpowiada za generowanie szczegółowych raportów na temat użycia smartfonu/tabletu w ciągu 24 godzin. Z czytelnego wykresu można się dowiedzieć, ile dokładnie czasu poświęciło się na każdą poszczególną aplikację. Istnieje nawet możliwość nałożenia sobie limitów czasowych na korzystanie z aplikacji. Po przypisaniu 1 godziny dziennie do Facebooka program co prawda nie wyłączy się po 60 minutach, ale wyświetli komunikat o upływie czasu, co w teorii ma zmobilizować użytkownika do odłożenia telefonu.
Skąd ten pomysł? Możemy się domyślać, że podsunął go Tim Cook, który w rozmowie z CNNMoney wyznał:
"Zachęcam każdego do obserwowania siebie, do podejmowania świadomej decyzji i pytania siebie, jak często sięgasz po swój telefon 10 czy 20 razy w ciągu godziny i czy możesz robić to rzadziej. Może to spowodowałoby, że bylibyśmy bardziej obecni, świadomi. Z drugiej strony myślę, że teraz władza jest po stronie użytkownika. Apple z resztą zawsze dążył do tego, aby tę moc przesuwać z instytucji na użytkownika. Mam ogromną nadzieję, że dzięki temu będziemy świadkami wielkich rzeczy" - powiedział Tim Cook.
Zapewne to tylko sprytny pomysł na zwrócenie uwagi na nową funkcję w iOS-ach. Ja Cookowi nie wierzę i zgadzam się z Mironem Nurskim, dla którego to zwykły marketing:
Nie wierzę, że to naprawdę wyleczy ludzi z uzależnienia od smartfonów. Gdyby Apple w to wierzył, prawdopodobnie takiej funkcji by nie wprowadził. Mniej czasu spędzanego ze smartfonem to mniej pieniędzy wydanych na cyfrowe treści i potencjalnie rzadsza potrzeba wymiany telefonu. Apple jest ostatnią firmą, która miałaby w tym interes. (...) Osobiście obstawiam jednak, że to PR-owe zagranie mające ukazać troskę o użytkowników, a Apple ma nadzieję, że nic się tak naprawdę nie zmieni - pisał Miron, oceniając nowości w iOS 12.
Tim Cook jednak sprytnie powtarza to, co mówi wielu użytkowników telefonów. Niby narzekają na to, że świat siedzi dziś z nosem w ekranie, ale tylko nieliczni rezygnują ze smartfonów. Ot, łatwo się mówi o rzekomym problemie. Zapewne mnóstwo osób słuchając Tima Cooka pomyśli, że szef Apple ma ten sam kłopot, co każdy z nas. I poczuje się lepiej, że może dzielić z tak ważną osobą dolegliwości. Chwaląc przy tym dobrą firmę, która chce leczyć swoich użytkowników.
W rozmowie z CNNMoney poruszony został również temat prywatności użytkowników. Już raz Tim Cook skrytykował Facebooka po aferze z ujawnieniem danych korzystających z aplikacji. Teraz ponownie przyznaje, że dla Apple prywatność jest najważniejsza, ale nie występuje w roli oskarżyciela:
"Myślę, że musimy spojrzeć na to, co się wydarzyło i zacząć wprowadzać pewne istotne zmiany w całej branży, aby chronić prywatność ludzi. Prywatność danych od jakiegoś czasu jest zagrożona atakami, mówimy od tym od jakiegoś czasu. To skomplikowany problem. Ludzie nie przewidzieli konsekwencji swoich działań. Ale nie sądzę, aby w obecnej chwili wskazywanie kogokolwiek palcem było dobrym krokiem. Bardziej skupiam się na tym, aby internet uczynić niezwykłym miejscem dla nas, ale, co ważniejsze, dla naszych dzieci. Tworzymy nasze polityki prywatności w prostym języku po to, aby ludzie wiedzieli dokładnie co robimy. Nie jesteśmy w tym biznesie po to, aby na tych danych zarabiać. Ludzie nie są do końca świadomi tego, jak ich dane są wykorzystywane, kto je przetwarza, a tę kwestie trzeba ustalić” - stwierdził.