Nowa Zelandia przymierza się po raz kolejny do blokad internetowych
Nowozelandzki rząd opublikował kolejny projekt ustawy, który przewiduje stopniowaną reakcję na powtarzające się naruszenia prawa autorskiego, aż po odłączanie dostępu do Sieci.
21.12.2009 | aktual.: 21.12.2009 15:45
Nowozelandzki rząd opublikował kolejny projekt ustawy, który przewiduje stopniowaną reakcję na powtarzające się naruszenia prawa autorskiego, aż po odłączanie dostępu do Sieci.
Pierwszy taki projekt zawierający regulacje pozwalające na procedury w myśl modelu trzech naruszeń ("three strikes") po zdecydowanych protestach został zarzucony w marcu, tym razem inicjator projektu, minister gospodarki Simon Power, jest przekonany, że udało się znaleźć skuteczne rozwiązanie. Rząd ciężko pracował nad tym, aby zaproponować "uczciwy, efektywny i rzetelny proces ochrony praw autorskich przeciwko zjawiskom nielegalnego współdzielenia plików".
Co do konkretów, planowana zmiana nowozelandzkiego prawa autorskiego przewiduje, że w pierwszej kolejności właściciele praw autorskich będą mogli wnioskować do dostawców Internetu o wysyłanie listów ostrzegawczych. Jeżeli obserwowany, działający niezależnie użytkownik po trzech takich ostrzeżeniach jeszcze raz zostanie przyłapany na aktywności na nielegalnych platformach wymiany plików, dysponenci praw autorskich będą mogli pozwać go przed specjalnym "trybunałem praw autorskich" i zażądać kary w wysokości do 1. tysięcy dolarów USA. W tym celu należy udowodnić zaistniałą szkodę. Jeżeli naruszenia prawa autorskiego mają charakter trwały i poważny, przedstawiciele przemysłu rozrywkowego będą mogli także domagać się bardziej poważnych sankcji, np. odłączenie od Internetu na okres do 6 miesięcy. Użytkownicy zagrożeni "cyfrową gilotyną" będą mieli prawo domagać się klasycznego przesłuchania przed sądem, jeżeli uważają, że
zostali niesłusznie oskarżeni.
Wypracowany jeszcze w sierpniu, ale przedstawiony dopiero teraz projekt rząd zamierza na początku 2010 roku wnieść pod obrady parlamentu. Jednocześnie Nowa Zelandia bierze udział w odbywających się za zamkniętymi drzwiami negocjacjach w sprawie bardzo zaciekle krytykowanego międzynarodowego porozumienia handlowego przeciwko fałszerstwom produktów i piractwu wobec marek. Z tego co wiadomo do tej pory, także i w tym planowanym porozumieniu, które nosi nazwę Anti Counterfeiting Trade Agreement (ACTA), w tzw. rozdziale internetowym rozważane jest zastosowanie modelu trzech naruszeń, co jednak jest krytycznie przyjmowane przez dyplomatów reprezentujących UE. W tej dziedzinie na czoło stawki wysunęla się Francja, która jeszcze jesienią po długich perturbacjach przeforsowała stosowne prawo określające zasady stopniowanej reakcji przez wszystkie instancje procesu ustawodawczego.