"Nienawidzę siebie, ludzi, pracy". Portret Polaków w Google
Google ma już 19 lat. Z tej okazji postanowiliśmy sprawdzić, co Polacy wpisują w najpopularniejszy produkt firmy, czyli wyszukiwarkę. Nie chodzi jednak o najczęściej wklepywane hasła, a o pytania, które pozwalają ocenić, co chcemy wiedzieć o sobie i otaczającym świecie.
27.09.2017 17:39
Wpisując w wyszukiwarkę Google jakiekolwiek hasło, system podsunie nam propozycje - są to najczęściej wpisywane przez innych użytkowników zdania lub wyrazy. W ten sposób możemy dowiedzieć się, jakie treści cieszą się największą popularnością. Oczywiście taki “Polaków portret własny” nie jest w pełni wiarygodnym badaniem i trzeba patrzeć na niego z przymrużeniem oka. Ale i tak pozwala ocenić, czego chcą Polacy, czego się boją czy o czym marzą. Od razu zdradzę, że rezultat jest zaskakująco… smutny.
Chcę
Samo wpisanie “chcę” niewiele nam mówi. Polacy wyszukują piosenki “chcę tu zostać” i szukają do niej tekstu. “Chcę być kimś” to tytuł książki, a poza tym dosyć popularne hasło. Ale jeżeli zaczniemy wpisywać “chcę i” to poznamy skryte potrzeby rodaków:
Marzę
Okazuje się, że największym marzeniem Polaków jest… czuć się bezpiecznie na widok policjanta. To akurat fragment filmu, wykorzystany przez rapera Peję. W utworze rapuje, że “997 - ten numer to kłopoty”, a popularność hasła świadczy o tym, że jednak wielu się z takim poglądem identyfikuje. Cóż, nie licząc seksualnych fantazji, marzenia występują głównie w piosenkach.
Różnie możemy na to spojrzeć - lubimy słuchać o marzeniach, bo pozwalają nam marzyć, czy może po prostu tyle nam zostało?
Sprawdziłem to oczywiście w Google’u. Na szczęście wciąż wierzymy w marzenia, o czym świadczy fakt, że popularniejsza jest wersja optymistyczna:
Nie lubię
“Nie lubię poniedziałku” wygrywa, co oznacza, że dalej uwielbiamy komedie z PRL-u. Ale popularność frazy “nie lubię piwa” każe podejrzewać, że dla sporej części Polaków to coś wstydliwego i nienormalnego. Upewniają się, że wszystko z nimi w porządku? Liczą, że takich “dziwaków” jest więcej?
A może po prostu po wpisaniu “piwo jest” zobaczyli, że “zdrowe”, więc sprawdzają, co grozi, gdy nie będzie się regularnie piło lekarstwa? I czy czasem przez nielubienie piwa nie wyląduje się w piekle…
Nienawidzę
Depresji można dostać wpisując “nienawidzę”. Pewnie, byłbym naiwny wierząc, że zobaczę hasła “nienawidzę ludzi smutnych” albo “nienawidzę tych, którzy ciągle narzekają, gdy świat jest piękny!”, ale i tak rezultat mnie mocno przygnębił.
Zresztą motyw depresyjny jest u nas na porządku dziennym. Po wpisaniu “czy mam” pierwszą podpowiedzią jest... “czy mam depresję”. O ile “czy mam nadwagę” świadczy o naszym optymistycznym podejściu (“Co? Ja, gruby?! Niemożliwe!”), ale pytanie o borderline pokazuje już, że wielu z nas wydaje się, że mamy problemy.
A najgorzej jest w urodziny - wtedy smutek atakuje z podwójną siłą:
Wątpliwości jest więcej. Wpisując “czy jestem” Polacy chcą upewnić się, czy są homoseksualni, grubi, zboczeni lub czy… spodziewają się dziecka. Lekarz Google z 19-letnią praktyką ma się więc całkiem dobrze. Z tej okazji warto się zastanowić, ile my zyskalibyśmy na tym, gdybyśmy kierowali takie pytania do specjalistów, a nie ekspertów z sieci?
Nie wiemy też, “skąd się biorą dzieci”, “skąd pobierać filmy” i “skąd brać pieniądze”. Ale mimo wszystko na przyszłość patrzymy z optymizmem:
Mierzymy wysoko - w udany związek i czerwony pasek na świadectwie. Mamy nadzieję, że wyniki wyszukiwań potwierdziły przypuszczenia - zgodnie z oczekiwaniami.