Ma 17 lat i już ponad 4 miliony fanów. Kinga Sawczuk podbija internet
Jest licealistką, ale z mediów społecznościowych korzysta z wprawą godną zawodowców. Swoją bazę milionów fanów na Musical.ly (dziś Tik Tok) zdobyła szczerością i naturalnością. W rozmowie z WP Kinga Sawczuk opowiada o swojej pasji, czasie wolnym i początkach kariery.
14.08.2018 | aktual.: 16.08.2018 10:25
Grzegorz Burtan, Wirtualna Polska: Jak to jest - mieć 17 lat i ponad 3,5 mln fanów (w momencie publikacji to już 4 mln)? Czujesz się zwykłą dziewczyną z klasy, czy jednak klasa, znajomi, rodzina, ludzie na ulicy patrzą na ciebie inaczej?
Kinga Sawczuk: Nie ukrywam, jest to niesamowite uczucie mieć świadomość, że obserwuje mnie tak duża liczba osób. Jednak nie powoduje to, że czuję się w jakimkolwiek stopniu lepsza/wyróżniona. Faktycznie, zdarza się, że na ulicy ktoś poprosi o zdjęcie czy autograf, natomiast traktuję to jako miły gest, a nie formę podbicia swojego ego. W gronie rodziny i znajomych postrzeganie mnie nie zmieniło się ani trochę od początku mojej działalności w internecie. Nikt nie traktuje mnie ze względu na popularność jakoś wyjątkowo i cieszy mnie to. Chciałabym pozostać w ich oczach taką Kingą, jaką zawsze byłam.
Ludzie rozpoznają cię na ulicy? Idziesz na zakupy, ktoś pokazuje cię palcem, prosi o autograf albo follow?
Tak jak wspomniałam, zdarza się to. Zawsze jest mi bardzo miło, kiedy ktoś podchodzi do mnie i prosi o zdjęcie czy autograf, często kierując jeszcze przy tej okazji miłe słowa w moją stronę. Dla mnie to niesamowite zobaczyć swoich odbiorców z internetu w sklepie, restauracji czy na ulicy i móc zamienić z nimi choć kilka zdań. Mniej komfortowe jest, kiedy osoby “śledzą” mnie, szeptając między sobą i pokazując palcem. Rozumiem, że może to być spowodowane tym, że wstydzą się do mnie podejść czy są po prostu zaskoczeni moim widokiem. Czasami w takiej sytuacji sama do nich podchodzę.
Kiedy pierwszy raz słyszałaś o apce i co cię w niej zatrzymało na dłużej?
Pierwszy raz usłyszałam o Musical.ly jakoś na początku 2016 roku. Początkowo nie byłam zachwycona aplikacją, usunęłam ją po chwili. Natomiast kiedy coraz częściej gdzieś przewijała mi się w internecie, postanowiłam dać jej drugą szansę. Starałam się stopniowo ulepszać swoje nagrania, motywowali mnie również znajomi, gromadzili się odbiorcy i jakoś tak już zostałam na stałe.
Byłaś początkowo jedyną muserką wśród znajomych, czy to był coś w rodzaju manii, każdy ściągnął i nagrywał?
Wśród znajomych tak naprawdę tylko ja zajęłam się tym bardziej na poważnie. Publikowałam regularnie i dążyłam do zdobywania nowych umiejętności nagrywania. Koledzy i koleżanki bardziej pobierali platformę na zasadzie testu lub żeby popatrzeć, co inni wrzucają.
Dzień z życia muserki "kompleksiara xx" - bo pod takim pseudonimem występujesz w apce. Wstajesz, myślisz, co wrzucić, idziesz do szkoły, myślisz, co wrzucić, wracasz do domu i kręcisz wideo. Właśnie tak to wygląda czy trochę przesadzam?
Aż tak chyba nie jest. Z racji tego, że jestem już w liceum, w dni szkolne tylko popołudniami mam trochę czasu na obmyślenie co dzisiaj wrzucę i nagram. Często też nagrywam kilka filmików w weekendy, które wrzucam na przestrzeni całego tygodnia. Muszę umiejętnie planować czas, żeby nie zaniedbać żadnego ze swoich obowiązków. Codziennie natomiast komunikuję się ze swoimi fanami za pośrednictwem Instagram Stories, jest to dla mnie bardzo wygodna metoda przekazu i jej charakter pozwala mi utrzymywać z fanami bliską więź, co jest dla mnie bardzo ważne.
Co musi mieć idealna wrzutka? Ja mam pierwszy musical przed sobą, może jakaś porada dla początkującego?
Nie ma przepisu na idealny filmik. Każda osoba ma tak naprawdę inne preferencje. Ja osobiście lubię, kiedy w musicalu sporo się dzieje, jest dużo przejść i efektów. Często też nagrywam jednak "mly", gdzie się “wygłupiam”, ponieważ w takich filmikach umiem śmiać się nawet sama z siebie. Jak dla mnie trzeba też czasami trochę wyluzować i nagrać coś bardziej “lajtowego”. A najważniejsze, żeby nasze nagrania dawały frajdę nam i żebyśmy to my byli z nich zadowoleni.
Poza Tik Tok masz też kanał na YouTube. 350 tys. subskrypcji to niezły wynik. Ale po co w zasadzie to konto? Ma jakieś szczególne przeznaczenie?
Kanał na YouTube miałam tak naprawdę jeszcze zanim zaczęłam nagrywać na "mly". Zakładając go, nie myślałam o jakimś szczególnym "przeznaczeniu". Nagrywanie filmików sprawia mi radość, a jeśli ludzie lubią je oglądać, to dla mnie jest to ogromna satysfakcja. Cieszę się, że mogę rozwijać się na różnych platformach. Jeśli miałabym wskazać to, co staram się osiągnąć każdą moją publikacją w sieci, to na pewno będzie to uśmiech na twarzy mojego widza.
Najlepsi w social mediach zwyczajnie zarabiają. Pamiętasz pierwszą propozycję współpracy komercyjnej?
Zgadza się, współprace komercyjne w mediach społecznościowych istnieją i też czasami je podejmuję. Nie pamiętam szczegółów swojej pierwszej współpracy, ale na początku było to raczej na zasadzie wrzutki w koszulce czy bluzie, która mi się spodobała i dostałam od sklepu jako podarunek. 2 lata temu sama trochę nie wiedziałam, jak taka współpraca powinna wyglądać. W każdym bądź razie, reklamując produkty czy usługi wybieram zawsze tylko takie, które faktycznie sama lubię lub wydają mi się interesujące, a dla moich odbiorców mogą być czymś wartościowym.
Co na to fani? Kiedyś YouTuberom zarzucano, że się sprzedawali. Followersi w Tik Tok też mają to za złe, czy traktują to jako coś normalnego?
Wiadomo, że nie da się dogodzić każdemu. Osoby szukające przysłowiowej dziury w całym zawsze znajdą pretekst, żeby się "czepnąć", ale jest to na szczęście bardzo mała grupa osób. Myślę, że moi widzowie doceniają, że wybieram do promocji ciekawe produkty. Materiał komercyjny staram się też zawsze zaprezentować tak, aby był dla odbiorcy atrakcyjny i pasował do mojej twórczości, a nie był czymś na zasadzie “pokazać i zgarnąć pieniądze”.
Jak masz zamiar spędzić wakacje – wolisz aktywny wypoczynek czy leniuchowanie? Jak się odstresowujesz i oczyszczasz umysł?
Szczerze mówiąc - obydwa! Byłam na tygodniowych wakacjach w Grecji, gdzie zarówno opalałam się, wylegując na leżaku, jak i ćwiczyłam nad brzegiem morza. Odstresowują mnie malownicze krajobrazy, nigdy nie mogę uwierzyć w to, że tak piękne rzeczy naprawdę istnieją. Ale oczywiście, jak to w wakacje, dłużej pospać też lubię :).