Kościół jak startup. Z obskurnego garażu na cały świat [FELIETON]
Najlepszy z fundraiserów w Polsce podzielił się na Twitterze ciekawą informacją. Ze względu na jego twitta zmieniłem cały felieton i pytam się: co jest z tymi startupami? Będą mówić, że to niegodne, że nie wypada tak porównywać, że Kościół i współczesne startupy to niemożliwe do porównania zjawiska. Spójrzmy jednak - pisze dla Wirtualnej Polski ksiądz Krzysztof Rodziński.
18.11.2017 | aktual.: 19.11.2017 11:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Za początek Kościoła uważa się Zesłanie Ducha Świętego w Wieczerniku. Dla niewtajemniczonych napiszę, że według przekazu ewangelicznego na zgromadzonych w dość ciasnym i ponurym miejscu zstąpiły jakby języki ognia i spoczęły na każdym, dając im pewność siebie i mądrość, która otworzyła im oczy. Po tym fakcie Piotr wyszedł na zewnątrz i na raz nawrócił trzy tysiące osób, które rozniosły wieść o Zmartwychwstaniu w najdalsze zakątki świata.
W jaki sposób powstały takie firmy jak Amazon, Google, Apple, HP, Harley-Davidson, Mattel, czy Lotus Cars? Wszystkie zostały założone w ciasnych i ponurych garażach. Każda z tych firm powstała dzięki genialnym ideom ich pomysłodawców. Może nie od razu, ale jak wiadomo każdy z pomysłów w dość krótkim czasie zyskał bardzo szerokie grono fanów i sympatyków.
Upraszczając, można więc powiedzieć, że wystarczy genialna idea, brak strachu, stawianie czoła wyzwaniom i nie poddawanie się. Sukces jest gotowy. Nie wszędzie jednak się ten model sprawdza? Dlaczego tak jest? Gnyszka, cytując przedstawicielkę największego banku w Polsce, mówi, że problemem są pomysły. Czy naprawdę wymyślono już wszystko, co można i co ludzkości przyniesie pożytek albo zwykłą radość?
Sądzę, że oprócz tego, o czym już wspomniałem, jest jeszcze jeden problem. Niejako wyssana z mlekiem matki niepewność. Każdy z założycieli wielkich koncernów, które wymieniłem powyżej, był człowiekiem nastawionym na sukces. Piotr i Paweł też byli zdeterminowani, też nie poddawali się przeciwnościom, które ich napotykały. Kiedy czytam Dzieje Apostolskie czy listy Nowego Testamentu, to widzę tam oprócz wskazań dla duszy i ducha katorżniczą wręcz pracę na rzecz pomysłu, który początek miał w głowach Apostołów w Wieczerniku, czyli „biblijnym garażu”*.
Jeśli w czyjejkolwiek głowie rodzi się jakiś pomysł, to dlaczego by nie postarać się o postawę, którą reprezentował Paweł z Tarsu? To dzięki temu jednemu człowiekowi, który jak wyliczają specjaliści mógł przejść nawet kilkanaście tysięcy kilometrów podczas swoich podróży, chrześcijaństwo stało się czymś powszechnie znanym. Michael Hesemann w swojej książce o Apostole Narodów wskazuje, że nie bez powodu porównuje się go do Aleksandra Wielkiego. To Paweł stał się głową i narzędziem do globalizacji chrześcijaństwa, to na niego powoływali się takie postacie, jak Augustyn, Luter czy Nietzsche. Wracając do koncernów, które zaczynały jako startupy, warto zwrócić uwagę, że bez ich produktów czy know-how, nie potrafi już funkcjonować współczesny świat. Wszystko dlatego, że ktoś kiedyś postanowił zrobić coś ważnego dla siebie i nie bał się podjąć ryzyka.
Jacek Walkiewicz, jeden z moich ulubionych mówców, powtórzył kiedyś za Helwecjuszem: „człowiek pozbawiony pasji nie ma podstaw ani pobudek do działania” a od siebie dodał, że „marzenia się realizuje, a nie czeka, aż się zrealizują”. Jeśli więc „problemem nie są pieniądze, tylko pomysły”, to chyba czas najwyższy wzbudzić w sobie pasję do działania. Na koniec jeszcze jedno od Jacka Kowalczyka: „aby zapalać innych, samemu trzeba płonąć”.
*niech się nie obrażają zawsze oburzeni