Klipsch RF-52II - testujemy amerykańskie kolumny

Klipsch RF‑52II - testujemy amerykańskie kolumny

Klipsch RF-52II - testujemy amerykańskie kolumny
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
23.01.2013 09:06, aktualizacja: 23.01.2013 10:22

Amerykański Klipsch jest bardzo poważnym konkurentem dla pochodzącej z tego samego kontynentu innej marki, a mianowicie JBL. Obydwie firmy produkują wysokoefektywne kolumny, których znakiem rozpoznawczym są tubowe przetworniki wysokotonowe. Zarówno JBL, jak i Klipsch na przestrzeni lat wypracowały sobie renomę i są określane jako producenci specjalizujący się w projektowaniu i konstruowaniu zespołów głośnikowych, w których tradycyjne przetworniki stożkowe współpracują z wysokotonowymi tubkami. Dla przyszłego użytkownika tego typu kolumn to dobra wiadomość, bo to właśnie dzięki takiemu połączeniu głośników uzyskiwana jest wysoka efektywność. Takie kolumny nie potrzebują dużych dawek prądu, aby zagrać naprawdę głośno, poza tym nie wymuszają na wzmacniaczach, nawet tych o niewielkiej mocy, pracy na granicy przesterowania, gdzie łatwo o zniekształcenia mające niekorzystny wpływ na jakość odtwarzanej muzyki.

Na czasie

Model RF-52II to jedne z najmniejszych kolumn podłogowych w ofercie marki Klipsch (w serii RF; mniejsze są już tylko RF-42II), a więc ze względu na swoje kompaktowe rozmiary znajdą zastosowanie w niewielkich pomieszczeniach. Należy jednak wziąć pod uwagę ich głębokość (365mm) –. mimo wszystko będą wymagały nieco miejsca do poprawnego ustawienia. Ta spora głębokość została podyktowana chęcią uzyskania jak najwęższej ścianki przedniej ze względu na walory estetyczne i akustyczne. Jednak pracujące w komorze głośniki stożkowe odtwarzające bas i średnicę muszą mieć do dyspozycji odpowiednią objętość, a więc konstruktorzy nie mieli innego wyjścia, jak zwiększyć głębokość obudów. Prostopadłościenne, klasyczne obudowy prezentują się bardzo nowocześnie, ale ze względu na niepowtarzalną urodę, głównie za sprawą połyskujących w kolorze miedzi membran głośnikowych oraz charakterystycznie przetłoczonego frontu, wpasują się zarówno w nowocześnie urządzone pomieszczenia, jak i te w stylu retro, wyposażone w piękne stare
meble. Wiem coś o tym, bo podczas testu korzystałem z obydwu takich pomieszczeń i muszę przyznać, że zarówno w jednym, jak i w drugim RF-52II prezentowały się obłędnie. I wcale nie przeszkadzał mi brak naturalnego forniru. Zresztą wielu producentów, jak Paradigm czy JBL właśnie, zrezygnowało z naturalnego forniru na rzecz drewnopodobnej folii winylowej nawet w znacznie droższych kolumnach. Dlatego też uwzględniając niewygórowaną cenę tych kolumn, można im wybaczyć brak naturalnego forniru, tym bardziej że wiśniowa wersja wykończeniowa prezentuje się nadzwyczaj estetycznie i dopiero z bliska można dostrzec, iż nie jest to naturalna drewniana okleina.

To właśnie trio głośnikowe w każdej z kolumn modelu RF-52II odpowiada za niepowtarzalne brzmienie i łatwość współpracy nawet ze wzmacniaczami dysponującymi niską mocą. Pasmo wysokich tonów obsługuje wspomniana przeze mnie tubka o specyficznie brzmiącej nazwie Tractrix Horn. Wokół tej tytanowej kopułki o średnicy 25,4mm, wspomaganej przez tubkę, zbudowano resztę konstrukcji. Klipsch wyraźnie podkreśla, że nowa, druga odsłona serii RF dysponuje teraz jeszcze lepszym brzmieniem, dzięki poprawie filtrów, a także dopracowaniu samej konstrukcji poszczególnych głośników. Zgadzam się z tym, bo miałem już okazję testować kolumny z tej nowej linii, chociażby RF-82II, i byłem pod wrażeniem tego, jak subtelne zmiany przełożyły się na brzmienie. Czasem szukanie obszarów, w których można coś poprawić, może przynieść efekty znacznie powyżej oczekiwań. Wracając do głośników, to pasmo basu i średnicy jest przetwarzane przez dwa stożki wyposażone w opatentowane przez Klipscha membrany Cerametallic. Głośniki te zaprojektowano
i zbudowano właśnie z myślą o współpracy z przetwornikiem tubowym, a nie odwrotnie. Tak więc są one wysokoefektywne i dysponują charakterystyką gwarantującą spójność brzmienia w połączeniu z wyżej wymienioną tubką.

Małe duże kolumny

Bezpośrednio przed kolumnami Klipscha testowałem olbrzymie JBL Studio 590. które przez kilka dni przyjemnie masowały moje trzewia potężnym basem. W porównaniu z JBL-ami kolumny Klipscha wyglądały niepozornie, więc byłem przekonany, że nie doświadczę równie mocnych wrażeń w zakresie basu. Jednak nie spodziewałem się tego, co usłyszałem! Producentom kolumn udaje się czasem oczarować widza niczym David Copperfield, naginając nieco prawa fizyki, a raczej inteligentnie i sprytnie przeciągając je na swoją korzyść – to właśnie Klipsch zrobił z modelem RF-52II. Nie zamierzam nikogo przekonywać, że kolumny te dysponują większym wolumenem brzmienia niż olbrzymie Studio 590 marki JBL, ale mimo wszystko skala dynamiki, jaką dysponują, jest oszałamiająca! Proszę Państwa, jeśli ktoś z Was szybko potrzebuje dodatkowego zastrzyku energii, ale niekoniecznie przy wykorzystaniu środków spożywczych zawierających spore ilości kofeiny i tauryny, to polecam zwrócić uwagę właśnie na kolumny Klipsch RF-52II. W tej cenie i przy tych
wymiarach zewnętrznych nie słyszałem konstrukcji lepiej oddających rytm. Z tymi kolumnami jest tak, jak podczas przejażdżki szybkim sportowym samochodem, którym wcześniej się nie jeździło – wytrzęsą i porządnie sponiewierają, ale po przejażdżce i tak wychodzi się z kabiny z szerokim uśmiechem.

Obraz
© (fot. Materiały prasowe)

Jeśli ktoś szuka subtelności i finezji oraz spokoju w brzmieniu bez grama adrenaliny, to te kolumny mogą go do siebie nie przekonać. Ale mimo wszystko z takim materiałem, jak utwory Milesa Davisa, Cassandry Wilson czy też hipnotycznie i obłędnie śpiewającej Diamandy Galás RF-52II wypadły bardzo przekonująco, wyciągając dodatkowe pokłady energii z wokali tych artystów czy też instrumentów dętych. Mnie wystarczyło spędzić również kilka chwil z muzyką Alana Wildera (pseudonim artystyczny Recoil, były członek zespołu Depeche Mode), aby się przekonać, że Klipsch stworzył kolumny wyciskające sok z muzyki aż do ostatniej kropli! Album „Liquid”. zabrzmiał za pośrednictwem RF-52II bombowo i nie ma w tym ani cienia przesady. Po niepokojącym wstępie „Black Box – part 1” w kolejnych utworach, takich jak „Want”, „Jezebel” (właśnie z doskonałym wokalem Diamandy Galás) oraz „Breath Control” testowane przeze mnie kolumny wręcz eksplodowały lawiną świetnie kontrolowanych dźwięków. Ale do gustu przypadł mi szczególnie bas w
wykonaniu tych smukłych amerykańskich zespołów głośnikowych. Pasmo niskich tonów okazało się być, obok poprawionej integracji tubki i stożków w obszarze średnicy, największą zmianą na plus w odniesieniu do wcześniejszego modelu, który miałem okazję odsłuchać kilka lat temu.

Skrupulatnie, ale z wyrazem!

Model RF-52II mimo gabarytów serwuje słuchaczowi źródła pozorne o rozmiarach godnych znacznie większych kolumn, do tego sortując je na scenie tak, jakby ustawiał je jakiś wybitny specjalista od choreografii. Wszystko co działo się między kolumnami, zostało ładnie ustawione w głąb, a inne dźwięki, daleko wykraczające poza boczne ścianki kolumn, okazały się być równie czytelne, jak pozostałe. Klipsch gra po amerykańsku, tak samo zresztą jak JBL, rozrzucając dźwięki szeroko po całym pokoju, a nie kisząc je gdzieś pośrodku, jak to robią kolumny brzmiące „w stylu brytyjskim”. Muszę jednak podkreślić, że to właśnie w przypadku Klipscha brakowało mi nieco poczucia obcowania z artystą, gdzie zwykle –. odnosząc się do kolumn brzmiących w tym drugim stylu – wokal był zwykle dosyć mocno wypychany do przodu, potęgując tym samym odczucie, że ma się śpiewaka na wyciągnięcie ręki. Mimo wszystko szeroko grające RF-52II, budując scenę dźwiękową według własnej koncepcji, są przez to oryginalne i wielu osobom mogą przypaść do
gustu. Wracając jednak do basu, to muszę przyznać, że jego szybkość, energiczność oraz kontur idealnie pasują do czystej, rytmicznej i rozświetlonej góry pasma generowanej przez tubowy głośnik wysokotonowy. RF-52II nie są tak precyzyjne, jak kilkukrotnie droższe kolumny, ale w swoim przedziale cenowym pod tym względem wyznaczają poziom trudny do pobicia.

Warto wiedzieć

Wysokoefektywne tuby wymuszają na producentach stosowanie równie efektywnych przetworników stożkowych, aby w pełnym paśmie uzyskać odpowiednio wysoką skuteczność. Jakiż byłby sens stosowania tubowych głośników wysokotonowych w połączeniu z niezbyt efektywnymi stożkami odpowiadającymi za bas i średnicę? Żaden, bo żeby uzyskać w miarę liniową charakterystykę częstotliwości, przetwornik tubowy trzeba by wtedy wyrównać pod względem skuteczności do przetworników stożkowych, tłumiąc go, a to z kolei prowadziłoby do obniżenia efektywności kolumn i mijałoby się z sensem stosowania tubek. Dlatego producenci produkując tego typu zespoły głośnikowe, muszą również zadbać o to, aby przetworniki współpracujące z tubkami również charakteryzowały się wysoką skutecznością. Jak wiadomo, najbardziej wymagające dla wzmacniacza są właśnie głośniki pracujące w paśmie basu, gdzie spadki impedancji wymuszają zdecydowanie największe obciążenie wzmacniacza. Tak więc można powiedzieć, że wysokotonowe głośniki tubowe poniekąd wymuszają
na projektantach stosowanie wydajnych głośników nisko-średniotonowych, co dla przyszłego użytkownika takich kolumn z pewnością jest sporą zaletą z wielu względów –. kiedy dysponuje się niezbyt wydajnym prądowo wzmacniaczem, albo chce się przy pomocy takiego zestawu nagłośnić dużo większe pomieszczenia bez utraty odpowiedniej masy dźwięku.

Obraz
© (fot. Materiały prasowe)

Podsumowanie
Nowe kolumny marki Klipsch zachowały sporo cech poprzednich konstrukcji, jednak w ich brzmieniu pojawiło się przyjemne ciepło i gładkość, a dzięki lepiej zgranym głośnikom dźwięk wydaje się teraz lepiej poskładany do kupy. Jeśli więc szukacie kolumn o takich cechach, jak ponadprzeciętnie prezentowana dynamika, energicznie i głęboko schodzący bas oraz spójne i detaliczne brzmienie, zwłaszcza na przełomie średnicy i wysokich tonów, to RF-52II mogą was zadowolić. Mnie na pewno te kolumny na długo pozostaną w pamięci.

_ Arkadiusz Ogrodnik _

WERDYKT

PLUSY: Rewelacyjna dynamika z obszernie i szeroko kreśloną stereofonią. W tej cenie wzorcowy bas. Wysoka efektywność w połączeniu z przyjaznym modułem impedancji.

MINUSY: Nie dla sennych melomanów.

OGÓŁEM: Klipsch RF-52II łączą w sobie otwartość brzmienia z nadzwyczajną prezentacją dynamiki. Smukłe i nowocześnie prezentujące się kolumny, bardzo łatwe do napędzania.

OCENA OGÓLNA HI-FI CHOICE (w skali od 1 do 5) 4,5

WAGA
17,5 kg (szt.)

WYMIARY (SxWxG)
172x938x36. mm

NAJWAŻNIEJSZE CECHY
• Pasmo przenoszenia: 36Hz–24kHz
• Skuteczność/impedancja: 96dB/8Ω
• Zalecana moc wzmacniacza: 8–150W
•. Dostępne w dwóch wersjach kolorystycznych: czarny i wiśnia

*CENA *

3.198 zł (za parę)

*Polecamy wydanie internetowe magazynu Hi-Fi Choice & Home Cinema *

Źródło artykułu:Hi-Fi Choice & Home Cinema
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)