Ewolucja nie nadąża. Kciuki rosną wolniej niż ekrany smartfonów
Przeciętna długość męskiego kciuka to ok. 7 cm. Mój ma o tylko pół centymetra mniej i jest zdecydowanie za krótki, żeby dostać się tam, gdzie potrzeba. Inne dane mają chyba twórcy smartfonów i aplikacji, bo do wygodnej obsługi potrzebowałbym palca o długości 15 cm.
23.04.2019 | aktual.: 23.04.2019 19:16
7 centymetrów u dorosłego mężczyzny, a 6,3 cm u dorosłej kobiety. Przekątna ekranów w nowoczesnych smartfonach ma natomiast średnio ok. 15 cm. Jak związek mają ze sobą te dwa rozmiary? Taki, że często musimy sięgnąć tym pierwszym na odległość tego drugiego. Matematyka się nie zgadza, ale co zrobić? Zwłaszcza że sytuacja nie ma miejsca w przypadku wymyślnych programów, a podstawowych aplikacji i operacji, które wykonujemy na co dzień. Takich jak:
- wpisanie adresu w wyszukiwarkę w aplikacji Google Maps;
- wpisanie szukanego hasła w aplikacji Facebook, kliknięcie "dzwonka" z powiadomieniami czy powrót do strony głównej;
- powrót do spisu rozmów w aplikacji Messenger;
- powrót do listy maili w aplikacji Gmail;
- powrót do widoku galerii w aplikacji Google Zdjęcia;
- wpisanie adresu strony w przeglądarce Chrome.
Podobne przykłady mógłbym wymieniać bez końca. Wśród twórców aplikacji utrwaliło się bowiem przekonanie, że przyciski do ich obsługi należy umieścić na górnej krawędzi ekranu. Najlepiej w jego lewym rogu. Miało to sens, gdy smartfony miały ekrany o przekątnej poniżej 5 cali. Wtedy kciuk sięgał wszędzie, jak reklamował to Apple:
Oto winni
Tak zwany "user inteface" (luźno tłumacząc - wygląd i praktyczność) aplikacji nie zmienia się praktycznie od 2008, gdy na iPhone'ach zadebiutował Appstore. Stosowanie takiego samego interfejsu na ogromnych ekranach dzisiejszych smartfonów jest bez sensu, jest niepraktyczne i świadczy o braku pomysłowości twórców aplikacji. Dla większości osób (o typowej długości kciuka), górna krawędź jest najmniej wygodnym miejscem, do którego muszą sięgać. Ale nie tylko twórcy aplikacji są winni.
Podobne błędy popełnili twórcy systemu operacyjnego, czyli... w zasadzie wszystkiego w smartfonie, co nie jest aplikacją. Zarówno w sprzętach z Androidem, jak i iPhone'ach, przyciski nawigacyjne znajdowały się przez lata na dole ekranu. Takie umiejscowienie było funkcjonalne - ale w czasach, gdy na dole ekranu mieliśmy czarny pasek. Dziś, gdy rynek zdominowały tzw. "bezramkowce", przyciski na dolnej krawędzi nie są już tak łatwo osiągalne dla kciuków. Trzeba je nienaturalnie rozciągać, żeby dosięgnąć przyciski "wstecz" lub "home".
Gesty ekranowe: świetny pomysł, słabe wykonanie
W przypadku nawigacji systemowej (czyli przycisków "wstecz", "home" i "wszystkie aplikacje") widzimy pewne zmiany. Są to tzw. gesty ekranowe, które zastępują przyciski na dolnym pasku. Np. w iPhonie X przeciągając kciukiem od lewej do prawej robimy "cofnij", przeciągając od dołu do góry wracamy do ekranu głównego. A przeciągając od dołu do środka i zatrzymując palec, sprawiamy, że pojawiają się wszystkie aktywne aplikacje. Trend ten wyznaczył Apple, a reszta producentów, jak to zwykle w tej branży bywa, za nim podąża.
To genialne rozwiązanie jest obarczone, niestety, jedną zasadniczą wadą. Aby gest został odpowiednio odczytany przez smartfon, przesuwanie palca należy rozpocząć na krawędzi ekranu. A boczna i dolna krawędź też często są poza zasięgiem kciuka, więc nie jest to rozwiązanie wygodne. Albo telefon ma problem z prawidłowym odczytaniem gestu, jak np. w Huawei P30 Pro, którego ekran jest zakrzywiony na krawędzi.
Absolutnie nie rozumiem dlaczego projektanci aplikacji i nakładek na Androida ignorują ten poważny błąd. Sami przecież też korzystają ze smartfonów i muszą doświadczać tego samego dyskomfortu (no chyba, że na te stanowiska zatrudniane są osoby o komicznie długich kciukach). Czy jest to strach przed zmianami? Czy konkurencja czeka aż Apple wprowadzi nowy trend, którym będzie mogła podążać? Czy jest to po prostu wygodnickie stosowanie najpopularniejszego rozwiązania, nawet jeśli jest po prostu kiepskie.
Smartfon, czyli obsługa jedną ręką
W tym momencie chciałbym uprzedzić rady typu: "Jak ci nie wygodnie jedną ręką, to sobie obsługuj smartfon dwoma". Moja druga ręka (lewa) ma dużo ważniejsze zajęcia niż służenie jako "podstawka" na smartfon. Musi trzymać się poręczy w autobusie, nieść torby z marketu czy choćby drapać mnie po głowie. Zaczęliśmy używać obu rąk do obsług smartfona, nie dlatego, że oczekiwaliśmy tej metody od lat, ale dlatego, że z reguły nie ma innego wyjścia.
Chyba tylko modele na stockowych zdjęciach są z tego faktu zadowoleni. Pewnie dlatego, że dostaną za kasę za sesję zdjęciową.
Wykształcenie przeciwstawnych kciuków u ludzi zabrało ewolucji kilka milionów lat. Dzięki nim możemy używać narzędzi, które z kolei zapewniły nam dominację na Ziemi. Mam nadzieję, że nie będę musiał czekać kolejnych kilku milionów lat zanim będę mógł tym samym kciukiem, który wysłał człowieka na Księżyc, wygodnie obsłużyć jedno z najgenialniejszych urządzeń XXI. wieku - smartfona.