Dlaczego Polacy nie czytają książek? Przez internet!

Dlaczego Polacy nie czytają książek? Przez internet!
Źródło zdjęć: © Fotolia
Adam Bednarek

28.04.2017 14:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Niedawno znowu załamywano ręce nad tym, że Polacy nie czytają książek. Dlaczego? Moim zdaniem winę ponosi… internet.

I wcale nie chodzi mi o to, że Polacy wolą oglądać głupie filmiki na YouTubie niż czytać Dostojewskiego lub chociaż Sapkowskiego. Po prostu ci, którzy należą do mniejszości i jednak po książki sięgają, nie zachęcają do tego innych.

Wręcz przeciwnie - skutecznie do tego zniechęcają. I między innymi właśnie dlatego ponad 63 proc. Polaków w 2016 roku nie przeczytało ani jednej książki.

Przeciętny internetowy czytelnik to snob. Ktoś, kto się wywyższa. Weźmy na przykład jeden z najpopularniejszych facebookowych profili o czytaniu, który lubi ponad 300 tys. osób - “Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki”.

Już sam fakt, że zostawiamy “lubię to”, sprawia, że trafiamy do wyjątkowego grona. Do elity Polaków, która po książki sięga. Nie czytasz - nie idę z tobą do łóżka. Jesteś za głupi, jesteś “statystycznym Polakiem”.

Niestatystyczny Polak jest za to wyjątkowy. Kiedy idzie do Biedronki, wcale nie kupuje pomidorów, tylko książkę (serio, ktoś tak napisał, a facebookowe profile szybko to podchwyciły, dodając oczywiście “mam tak samo!”). Jego świat jest lepszy,“kupuje książki za kasę na czynsz” i nie wie co to znaczy “mieć za dużo książek”. Najchętniej chciałby zamieszkać na bezludnej wyspie, bo tylko wtedy miałby czas i spokój na przeczytanie wszystkiego. Wiadomo, statystyczni rodacy w oddawaniu się lekturze tylko przeszkadzają!

“Niestatystyczny” Polak przy każdej możliwej okazji musi pochwalić się w internecie, że czyta. I podkreślić, jak wiele traci ten, kto tego nie robi.

Można sparafrazować pewien dowcip, gdy jeden kolega dzwoni do drugiego. W tej wersji brzmiałby:
-Tak słucham?
- Nie mogę teraz rozmawiać, czytam książkę.
- Ale to ty zadzwoniłeś!
- Naprawdę nie mogę, muszę kończyć, czytam!

Gdyby tego typu “śmieszne obrazki” i memy wrzucały wyłącznie humorystyczne profile, nie byłoby problemu. Ale takie wpisy zamieszczają też internetowe księgarnie czy wydawnictwa. I tak czytający kiszą się we własnym sosie.

Nieco snobistyczne podejście do czytania pokazuje też profil “Recenzje z Lubimy Czytać”. Jak sama nazwa wskazuje, zamieszczane są opinie o książkach z portalu, na którym zwykli użytkownicy recenzują książki. Cytowane wpisy to te o kultowych tytułach, które zostały nisko ocenione. Na przykład ktoś dał dwie gwiazdki “Czarodziejskiej górze”, bo uznał, że to oporna książka. Albo wystawił notę 1/10 “Lalce”, stwierdzając, że to "jedna z najgorszych i najbardziej nietaktownych lektur w naszym narodowym spisie".

Nie spodobał ci się “Mistrz i Małgorzata”, wynudził cię “Makbet”, “Treny” Kochanowskiego są według ciebie smętne? Cóż, dzięki tobie prawdziwi koneserzy mają ubaw!

Internet to naprawdę wyjątkowo niemiłe miejsce dla tych, którzy nie czytają, a mogliby. Trochę rozumiem, że nie sięgają po książki, skoro czytanie przedstawiane jest tak… elitarnie.

Zresztą każde hobby internet tak “psuje”. Wpisy o bieganiu czy piciu piwa pełne są specjalistów, dla których bieganie w zwykłych butach lub otwieranie trunku zwykłym otwieraczem to zbrodnia i dowód na to, że tę pasję powinno zostawić się tym, którzy to znają. W przypadku czytania razi to jeszcze bardziej, bo przecież wszyscy by chcieli, żeby Polacy jednak częściej odwiedzali księgarnie.

Chociaż mam wrażenie, że “niestatystyczni” rodacy wcale tego nie chcą - w końcu przestaliby być elitą.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (5)
Zobacz także